wtorek, 12 marca 2013

Dzień 35 – 12.03.2013



godzina 10.20 – uczelnia
            – Przecież są panowie inżynierami – powiedział do mnie i Maćka nasz ulubiony prowadzący z tego semestru.
– Tyle, że nie wiemy co jest nie tak z tą pochodną. Nawet internetowe kalkulatory się w niej gubią – kontynuował rozmowę mój przyjaciel.
– Ja rozwiązałem ją ręcznie w kilka chwil! Proszę iść i wszystko przemyśleć.
            Chcąc nie chcąc, wyszliśmy z jego gabinetu, który swoją drogą wyglądał jakby właśnie przetrwał atak tornada.
– Mówiłem ci, że nie ma sensu tam iść. Jak zawsze okazał nieocenioną pomoc. Z naciskiem na „nieocenioną”. – westchnąłem.
– W kilka chwil. Przecież to niemożliwe! Nie da się tego zrobić w kilka chwil.
– Powiedział tak, żebyśmy sobie poszli.
– Na to wygląda.

godzina 12.00
            Maciek postanowił zerwać się z zajęć i pojechał prosto do domu. Razem z Patrykiem, który ma praktycznie bliźniacze zadanie do mojego, usiedliśmy na przerwie między zajęciami z laptopem, kawą i burzą w naszych mózgach. Sprawdziliśmy jeszcze raz czy dobrze wyprowadziliśmy wzory, które zajmują kilka linijek i posiadają więcej niż jedną kresekę ułamkową. Następnie sprawdziliśmy pochodne w kalkulatorze internetowych. Kolejnym krokiem było wyliczenie z otrzymanej pochodnej naszej niewiadomej. Właśnie tutaj wszelkie próby prowadziły do klęski. Wynikiem, jaki mieliśmy otrzymać było sześć, przez cały czas wychodziło nam dwa. Nikt ani nic nie potrafiło sobie z tym poradzić. Nagle przypomnieliśmy sobie o pewnej funkcji Excela. Zdecydowanie Solver mógł pomóc. Drżącymi rękami uruchomiliśmy go, po czym pojawił się wynik.
– Sześć! Wyszło sześć! Mamy sześć, nie jakieś pieprzone dwa! – ucieszył się Patryk.
– Serio?! – zapytałem zdziwiony spoglądając na monitor.
Rzeczywiście, było sześć. Udało nam się!

godzina 17.00 – mieszkanie
            Siedziałem w kuchni z mamą, która oddawała się swojemu paskudnemu nałogowi – paliła papierosy. Okropne, nienawidzę ich. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
– Jak ci idzie czytanie „Przeminęło z wiatrem”? Jak ty możesz to czytać, to przecież romansidło.
– Wcale nie romansidło. No może trochę, ale jest tam trochę historii, opisów życia w tamtych czasach. To nawet fajne. Czytałem dziś w pociągu.
– W pociągu? Zasłaniasz okładkę czy jak? – spytała mama drażniąc mnie coraz bardziej.
– A niby czemu?
– Bo to nie jest męska książka.
– No i?
– Jakoś tak nie wypada, żebyś to czytał.
– Wcale nie. To jedna z najbardziej znanych powieści w historii. Wypada, żeby każdy to przeczytał. Są takie filmy, książki, piosenki, które po prostu powinno się znać – odpowiedziałem.
– Może masz trochę racji – przyznała po chwili.
– I rzuć palenie – zmieniłem temat.
– Daj spokój.

godzina 18.00
            Matematyczne sprawozdanie jest zrobione. Jutro dopytam się znajomych czy na pewno mam w nim wszystko, a potem zostanie już tylko oddanie go!

Podsumowanie dnia: Cyferki, cyferki, cyferki…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz