godzina 10.20 – uczelnia
Dlaczego
matematyka 2 jest takim okropnym przedmiotem? Dlaczego ta pochodna nie chce
wyjść? Dlaczego jak wołam prowadzącego to rozmowa wygląda tak:
– Panie doktorze, nie wiem co tu jest źle.
– Jest pan przecież inżynierem. He He He.
– Może pan zobaczyć co jest nie tak?
– Proszę nie przesadzać!
Podły człowiek, nie ma żadnych uczuć, zero empatii.
godzina 12.30 – pociąg
Spotkałem
Radka, który też akurat wracał z uczelni. Jak to miło spotkać kogoś
przychylnego po tak wstrętnym poranku.
– Zaskarż go o molestowanie.
– Ha ha, cudowny pomysł.
– No wiesz, powiesz w sądzie, że dotykał cię jak
liczyłeś pochodną na komputerze. Żona wyrzuci go z domu, uczelnia go zwolni, a
ty zdasz.
– Chyba dam sobie radę bez tego.
– No wiesz, to podobno zawsze działa. On nie
udowodni, że tak nie było. Wprawdzie nie będziesz miał dowodów, ale sąd i tak
będzie ci przychylny!
Dobry,
poczciwy Radek. Wie jak poprawić humor. Gadanie głupot zawsze potrafi wywołać u
mnie uśmiech. Lubię taką gadkę. Nie jest najmądrzejsza, ale całkiem zabawna.
godzina 19.00 – centrum
Umówiłem
się z Natalią. Kiedyś się w niej podkochiwałem, z resztą może dalej coś do niej
czuje. Nie wyszło nam, bo jej zbyt częste zmiany stosunku do mnie sprawiły, iż
sam nie wiedziałem co się dzieje i postanowiłem dać sobie spokój. Znamy się już
pięć lat. Poznaliśmy się w pierwszy dzień studiów. To było na moim pierwszym
kierunku. Gdy zaczynaliśmy drugi rok, ja wraz z Maćkiem i Dominikiem postanowiliśmy
zacząć dodatkowo drugi kierunek. Potem obroniliśmy inżyniera na pierwszym
kierunku i daliśmy sobie z nim spokój. Obecnie jestem na magisterce z mojego
drugiego kierunku. Planuję zostać magistrem inżynierem inżynierem. Podobnie
jest z Natalią, jednak ona zaczęła podwójne studia rok później niż my.
– Proszę to dla ciebie! – wygłosiłem radosnym tonem
gdy usiedliśmy w wybranej na dzisiaj knajpie. – Świąteczne pierniczki w marcu!
– Ojej! Myślałam, że ich nie dostanę! – ucieszyła
się, po czym otworzyła pudełko i bezceremonialnie zjadła jeden z nich.
– To dziwne, że nie mieliśmy czasu spotkać się od świąt
– powiedziałem.
– Wina projektów, kolokwiów, sesji i ogólnie naszej uczelni
– odparła. – A pierniczki są pyszne! Brakowało mi ich całe święta!
– Przecież sama robisz prawie takie same. Rok temu wzięłaś
od mojej mamy przepis.
– Tak, ale zawsze lepiej smakuje coś, co zrobił ktoś
inny.
Następnie
zanurzyliśmy się w całej masie bardzo istotnych tematów: kto ostatnio się zaręczył,
czemu Dominik ani razu nie pojawił się w tym semestrze na uczelni, co śmiesznego
powiedział dziś Maciek, czy Karolina nie oszalała w naszym towarzystwie, a także
co u Radka i pozostałych znajomych z dawnych czasów.
Podsumowanie dnia:
Święta w marcu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz