czwartek, 1 sierpnia 2013

Dzień 167 – 22.07.2013



godzina 07.00 – autokar
            Okazało się, że nie jedziemy bezpośrednio do Czarnogóry. Jeden autokar podwiezie nas do innego miasta, a tam przesiądziemy się do drugiego, który pojedzie w wakacyjne strony. Poinformował nas o tym gburowaty kierowca, który jest stuprocentowym stereotypowym kierowcą autobusu: jest niemiły dla pasażerów, nienawidzi swojej pracy, ma wąsa, słucha podczas jazdy disco polo, pali papierosy wewnątrz pojazdu. Dodatkowo prowadzi mając na nogach wysłużone klapki Kuboty. Niezły początek.

godzina 10.00 – drugi autokar
            Przesiadka poszła w miarę sprawnie, więc spokojnie jedziemy dalej. Na szczęście autokar do Czarnogóry prowadzą sympatyczniejsi ludzie, którzy budzą odrobinę zaufania. Jeszcze nie zaczynam irytować się tym nieustannym siedzeniem, ale i na to przyjdzie czas.

godzina 14.00 – Słowacja
            To dziwne, ale podczas większości podróży na wakacje autokar zatrzymuje się w tym samym barze na Słowacji. Sam nie wiem ile razy jadłem w tym miejscu. Nie było mnie tu już od jakiś dwóch albo trzech lat, ale w tym czasie nic nie uległo zmianie. Nawet kiczowate obrazy wiszą dokładnie w tych samych miejscach. Zawsze zamawiałem opiekany ser i postanowiłem kontynuować tradycję. W Polsce za bardzo nie można zjeść takiej potrawy, a jest całkiem smaczna!

godzina 20.00 – autokar
            Sam już nie wiem w jakim kraju jesteśmy, straciłem rachubę. Wiem za to, że właśnie postanowili uraczyć nas filmem. Puścili „Dublerów” i przypomniałem sobie dlaczego nie oglądam polskich filmów. Tragedia. Wolałbym już nic nie oglądać.

Podsumowanie dnia: Na siedząco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz