godzina 05.30
– mieszkanie
Już
zapomniałem jak to jest wstawać o takiej podłej godzinie. Trzeba było nie
obiecywać, że przyjdę wcześniej do pracy. Czasem jestem po prostu za miły!
godzina 15.00 – autobus
Nie
wiem jak to możliwe, ale zaczynają się godziny szczytu, a ja siedzę w miejskim
środku transportu, w którym jest jeszcze całkiem sporo wolnych miejsc. Może w
czasie gdy pracowałem jak mróweczka (wcale nie przesadzam, brakowało mi czasu
nawet na zjedzenie drugiego i trzeciego śniadania!) nadszedł koniec świata i
większość ludzi zginęła? Hm, a może po prostu mamy jeszcze końcówkę wakacji,
więc niektórzy szczęśliwcy mogą się polenić jeszcze kilka dni.
godzina 16.30 – mieszkanie
Przypadkiem
rzuciłem okiem na półkę z książkami. Zauważyłem na niej „Dziewczynę, która igrała
z ogniem”. Trochę mnie to zdziwiło, bo przecież dwa dni temu dałem ją mamie do przeczytania.
Postanowiłem pójść do mej rodzicielki i rozwiązać tą zagadkę.
– Mamo, czy ty już skończyłaś czytać? – próbowałem zaspokoić
swoją ciekawość.
– Tak, odłożyłam ją na półkę – potwierdziła.
– Jak to jest możliwe? Przecież ta cegła ma chyba z siedemset
stron. Jak mogłaś skończyć to w dwa dni?
– No normalnie, jakbyś nie zauważył dwa dni nie ruszałam
się z kanapy dalej niż do kuchni lub łazienki, bo cały czas czytałam. Nawet nie
próbuj dawać mi tego trzeciego tomu! – odparła.
– Wnioskuję, że ci się spodobała.
– Całkiem, zakończenie było naciągane i naiwne, ale całość
trzymała w napięciu. I powtarzam: nie dawaj mi trzeciej części! Chcę chociaż trochę
odpocząć od tej opowieści!
– Nie mam zamiaru ci jej dawać, bo umrzesz z wycieńczenia
podczas czytania. Zupełnie jak ci azjaci grający w gry internetowe tak długo, aż
zejdą z tego świata.
– Przesadzasz, mogę przestać kiedy chcę! – buntowała
się mama.
– Jasne, nałogowcy zawsze tak mówią!
godzina 18.00
Chciałem
wziąć przykład z mamy i przeczytać spory fragment „Wielkich nadziei”, ale niestety
zasnąłem praktycznie po dwóch stronach. Nie wiem co się ze mną dzieje, męczę tą
powieści już ponad miesiąc, to całkowicie nie w moim stylu!
Podsumowanie dnia: Drobne zaskoczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz