godzina 17.00 – mieszkanie
Właściwie
dzień mija identycznie jak wczorajszy. Różnica polega na tym, że dziś próbowałem
uporać się z projektem z matematyki. Niestety poniosłem klęskę. Gdzieś jest błąd
i nie mam pojęcia gdzie. Spróbuje jutro iść do prowadzącego, ale pewnie otrzymam
odpowiedź „przecież jest pan inżynierem he he he.” lub też „widocznie pana tok rozumowania
jest błędny”.
godzina 18.00
Mama
wraz z Wojtkiem spędzili dzień we wszelkiego rodzaju sklepach. W gruncie rzeczy
nikt nie wie dlaczego, bo nie planowali kupowania czegokolwiek.
– Kupiłam ci koszulę! – ogłosiła mama wchodząc do mojego
pokoju.
– Dziękuję, ale po co? Mam ich przecież pełno!
– Wcale nie!
– Mam więcej koszul niż zwykłych T-shirtów!
– Oj tam, oj tam – odpowiedziała.
Gdy wystarczająco długo komplementowałem nową koszulę
mama przyniosła do mojego pokoju poduszkę.
– Kupiłam też poduszkę do samochodu! Wiesz, siedzę na
niej jak prowadzę, żeby być wyższa.
– To dlaczego nie jest w samochodzie?
– Do nowego samochodu!
– Nowy samochód jest bliżej nieokreślonym planem z tego
co wiem.
– Nie aż tak odległym! Z resztą od czegoś trzeba zacząć.
– No tak. Poduszkę już masz. Jeszcze tylko samochód –
podsumowałem.
– Coś w tym stylu.
Następnie
musiałem jeszcze obejrzeć nową pościel z Ikei i posłuchać o tłumach ludzi, które
tam przebywały. Mama nie potrafiła zrozumieć co w niedzielę ludzie robili w sklepach,
chociaż sama spędziła tam pół dnia. Typowe dla niej.
godzina 19.00
Kolejne
podejście do matmy zakończone porażką. Dość na dziś!
Podsumowanie dnia: Matematyko umrzyj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz