godzina 10.20 – uczelnia
–
Przecież są panowie inżynierami – powiedział do mnie i Maćka nasz ulubiony prowadzący
z tego semestru.
– Tyle, że nie wiemy co jest nie tak z tą pochodną.
Nawet internetowe kalkulatory się w niej gubią – kontynuował rozmowę mój
przyjaciel.
– Ja rozwiązałem ją ręcznie w kilka chwil! Proszę
iść i wszystko przemyśleć.
Chcąc
nie chcąc, wyszliśmy z jego gabinetu, który swoją drogą wyglądał jakby właśnie
przetrwał atak tornada.
– Mówiłem ci, że nie ma sensu tam iść. Jak zawsze okazał
nieocenioną pomoc. Z naciskiem na „nieocenioną”. – westchnąłem.
– W kilka chwil. Przecież to niemożliwe! Nie da się
tego zrobić w kilka chwil.
– Powiedział tak, żebyśmy sobie poszli.
– Na to wygląda.
godzina
12.00
Maciek
postanowił zerwać się z zajęć i pojechał prosto do domu. Razem z Patrykiem,
który ma praktycznie bliźniacze zadanie do mojego, usiedliśmy na przerwie
między zajęciami z laptopem, kawą i burzą w naszych mózgach. Sprawdziliśmy
jeszcze raz czy dobrze wyprowadziliśmy wzory, które zajmują kilka linijek i
posiadają więcej niż jedną kresekę ułamkową. Następnie sprawdziliśmy pochodne w
kalkulatorze internetowych. Kolejnym krokiem było wyliczenie z otrzymanej pochodnej
naszej niewiadomej. Właśnie tutaj wszelkie próby prowadziły do klęski.
Wynikiem, jaki mieliśmy otrzymać było sześć, przez cały czas wychodziło nam
dwa. Nikt ani nic nie potrafiło sobie z tym poradzić. Nagle przypomnieliśmy
sobie o pewnej funkcji Excela. Zdecydowanie Solver mógł pomóc. Drżącymi rękami
uruchomiliśmy go, po czym pojawił się wynik.
– Sześć! Wyszło sześć! Mamy sześć, nie jakieś
pieprzone dwa! – ucieszył się Patryk.
– Serio?! – zapytałem zdziwiony spoglądając na
monitor.
Rzeczywiście, było sześć. Udało nam się!
godzina 17.00 – mieszkanie
Siedziałem
w kuchni z mamą, która oddawała się swojemu paskudnemu nałogowi – paliła papierosy.
Okropne, nienawidzę ich. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
– Jak ci idzie czytanie „Przeminęło z wiatrem”? Jak ty
możesz to czytać, to przecież romansidło.
– Wcale nie romansidło. No może trochę, ale jest tam
trochę historii, opisów życia w tamtych czasach. To nawet fajne. Czytałem dziś w
pociągu.
– W pociągu? Zasłaniasz okładkę czy jak? – spytała mama
drażniąc mnie coraz bardziej.
– A niby czemu?
– Bo to nie jest męska książka.
– No i?
– Jakoś tak nie wypada, żebyś to czytał.
– Wcale nie. To jedna z najbardziej znanych powieści
w historii. Wypada, żeby każdy to przeczytał. Są takie filmy, książki, piosenki,
które po prostu powinno się znać – odpowiedziałem.
– Może masz trochę racji – przyznała po chwili.
– I rzuć palenie – zmieniłem temat.
– Daj spokój.
godzina 18.00
Matematyczne
sprawozdanie jest zrobione. Jutro dopytam się znajomych czy na pewno mam w nim wszystko,
a potem zostanie już tylko oddanie go!
Podsumowanie dnia:
Cyferki, cyferki, cyferki…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz