godzina 15.00 – pokój
Kolejny
dzień spędziliśmy beż żadnych wycieczek. Po trzech dniach zwiedzania i
zrobieniu ponad dwustu zdjęć postanowiliśmy oddać się całkowitemu relaksowi na
plaży. Dzień był bardzo upalny, temperatura wahała się w granicach czterdziestu
stopni. Przesadziliśmy z opalaniem i jesteśmy za bardzo przypieczeni. Moja
klatka piersiowa, plecy oraz ramiona mają kolor wściekłej czerwieni!
godzina 15.30
Jak
szalony smaruje się kremami chłodzącymi, jednak nie bardzo pomagają. Och, jak
piecze! Pociesza mnie jedynie, że mama, Sławka i Ariel także się przypiekli!
Poniosło nas w ten przedostatni dzień plażowania.
godzina 20.00 – deptak
Każdego
wieczoru chodziliśmy spacerować po bardzo długim deptaku łączącym z sobą trzy
miasteczka – wszystkie wielkości naszego Rafailovici, w którym poza sezonem
mieszka tylko dwadzieścia pięć osób (a przynajmniej tak twierdzi Franek).
Tradycją było także kosztowanie miejscowych przekąsek takich jak hamburgery,
naleśniki, kukurydze, lody włoskie, czy też Burka – placka wykonanego z ciasta
al’a francuskie nadziewanego mięsem. Ceny wprawdzie nie są wyjątkowo niskie,
ale przecież mamy wakacje!
Podsumowanie
dnia: Zdradzieckie słońce!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz