godzina 7.30 – pociąg
Podróże
pociągami są niczym youtube. Gdy człowiek myśli, że widział już wszystko i nic
go nie zaskoczy, nagle wszystko się zmienia. Tym razem podróż w
towarzystwie znajomych przebiegała dość sprawnie. Oczywiście tylko do pewnego
momentu. Nagle pociąg stanął.
– O nie, znowu to samo! – warknął kolega. – Mówiłem,
że ostatnio ciągle tutaj się stoi i traci czas!
– Mówiłeś, że wtedy jak stałeś ukradli kable. Nie
kradnie się kabli w poniedziałek przed ósmą. Nikomu nie chciałoby się wstawać w
poniedziałek tak wcześnie – odparłem.
– No widzisz, a jednak. Znowu nie jedziemy! Ktoś
jednak kradnie przed ósmą.
– To nie jest możliwe – odburknąłem.
Pasażerowie
zaczęli być coraz bardziej zirytowani. Pociąg spokojnie czekał na peronie. Nikt
nie wiedział czemu nie rusza. Zaczynało robić się coraz głośniej. Ludzie pomału
tracili cierpliwość. Do pojazdu weszło kilka nowych osób, które stanęły dokładnie
obok mnie i moich znajomych.
– Oh, czemu to nie jedzie?! – zapytałem wzdychając.
– Ktoś zemdlał, czekamy na pogotowie – odparł jeden z
nowych pasażerów. – Widzieliśmy jak dzwonili po karetkę!
– Wspaniale. Ludzie nie mają już kiedy mdleć – odparłem.
– Chyba jednak miałeś rację – wtrącił mój kolega – Nikt
nie kradnie przed ósmą rano.
– Tak jak mówiłem. Komu by się chciało wstawać w poniedziałek.
godzina 8.45 – uczelnia
O nie!
Koszmar minionych lat powraca! Projekty polegające na rysowaniu maszyn i urządzeń!
Tak bardzo cieszyło mnie, że takie przedmioty skończyły się na drugim roku, a tu
nagle w ten niepozorny, poniedziałkowy poranek usłyszałem:
– W ramach projektu wykonają państwo rysunek złożeniowy.
Oczywiście można rysować na komputerach.
– Kurwa mać, zwariował – podsumował Maciek.
godzina 10.00
Jak
podejrzewałem – prowadzący z matematyki powiedział „przykro mi, ale nie mam dziś
czasu” gdy poszedłem spytać go o swój problem. Razem z Maćkiem wybraliśmy się na
spacer do Biedronki. Postanowiliśmy kupić sobie po pączku. Już dawno nie czuliśmy
tego smaku. Niezapomniany smak. Niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu. Kto
nie jadł pączków z Biedronki, nie wie czym jest życie. Chyba w 80% składają się
z cukru. Zjedzenie trzech pod rząd wydaje się praktycznie niemożliwe.
godzina 17.00 – mieszkanie
Czytając
„Przeminęło z wiatrem” zastanawiam się jak to możliwe, że główny bohater jest tak
podły, fałszywy i wstrętny, a mimo wszystko czytelnik darzy go sympatią. Scarlett
wydaje się nie mieć żadnych skrupułów, chociaż książka dopiero zaczyna się rozkręcać.
Najbardziej przypadło mi do gustu gdy wzięła ślub z narzeczonym swojej koleżanki.
Dlaczego to zrobiła? Powód był prosty: usłyszała jak tamta ją obgadywała, a że to
był jedyny jej adorator, gdy Scarlett została jego żoną, tamta została starą panną.
Wspaniałe podejście do sprawy!
Podsumowanie dnia: To nie był udany dzień…
Brooke Davis:
OdpowiedzUsuńNie wiem jak możesz nie lubić pączków z Biedronki są przecież wspaniałe.
Poza tym jeżeli spodobało Ci się "Przeminęło z wiatrem". Koniecznie przeczytaj "Wichrowe Wzgórza" to dopiero zobaczysz co może zrobić złośliwy i zgorzkniały człowiek innym pod pozorem uczuć.
W takim razie muszę dopisać je do listy książek wartych uwagi :D Aż jestem ciekaw jak można być jeszcze wstrętniejszym niż Scarlett, chociaż lubię ją za to :D
Usuń