godzina 09.30 – mieszkanie
Małe
wagary jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Właściwie to nie są do końca wagary. Nie
pojechałem na wykłady, a one przecież nie są obowiązkowe. Dzięki temu nie musiałem
wstawać przed szóstą rano i jeść byle jakiego, szybkiego śniadania. Teraz zjem coś
dobrego, a potem pojadę na uczelnie, żeby być obecnym w czasie języka obcego.
godzina 13.05 – dworzec
Pociąg,
który miał jechać o 12.45 właśnie ruszył. Wysiadłem z niego tuż przed odjazdem.
Przy takim opóźnieniu nie ma sensu, żebym jechał na uczelnie. Przyjdę na zajęcia
w najlepszym wypadku dwadzieścia minut po ich rozpoczęciu. To nie ma sensu. Już
lepiej wrócić do domu. Dzięki kolejom mam wolny dzień, to miło z ich strony. Troszczą
się o swoich stałych klientów, chronią ich przed przemęczeniem.
godzina 13.35 – w drodze do domu
Dzień
jest naprawdę śliczny. W końcu czuć wiosnę. Zbliża się wielkimi krokami i mam szczerą
nadzieję, że nadejdzie lada chwila. Zaczyna się okres, w którym codzienne, przymusowe
spacery nie są irytujące, a całkiem przyjemne. Mieszkanie na osiedlu ukrytym w środku
lasu wszystkim wydaje się cudowne. Rzeczywiście jest w tym pewien urok, niestety
ma również sporo wad. Autobusy prawie tutaj nie jeżdżą, albo są tak koszmarnie spóźnione,
że czekanie na nie traci sens. W efekcie, każdego dnia jadę jakimkolwiek autobusem
zmierzającym w moją stronę, a potem robię spacer na osiedle. Idąc jednym z leśnych
skrótów mój marsz nie trwa dłużej niż dwadzieścia minut. Jesienią i zimą to prawdziwa
katorga, ale wiosną i latem zwykle mi to nie przeszkadza.
godzina 15.00 – mieszkanie
Skorzystałem
z wolnego dnia i policzyłem straszliwą pochodną, którą muszę mieć na czwartek. Właściwie
nie ja ją policzyłem, a internetowy kalkulator, ale co za różnica. Ważne, że mam
rozwiązanie! Internet jest czasem prawdziwym dobrodziejstwem!
godzina 19.00
Nie
odezwałem się do Piotrka od dnia, w którym stwierdziłem, iż mam dość tego jak wyglądają
nasze relacje. Może to głupie i dziecinne zachowanie, ale ile nerwów zaoszczędziłem.
Odrobinę brakuje mi rozmów z nim. Na szczęście jedynie odrobinę. Podejrzewałem,
że będzie dużo gorzej. Jeśli on zadzwoni, to pogadam z nim, ale sam nie będę zaczynał.
To jak coraz głębsze wchodzenie w ruchome piaski. Po co iść dalej , skoro
wiadomo, że nie będzie z tego nic dobrego?
Podsumowanie dnia: Żegnaj zimo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz