godzina 10.30 – mieszkanie
Jak
miło spać dłużej niż do szóstej rano! Szkoda, że jest to możliwe najwyżej dwa
razy w tygodniu. Popieram teorię Radka, iż środy powinny być zawsze dniem wolnym
od pracy, dzięki któremu człowiek nabierałby sił na czwartek i piątek. Zwykle w
czwartki wszystkim brakuje energii oraz chęci, a przy życiu trzyma nas jedynie
wizja wolnego, piątkowego popołudnia zbliżającego się wielkimi krokami.
godzina 11.00
Jeszcze
dobrze się nie rozbudziłem, a już dostałem esemesa odwołującego moje wieczorne
plany. To bardzo zły tydzień – wszystkie towarzyskie spotkania nie potrafią
dojść do skutku. Na dziś mam na szczęście trochę więcej planów, więc nie będę
bezczynnie siedział w domu.
godzina 13.00 – u babci
Babcia
postanowiła zrobić remont generalny przedpokoju. Chcąc nie chcąc, zostały mi
przydzielone określone zadania. Dzisiaj razem z mamą pojechaliśmy pozdejmować z
półek książki i kurzołapy (w postaci pamiątek, dziwnych pudełek, świeczek i
innych nikomu niepotrzebnych głupot). Miałem nadzieję, że porządkując regały z
książkami znajdę jakieś interesujące tytuły. Niestety nie ma tu praktycznie nic,
co przypadłoby do mojego gustu.
Każdy
tom zanosimy do pokoju, a babcia ocenia, który z nich ma zostać wyrzucony, a który
wróci na swoje miejsce tuż po zakończeniu remontu.
– To musi zostać!
– A to? – spytała mama podając kolejną zżółkniętą książkę
w poszarpanej okładce.
– To świetna lektura, nie wyrzucę jej – zadecydowała.
– Póki co nic nie wyrzucasz…
– Bo nie mam nic niepotrzebnego!
– Jestem trochę innego zdania, przecież nikt tego nie
będzie czytał, nawet ty sama – westchnęła mama.
– Daj mi spokój, wyrzucaj sobie swoje rzeczy!
godzina 13.15
– Zobacz!
– krzyknęła mama. – Książka, którą wygrałam w jakimś konkursie w szkole podstawowej,
nawet jest notka na ten temat.
– Pokaż! – rozkazała babcia.
– Okej, ale potem ją wyrzucimy. Sama mówiłaś, że swoje
rzeczy mogę wywalić.
– Ale to pamiątka!
– Taka pamiątka, że nawet nikt nie wie o jej istnieniu.
Idzie do kosza, nikt takiego czegoś nie będzie czytał.
godzina 13.45
Babcia
podeszła do nas z dziwnym obrazkiem, który od zawsze wisiał w jej przedpokoju. Ciężko
nawet opisać co jest na nim przedstawione, ale na moje oko przypomina podróbkę malunków
ze ścian egipskich piramid.
– Czy to ładne? – zapytała.
– Nie – odparła mama.
– Nie – potwierdziłem.
– I tak zostawię.
Och,
po co komu takie porządki? Przecież praktycznie nic nie zostanie wyniesione na śmietnik.
To bardziej przypomina przekładanie z miejsca, na miejsce. Na domiar złego nie znajduję
żadnych ciekawych książek. Ucieszyłem się na widok „Anny Kareniny”, ale moja radość
minęła gdy zobaczyłem dopisek „tom 2”, a nigdzie nie potrafiłem znaleźć poprzedniej
części…
Podsumowanie dnia: Remontowe przygotowania.