czwartek, 15 sierpnia 2013

Dzień 191 – 15.08.2013



godzina 12.00 – mieszkanie
            – Jak było wczoraj w górach? – spytałem Karoliny.
– A fajnie bardzo. Pogoda idealna w góry. Nie za ciepło, nie za zimno. Wszystko jak najbardziej w porządku. Jedynie ludzie działali na nerwy.
– To znaczy?
– No szliśmy po miasteczku i nie byliśmy pewni, gdzie zaczyna się szlak. Spytaliśmy jakiś turystów.
– No i? – dopytywałem się.
– No pokazali nam gdzie mamy iść, ale stwierdzili, że nie mamy po co tam iść, bo na górze nie znajdziemy niczego ciekawego, a na domiar złego trzeba wziąć własne napoje na całą drogę. Co oni chcieliby na tym szczycie? – odparła.
– Hm, chociaż jakiś supermarket – zażartowałem.
– Dokładnie! Ludzie jadą w góry, żeby pójść do knajpy, napić się piwa, najeść i wrócić. Najlepiej jeszcze na szczyt podjechać kolejką, a dopiero tam zrobić imprezę. Pojechać w szpilkach i japonkach, żeby też trochę ponarzekać na kamienie i nierówną drogę.
– Haha, typowe – śmiałem się.
– To wcale nie jest zabawne! To przerażające!

 godzina 17.45 – pub
            W towarzystwie Radka i Marka udaliśmy się do pobliskiego pubu. Mamy dzisiaj święto, więc nic innego nie jest otwarte, a to spowodowało tłum ludzi. Na szczęście znaleźliśmy jeszcze jakiś wolny stolik. Opowiedziałem o wszystkim, co wydarzyło się w czasie praktyk. Nagle zaniemówiłem patrząc na osobę, która machała do mnie.
– Co się stało? – spytali jednocześnie Radek i Marek, którzy siedzieli tyłem do owej osoby.
– O kurwa. Nie zgadniecie kto tu jest – wymamrotałem zaskoczony, jednak zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć podeszła do nas koleżanka, z którą chodziliśmy do jednej klasy w ogólniaku.
– Adrian, Radek, Marek! Ale miło was widzieć! – przywitała się.
Teraz cała nasza trójka przeżywała ciężki szok. Kompletnie nie spodziewaliśmy się spotkać kogoś, kto obecnie mieszka na drugim końcu kraju. Dodatkowym zaskoczeniem było to, jak bardzo zmieniła się od skończenia liceum. Zmieniła z wyglądu – niestety na gorsze. Kiedyś mogła zaimponować świetną figurą, teraz mogłaby zaimponować jedynie tym jak dużo potrafi zjeść. Tragedia.
– Tak, ciebie też – wymamrotał Radek.
– Jestem tu z koleżanką, dosiądziemy się do was! – zaproponowała.
Wymownie spojrzeliśmy po sobie. Wciąż pamiętaliśmy jaka była w czasach szkoły średniej – dziwna, działająca na nerwy, przemądrzała i kochająca opowiadać obleśne rzeczy.

godzina 18.00
            Dziewczyny dosiadły się do nas. Zamówiły ogromną pizzę, co akurat wcale mnie nie zdziwiło. Dlaczego zawsze ludzie z poważną nadwagą jedzą? A potem będą narzekać na problemy zdrowotne.
– No i on najbardziej lubi jeść te tasiemce, które są w rybach – opowiadała nasza znajoma.
Popatrzyłem na Marka, który miał minę, jakby chciał puścić pawia. Uśmiechnąłem się do niego w sposób wyrażający „tak, z charakteru nic się nie zmieniła”.
– Już kończysz studia? – spytałem.
– Tak!
– Prace jakąś masz na oku? – spytał Radek.
– Tak, pracuję w Greenpeace. Niedawno zrobiliśmy super akcje i wbiegliśmy na chłodnie kominową w jednej z elektrowni – odparła z dumą.
– To dobrze, że lubisz swoją pracę – przyznał Radek.
Stwierdziłem, że nasza znajoma zdecydowanie pasuje do tej bandy oszołomów, która zwana jest Greenpeace. Nie można jej zarzucić braku inteligencji, ma cholernie bystry umysł, ale całkowicie pokręcone spojrzenie na świat.

godzina 19.45 – mieszkanie
            Szybko zakończyliśmy nasze przypadkowe spotkanie. Z jednej strony miło spotkać kogoś, kogo nie widziało się tyle lat, z drugiej wcale mnie nie dziwi, że nie mamy z sobą kontaktu. Ludzie jednak się nie zmieniają, no może tylko z wyglądu.

Podsumowanie dnia: Przypadkowe spotkanie.

2 komentarze:

  1. Oststnio na wrocławskim rynku zaczepił mnie jakis gościu z Greenpeacu właśnie. 'Niestety' nie mogłem poswięcić mu chwili, bo byłem umówiony na spotkanie. W drodze powrotnej widziałem już tylko jak się awanturuje z jakims innym naiwnym, który postanowił się jednak zatrzymać na pogawędkę o ochronie zwierzaczków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni są przeciwni wszystkiemu: energetyka jądrowa zła, energetyka węglowa jeszcze gorsza, ale jakoś nie bronią się przed używaniem prądu. Nie potrafię ich zdzierżyć. Pewnie niektóre akcje mają sensowne, ale jednak kojarzą mi się z bandą oszołomów. Z resztą wszystkie organizacje ekologów jak dla mnie polegają na tym, żeby głośno krzyczeć i ucichnąć, gdy do kieszeni wpadanie pieniążek.

      Usuń