środa, 13 marca 2013

Dzień 36 – 13.03.2013



godzina 7.40 – pociąg
            Znowu to samo. Na peron podjechał pociąg, który już dawno powinien stać w muzeum. Na tej trasie to jedyny, w którym są ośmioosobowe przedziały, a także jedyny z niedziałającą regulacją temperatury. Dlatego też w środku panuje prawdziwe piekło. Powoli szedłem przed siebie spoglądając przez szyby do przedziałów. Właśnie wtedy znowu zobaczyłem Łukasza, który tym razem nawet popatrzył na mnie. Jego mina nie wyrażała żadnych emocji, ale spojrzał dokładnie w moją stronę. Przeszła mi przez głowę myśl, żeby usiąść w tym samym przedziale. Szybko jednak stwierdziłem, że nie byłby to najlepszy pomysł. Nie jechał nawet sam. Był z dziewczyną, którą kiedyś uważałem za jego przyjaciółkę ze studiów, ponieważ bardzo często widać ich razem. Potem przeprowadzałem swój własny research na temat Łukasza, żeby poznać jego imię, nazwisko, wiek, kierunek studiów i wszystko co jeszcze mogłem się dowiedzieć. Okazało się, że to jego siostra. Ponieważ studiują na tym samym roku, możliwe że bliźniaczka. W gruncie rzeczy zacząłem zauważać miedzy nimi ogromne podobieństwo. Internet jest naprawdę wspaniałym źródłem informacji. 
            Całą drogę spędziłem na zapisywaniu w zeszycie pomysłów do książki, o której kiedyś wspominałem. On zawsze potrafi mnie zainspirować, chociaż wcale się o to nie stara. Spotkaliśmy się kolejny raz w czasie wychodzenia z pociągu, a potem jeszcze na wydziale, ponieważ mieliśmy zajęcia praktycznie obok siebie.

godzina 8.50 – uczelnia
            Z jednej strony uwielbiam go spotykać, z drugiej nienawidzę. W taki dzień zawsze mam problem ze skupieniem się na zajęciach. Cały czas wściekam się na samego siebie. Wypominam sobie jak bardzo głupi jestem i jak niedojrzały. Eh, chyba nigdy mi nie przejdzie.

godzina 10.15
            – Adrian, idziesz na wykłady? – spytał Maciek.
– Nie. Jadę do domu, brak mi nastroju na wykłady.
– Mi w sumie też – przyznał.
– A ktokolwiek tam zostanie? Ja też jadę do domu, podobnie Patryk – wtrąciła Karolina przechodząca obok.
– Jaki wykład, taka frekwencja – podsumował Maciek, po czym zgodnie opuściliśmy mury wydziału.

godzina 10.25 – okolice dworca
            Razem z Maćkiem szliśmy na dworzec. On także dojeżdża na uczelnie, jednak jedzie w dokładnie przeciwnym kierunku niż ja. Maćkowi rozładowała się komórka, a musiał zadzwonić. Pożyczyłem mu telefon, a on zaczął wymieniać w nim kartę.
– Zadzwoń z mojego!
– Nie pamiętam numeru – odpowiedział rozmontowując moją komórkę.
– Przyznaj się, zaraz uciekniesz w pierwszą możliwą boczną uliczkę.
– Dokładnie. Jak w tych filmach, gdzie zakochana para prosi o zrobienie im zdjęcia, ktoś kradnie aparat, a potem ich łóżkowe zdjęcia robią furorę w Internecie.
            Chwilę później oddał mi mój telefon z moją kartą.
– Dlaczego mam godzinę dwudziestą czwartą i datę pierwszy stycznia 1970? – spytałem. – I dlaczego wyświetla mi się jakieś „importuj kontakty” – dodałem.
– Nie wiem…
– Co ty mi zrobiłeś z komórką, teraz jej pewnie nie ogarnę – zażartowałem.
– Może ze smartfonem jest jak z różdżką w Potterze. Jeśli dasz go do ręki komuś innemu, to przestaje być twój.
– Brzmi sensownie…
– To w sumie oddaj mi ten telefon, bo teraz już należy do mnie.
– Nie dam się na to nabrać! – odpowiedziałem.

Podsumowanie dnia: Britney Spears -  (You Drive Me) Crazy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz