czwartek, 27 czerwca 2013

Dzień 142 – 27.06.2013

godzina 09.00 – pociąg
            Mój dar znowu dał o sobie znać! Kolejna obca rozmowa próbuje nawiązać ze mną kontakt – opowiada mi o swoich lekach, o celu podróży i innych. Przed chwilą dosiadła się do mnie Alicja. Biedna, jest okropnie zestresowana – ma dziś egzamin z fizyki. Miałem nadzieję, że wybawi mnie od rozmowy z nieznajomą.
– Ja się muszę uczyć, nie mów do mnie zbyt dużo! – poinformowała Alicja.
– A co piszesz?
– Egzamin z fizyki – odparła – Mam wrażenie, że kompletnie nic nie umiem! Tak pustka w głowie, nie zdam tego!
Kobieta siedząca naprzeciwko mnie bacznie obserwowała i czuje słuchała naszej dwójki. W końcu przemówiła:
– Taka nauka na ostatnią chwilę nie ma sensu! Ja jestem ścisłowcem, więc wiem co mówię! Matematyka, fizyka, zawsze się tego umiałam szybko nauczyć, ale ja mam umysł ścisły. Za to angielski musiałam wkuwać na pamięć. W każdym razie z fizyką to trzeba tak, że uczymy się już tydzień, dwa tygodnie wcześniej! Potem tylko powtarzamy!
– Ale ja się uczyłam wcześniej – odparła zirytowana Alicja.
– Tak tylko mówię!
Postanowiłem rozładować nieprzyjemne napięcie.
– Przeczytam ci horoskop z gazety, zobaczysz czy zdasz – powiedziałem do Alicji.
– Och nie! Proszę nie czytać horoskopu – wtrąciła się kolejny raz kobieta. – Horoskopy się nie sprawdzają! Trzeba wierzyć w siebie, nie w głupią gazetę! Czasami nie umiemy nic, a wszystko zdamy, bo wierzymy w siebie! Wiara w siebie! To się liczy, nie jakiś tam horoskop! – monologowała.
Popatrzyliśmy z Alicją wymownie na siebie, po czym przestaliśmy dyskutować, aż do chwili gdy kobieta opuściła nas.

godzina 11.00 – kampus
            Umówiłem się na spotkanie z czytelnikiem bloga. Właściwie nie umawialiśmy się ani na kawę, ani na piwo, ani na nic konkretnego. Czułem się trochę dziwnie idąc na ustalone miejsce. To takie niecodzienne, iść gdzieś z kimś, kto lubi nas za coś, co tworzymy. Jednak Krzysiek był zawsze miły i sympatyczny, więc jestem pozytywnie nastawiony.
– Hej – przywitał się, gdy dotarł na miejsce. Musiałem chwilę na niego poczekać.
– Hej! – odpowiedziałem. – To jak, gdzie idziemy?
– Nie wiem – mruknął i ruszył przed siebie. – Może po prostu pospacerujemy?
– Okej, chodźmy do parku – zaproponowałem.
– Jak na uczelni, załatwiłeś wszystko po co przyjechałeś? – spytał.
– Nie, potem spróbuję jeszcze raz.

godzina 11.30 – park
            – Nie! Nie dzwoń do mnie! Jesteś dupkiem! Nie chcę cię znać! – wrzeszczał Krzysiek do swojego telefonu. – Idź sobie do niego! Mi daj spokój! Oboje jesteście siebie warci! – krzyczał jeszcze głośniej. Szedłem kilka kroków za nim przerażony całą sytuacją. Pewnie się zaraz okaże, że jest niestabilnym psychicznie osobnikiem i zabije mnie w przypływie agresji, albo coś…

godzina 11.45
            Krzysiek uspokoił się zaraz po zakończeniu rozmowy. Chyba jednak nic nie grozi mi z jego strony. Negatywne emocje uleciały w chwili gdy weszliśmy w błoto po kostki.
– O nie, nie wrócę taki ujebany do domu! Pójdę na wydział i to wymyję!
– Chyba też skorzystam – zgodził się.

godzina 12.30 – uczelnia
            Poszliśmy wymyć buty i spotkaliśmy Maćka, a także kilka innych osób z mojej grupy. Maciek przyjechał pożyczyć książki, chce z nich uczyć się na egzamin, który oblał. Reszta osób czeka na poprawę kolokwium. Chciałem iść przy okazji do mojego promotora, ale ma czas dopiero w przyszłą środę…

godzina 13.15
            Razem z Krzyśkiem postanowiliśmy pójść posiedzieć gdzieś na terenie kampusu i porozmawiać. Krzysiek chciał zobaczyć Łukasza. Powiedziałem, że mogę pokazać zdjęcia Łukasza, które wiszą niedaleko katedry pod którą należy jako student.
– No powiem ci, że Łukasz nie zachwyca – skomentował patrząc na zdjęcie.
– Tutaj nie wyszedł dobrze! – broniłem go. – Na żywo i na innych zdjęciach wygląda lepiej!
– Właściwie to w ogóle mnie nie porywa.
Dziwne, już druga osoba mówi dokładnie to samo. Cóż, dla mnie Łukasz ma w sobie coś przyciągającego. Może nie potrafię tego sprecyzować, ale z całą pewnością tak właśnie jest!

godzina 16.00 – mieszkanie
            Wydawnictwo odpisało, dość krótko, ale za to w pozytywny sposób. Twierdzą, że pomogą mi na tyle, na ile powinni w przypadku takiej formy zdobywania pieniędzy. Teraz będzie trzeba wszystko zaplanować. Całą akcję z tym związaną planuję rozpocząć jakoś we wrześniu. To chyba będzie wymagać ogromnej ilości pracy, ale nie mam nic do stracenia!

godzina 19.00
            Napisała do mnie Ola. Treść esemesa wskazuje na to, że razem z Piotrkiem i Dominikiem są niedaleko mojego osiedla. Pytają czy nie mam ochoty dołączyć do nich. Zdecydowanie ktoś tam postradał zmysły. Nie chcę nawet wiedzieć kto. Odpisałem krótko „Raczej nie, dzięki” (tak, nauczyłem się tego od Łukasza). Dostałem kolejną wiadomość, która brzmiała mniej więcej „A chciałbyś się spotkać w najbliższym czasie?”. Zignorowałem.

Podsumowanie dnia: Pełen wrażeń!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz