niedziela, 25 sierpnia 2013

Dzień 201 – 25.08.2013



godzina 10.00  – mieszkanie
            – Ile lampek pali się na lodówce? – zapytała mama uchylając drzwi do mojego pokoju.
– Co?
– Wyobraź sobie naszą lodówkę. Ile lampek się pali?
– Jedna, zielona – odpowiedziałem po chwili namysłu.
– Kurwa! – przeklęła mama.
– Coś się stało?
– Lodówka się zepsuła. Właściwie to zamrażarka, ale na jedno wychodzi. Trzeba wymienić jedno i drugie przecież.
– A naprawa?
– Nie ma sensu naprawiać takich urządzeń. Za pól roku znowu się popsuje, a naprawa i tak będzie kosztować połowę ceny nowej lodówki. Muszę jechać do twojej babci i zawieść jej nasze zamrożone jedzenie!
– No tak, jeśli się rozmrozi, to będzie do wyrzucenia – podsumowałem.
– Wiecznie coś! Nigdy nie ma spokoju, czemu musiała się zepsuć akurat teraz?
– A kiedy awaria byłaby mile widziana?
– W sumie to nigdy – przyznała mama.
– Dokładnie. I tak dobrze, że nie mamy żadnych świąt.
– Nawet nie mów takich rzeczy! Już wole teraz tą przeklętą usterkę – westchnęła.

godzina 12.00
            Lodówkowa panika rozmyła się w czasie i przestrzeni. Aktualnie mama przegląda dostępne na rynku lodówki, a ja próbuję zabrać się za pracę magisterską. Jednak nie wiem czy nie zmienię promotora. Chciałem mieć trudny temat, który ładnie wygląda w CV, jednak taki temat nie jest mi już potrzebny. Będę musiał to wszystko dokładnie przemyśleć.

godzina 17.00
            – Siema! – usłyszałem głos Maćka odbierając swój telefon komórkowy.
– Maciek! – ucieszyłem się. – Wróciłeś do kraju?
– Na dwa dni, dzwonię tylko pogadać i dowiedzieć się czy wszystko okej. Dziś wieczorem wyjeżdżam na nowo. Wracam dopiero za jakieś dwa, trzy tygodnie.
– Och, u mnie wszystko dobrze. Mam dużo do opowiedzenia, ale to nie przez telefon. Streszczę ci szybko co się działo.
            Szybko przedstawiłem całą sprawę odnośnie pracy i wysłuchałem Maćkowych komentarzy.
– A przy okazji, wyślesz mi projekt z wymiennika ciepła? – zmienił temat.
– Spoko, a już myślałem, że dzwonisz tylko pogadać.
– Wiesz, ja zawsze piekę dwie pieczenie na jednym ogniu – zaśmiał się.
– Przywykłem.
– Jak wrócę już tak normalnie to się odezwę! A tymczasem do usłyszenia!

godzina 19.00
            Karolina wyjechała na wakacje. Już mi jej brak. Z kim ja będę gadał o głupotach?
– Skończyłam tą książkę! – wyrwała mnie z rozmyśleń mama. – Obejrzymy film na jej podstawie? – spytała.
– Pewnie, czemu nie. Mogę jeszcze raz obejrzeć „Dziewczynę z tatuażem”.
– Przez tą opowieść nie zrobiłam nic przez cały weekend, to straszne – marudziła mama.
– Oj tam, chodź na seans – zakończyłem dialog.

Podsumowanie dnia: Niespodziewane awarie, niespodziewane telefony.

1 komentarz:

  1. U mnie ostatnio wysiadł piec centralnego ogrzewania. Tydzień bez ciepłej wody i kąpiel w misce była dość uciążliwa, jednak w tym przypadku awaria zrodziła się w dobrym czasie. Nie wyobrażam sobie tego zimą...

    OdpowiedzUsuń