godzina 11.30 – mieszkanie
Jak
dawno nie oglądałem filmów! Mam ochotę nadrobić dziś zaległości i obejrzeć cokolwiek.
Znowu czuję, że powinienem może się pouczyć, ale co tam. Zaraz znajdę jakiś interesujący
film!
godzina 14.15
Na pierwszy
rzut poszły „Wielkie nadzieję” w najnowszej wersji. Fakt, że jeszcze nie przeczytałem
książki, ale idzie mi naprawdę źle. Jakoś
nie potrafię wczuć się w klimat. Film za to oglądałem z przyjemnością. Nie trwa
za długo, akcja w miarę wciąga, a aktorzy grają swoje role w przekonujący sposób.
Może teraz dam radę przebrnąć przez powieściowy pierwowzór.
godzina 18.00
Po zjedzeniu
obiadu postanowiłem poświęcić chwilę na wytrzymałość materiałów. Chwilę to doskonałe
określenie. Chcę obejrzeć coś jeszcze. Tylko co?
godzina 20.45
„Bez
mojej zgody”. Ostatnio kupiłem książkę i jeszcze nie miałem okazji przeczytać, ale
film postanowiłem obejrzeć. Na mój prywatny seans zaprosiłem mamę, która lubi wszystkie
smutne i dołujące opowieści, a ta bez dwóch zdań się do takich zalicza. Po obejrzeniu
poczułem się naprawdę smutno, ale nie oczekiwałem niczego innego po historii na
temat dziewczynki chorej na raka.
godzina
21.00
Włączył
mi się tryb przemyśleń na temat chorób. Przypomniałem sobie jak rok po maturze zmarła
na raka moja znajoma z licealnej klasy. Nie przyjaźniliśmy się w jakiś wyjątkowy
sposób, chociaż czasami wychodziliśmy razem na imprezę. Zorganizowaliśmy nawet wspólne
osiemnaste urodziny. Wiadomość o jej śmierci była całkowicie niespodziewana i zaszokowała
wszystkich znajomych. To był pierwszy raz gdy zmarł ktoś w moim wieku, a ja uświadomiłem
sobie, że młodość wcale nie gwarantuje długiej przyszłości pełnej wspaniałych przeżyć.
Nigdy też nie zapomnę, że z jej pogrzebu zrobiło się klasowe spotkanie zakończone
pójściem na wieczorne piwo. Dlaczego nie potrafimy zorganizować spotkania w normalny
sposób? Naprawdę musi ktoś umrzeć, żeby cała klasa potrafiła zejść się w jednym
miejscu? Okropne.
godzina 21.15
– Adrian,
w telewizji leci „Dziennik Bridget Jones”! – krzyknęła mama.
– O, naprawdę? Obejrzę na poprawę nastroju po poprzednim
filmie – przyznałem.
– Ja zrobię podobnie – zaśmiała się.
Podsumowanie dnia:
Dzień z ekranizacjami powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz