czwartek, 1 sierpnia 2013

Dzień 176 – 31.07.2013



godzina 09.00 – bar na Słowacji
            Znowu jesteśmy w tym samym barze na Słowacji. Mimo, że mamy godzinę dziewiątą rano nie mam zamiaru łamać swojej tradycji i znowu zjem opiekany ser. Obiad na śniadanie nie jest wcale takim złym pomysłem! Zwłaszcza, jeśli poprzednim ciepłym posiłkiem był hamburger kupiony jeszcze w Czarnogórze przed wejściem do autokaru. 

godzina 15.00 – stacja benzynowa
            Liczyłem, że o szesnastej będę w domu, tymczasem stoimy na stacji benzynowej i czekamy na autokar z Bułgarii, dopiero wtedy nasz ulubiony gburowaty kierowca zawiezie nas do naszego miasta. Pech chce, że wycieczka z Bułgarii ma spore opóźnienie. Podróż miała trwać dwadzieścia cztery godziny, a nie ponad trzydzieści! Mam dość, chce do domu!

godzina 19.00 – mieszkanie
            W końcu dom! Mogę porządnie się wykąpać, zjeść coś ciepłego, a potem umrzeć z popod różowego zmęczenia! Właściwie jestem po wakacjach jeszcze bardziej zmęczony, niż przed nimi, ale było świetnie. Jest mi też przykro, że prawdopodobnie więcej nie zobaczę Sławki, Ariela, Eweliny z rodziną. Urok wakacyjnych znajomości jest taki, że kończą się razem z wakacjami. Powrót do codziennego życia pełnego obowiązków i problemów skutecznie utrudnia utrzymanie kontaktu z ludźmi poznanymi na wakacjach.

godzina 20.00
            Nie mam siły nawet na zrzucenie zdjęć z aparatu na komputer. Napisałem jedynie krótkie wiadomości do znajomych, że jestem już w kraju. Opowiem im wszystko w późniejszym czasie, teraz idę spać. Jutro zaczynam praktyki, przyda się chociaż odrobina snu.

Podsumowanie dnia: Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz