godzina 10.00
– mieszkanie
–
Ile lampek pali się na lodówce? – zapytała mama uchylając drzwi do mojego
pokoju.
– Co?
– Wyobraź sobie naszą lodówkę. Ile lampek się pali?
– Jedna, zielona – odpowiedziałem po chwili namysłu.
– Kurwa! – przeklęła mama.
– Coś się stało?
– Lodówka się zepsuła. Właściwie to zamrażarka, ale
na jedno wychodzi. Trzeba wymienić jedno i drugie przecież.
– A naprawa?
– Nie ma sensu naprawiać takich urządzeń. Za pól
roku znowu się popsuje, a naprawa i tak będzie kosztować połowę ceny nowej
lodówki. Muszę jechać do twojej babci i zawieść jej nasze zamrożone jedzenie!
– No tak, jeśli się rozmrozi, to będzie do
wyrzucenia – podsumowałem.
– Wiecznie coś! Nigdy nie ma spokoju, czemu musiała
się zepsuć akurat teraz?
– A kiedy awaria byłaby mile widziana?
– W sumie to nigdy – przyznała mama.
– Dokładnie. I tak dobrze, że nie mamy żadnych
świąt.
– Nawet nie mów takich rzeczy! Już wole teraz tą
przeklętą usterkę – westchnęła.
godzina 12.00
Lodówkowa
panika rozmyła się w czasie i przestrzeni. Aktualnie mama przegląda dostępne na
rynku lodówki, a ja próbuję zabrać się za pracę magisterską. Jednak nie wiem
czy nie zmienię promotora. Chciałem mieć trudny temat, który ładnie wygląda w
CV, jednak taki temat nie jest mi już potrzebny. Będę musiał to wszystko
dokładnie przemyśleć.
godzina 17.00
–
Siema! – usłyszałem głos Maćka odbierając swój telefon komórkowy.
– Maciek! – ucieszyłem się. – Wróciłeś do kraju?
– Na dwa dni, dzwonię tylko pogadać i dowiedzieć się
czy wszystko okej. Dziś wieczorem wyjeżdżam na nowo. Wracam dopiero za jakieś
dwa, trzy tygodnie.
– Och, u mnie wszystko dobrze. Mam dużo do
opowiedzenia, ale to nie przez telefon. Streszczę ci szybko co się działo.
Szybko
przedstawiłem całą sprawę odnośnie pracy i wysłuchałem Maćkowych komentarzy.
– A przy okazji, wyślesz mi projekt z wymiennika ciepła?
– zmienił temat.
– Spoko, a już myślałem, że dzwonisz tylko pogadać.
– Wiesz, ja zawsze piekę dwie pieczenie na jednym ogniu
– zaśmiał się.
– Przywykłem.
– Jak wrócę już tak normalnie to się odezwę! A tymczasem
do usłyszenia!
godzina 19.00
Karolina
wyjechała na wakacje. Już mi jej brak. Z kim ja będę gadał o głupotach?
– Skończyłam tą książkę! – wyrwała mnie z rozmyśleń mama.
– Obejrzymy film na jej podstawie? – spytała.
– Pewnie, czemu nie. Mogę jeszcze raz obejrzeć „Dziewczynę
z tatuażem”.
– Przez tą opowieść nie zrobiłam nic przez cały weekend,
to straszne – marudziła mama.
– Oj tam, chodź na seans – zakończyłem dialog.
Podsumowanie dnia: Niespodziewane awarie, niespodziewane telefony.
U mnie ostatnio wysiadł piec centralnego ogrzewania. Tydzień bez ciepłej wody i kąpiel w misce była dość uciążliwa, jednak w tym przypadku awaria zrodziła się w dobrym czasie. Nie wyobrażam sobie tego zimą...
OdpowiedzUsuń