środa, 20 marca 2013

Dzień 43 – 20.03.2013



godzina 7.15 – dworzec
            Nie wiem czy mogę ufać własnym oczom, bo właśnie widzę prawdziwe słońce! Wprawdzie wszędzie leży gruba warstwa białego śniegu, który odbija słoneczne promienie zmuszając do mrużenia oczu, ale i tak dzień zaczyna się przyjemnie. Ludzie chodzą uśmiechnięci, dużo bardziej energiczni niż ostatnimi czasy. Może niedługo wiosna rozpocznie się na dobre?

godzina 8.20 – uczelnia
            Chyba środową tradycją stało się natrafianie na Łukasza. Właściwie nie ma w tym nic dziwnego, bo skoro mamy zajęcia na tą samą godzinę do tego w jednym budynku, to musimy jechać tym samym pociągiem, a potem przejść taką samą drogę z dworca na uczelnie. Szczerze mówiąc dzięki temu lubię środowe poranki.

godzina 10.30
            Ponownie nie wiem czy mogę ufać własnym oczom. Schodzimy sobie po schodach i na parterze spotykamy Dominika. Przyjechał po legitymacje studencką. Zrezygnował ze studiów, ale skoro opłacił legitymacje to odebrał ją, żeby móc wykorzystywać do października zniżki. Z jednej strony przykro mi, że nie będziemy już razem studiować, z drugiej poczułem pewną ulgę. Od dawna nasze relacje były bardzo sztuczne, wymuszone i bazujące jedynie na przeszłości. Dominik bardzo zmienił się gdy zaczął pracować. Teraz jest całkiem innym człowiekiem. Niestety, tego człowieka nie lubię.  
            Uważam, że Dominik nie podjął najlepszej decyzji. Rzucił studia, ponieważ został kierownikiem sklepu z ciuchami, w którym pracował. Może to brzmi całkiem fajnie, ale wątpię że jest czymś ciekawym na dłuższą metę. Podejrzewam, że pewnego dnia i tak będzie potrzebował tytułu magistra i wtedy zacznie sobie wypominać chwilę, w której postanowił opuścić uczelniane mury.

Podsumowanie dnia: Środa – całkiem przyjemny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz