godzina 01.30 – granica Chorwacji z Bośnią i
Hercegowina
Czuje
się jak kryminalista. Celnicy postanowili sprawdzić nasz autokar. Stoimy
grzecznie w kolejce ściskając w dłoniach dowody osobiste lub paszporty.
Podchodzimy do odrapanej budki celników, a oni sprawdzają dokumenty w dziwnej
maszynce. Podałem swój dowód. Coś mruga, coś się świeci i tak w kółko. Chyba
skończę w Bośniackim więzieniu.
godzina 01.35
Jednak
nie zostanę skazany! Uff!
godzina 07.00
– autokar
Jesteśmy
coraz bliżej. Za oknem rozpościerają się zapierające dech w piersi widoki.
Wybrzeże adriatyckie robi ogromne wrażenie. Błękitna woda, a także wysokie i
strome szczyty górskie, które sprawiają wrażenie niedotkniętych ludzką ręką. Na
powierzchni morza Adriatyckiego w wielu miejscach dryfują beczki i butelki. Dowiedzieliśmy
się, że w taki sposób miejscowi prowadzą hodowle małż. A już myślałem, że
postanowili zrobić z morza wysypisko odpadów.
godzina 10.30 – Rafailovici
Dotarliśmy
na miejsce – do malutkiej miejscowości zwanej Rafailovici, znajdującej się na
obszarze Riwiery Budvańskiej. Pierwszym co rzuciło się w oczy jest całkowity
brak chodników. Piesi poruszający się ulicą w ramach możliwości unikają
pojazdów.
godzina 11.00 – pensjonat
Przybyliśmy
zbyt wcześnie. Czekamy aż nasze pokoje zostaną wysprzątane. W międzyczasie nasz
rezydent (siedemnastolatek o twarzy kupidyna i długich włosach sięgających do
pasa) zabawia cały turnus opowieściami na temat Czarnogóry, w międzyczasie
flirtując z nastoletnimi turystkami.
godzina 12.45 – w pokoju
–
Znowu mieliśmy szczęście! – zachwyciła się mama.
– Tak, co jak co, ale pokoje zawsze mamy ładne –
przyznałem.
– Zobacz ten widok! – westchnęła wchodząc na balkon.
Wyszedłem na bardzo mały, półokrągły balkonik. Moim
oczom ukazała się plaża, morze i szczyty górskie. Lepiej być nie mogło,
zwłaszcza, że pokój jest trzyosobowy, a nas jest przecież tylko dwójka!
godzina 14.00
– plaża
W
końcu mogę położyć się na plaży. Niestety nie jest piaszczysta, a żwirowa, ale
ten mankament rekompensuje cudowny widok (czy w Czarnogórze wszędzie są takie
urokliwe widoki?). Widzę góry, wysepki, w tym Wyspę Świętego Stefana –
hiperdrogi hotel dla bogaczy i gwiazd. Woda w morzu jest czysta i klarowna.
Jakkolwiek głęboko nie wypłynę, to mimo wszystko widzę dno. Jestem zachwycony!
Podsumowanie dnia: Jak tu pięknie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz