sobota, 23 marca 2013

Dzień 45 – 22.03.2013



godzina 13.00 – mieszkanie
            Jestem kłębkiem nerwów. Dawno nie byłem tak zestresowany. Nie potrafię usiedzieć na miejscu. Krążę po granatowym dywanie leżącym na podłodze mojego pokoju. To takie dziecinne i głupie. Czemu wizyty u stomatologa zawsze tak bardzo mnie martwią?

godzina 15.00 – u stomatologa
            Siedzę w poczekalni bezmyślnie patrząc na włączony telewizor. Słyszę okropny dźwięk wiertła. Zastanawiam się dlaczego jak byłem młodszy chciałem zostać stomatologiem? Chyba nie potrafiłbym tego robić. Całe szczęście, że brakło mi punktów i nie dostałem się na ten kierunek. Oszalałbym.
            Przyszła moja kolej. Wprawdzie stomatolog nie jest nikim obcym. To mąż Anety – przyjaciółki mojej mamy. Zna mnie od urodzenia, jest dla mnie jak przyszywany wujek. Wiem, że będzie się starał pracować bezboleśnie, ale i tak jestem przerażony.
– Ach, nie ma tu nic groźnego. To tylko mały ubytek pozbawiony próchnicy – poinformował mnie, po czym zabrał się do reperowania uszkodzonego zęba. Zaczęło się od pryskania substancjami, które pewnie mają odkażać.
– A teraz weźmiemy magiczne wiertło – dodał po chwili. Chciałbym zaprotestować ale nie miałoby to sensu, z resztą i tak nie mogłem mówić podczas leżenia z otworzonymi ustami.

godzina 15.35 – w drodze do domu
            Cały zabieg trwał jedynie kilka minut. Dzięki Bogu. Nawet nie bolało za bardzo, uff. Jeszcze tylko kupie jakiś alkohol na wieczorną imprezę i mogę wracać do siebie.

godzina 19.00 – mieszkanie
            Och, dlaczego cały dzień nie ma Internetu? Zaraz muszę wychodzić, a jestem odcięty od świata! Ratunku!

godzina 20.30 – centrum
            Nie zdążyłem przesiąść się na drugi autobus. Karolinę spotkało w sumie to samo, wiec oboje nie mieliśmy jak dotrzeć na imprezę zgodnie z planem. Jestem zamrożony. Mam dość tego dnia.

godzina 23.00 – domówka.
            Miałem już wracać do domu, taki był plan, ale chyba jednak zostanę. Plany planami, życie życiem. Tak miło się siedzi w stanie lekkiego upojenia alkoholowego. Nie chcę zostawać na noc, ale mogę jeszcze odwlec okropny powrót do domu. Jest piekielnie zimno. Złamałem dziś wszystkie swoje żywieniowe zwyczaje: zjadłem czekoladę, bardzo dużo chipsów i inne niezdrowe rzeczy.

Podsumowanie dnia: Zamieszanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz