godzina 07.30 – mieszkanie
Czas
wypróbować ten cudowny puder do włosów. Tylko jak się tego używa? Hm, pewnie tak
jak całej reszty preparatów tego typu. Odkręciłem pojemniczek i postanowiłem wysypać
odrobinę pudru na dłoń. Nie minęło kilka sekund, a całą łazienkę wypełniał biały
puder unoszący się w powietrzu… Ups, mam nadzieję, że jak ten okropny pył opadnie,
to nie będzie go widać. Inaczej poniosę śmierć z rąk mej matki.
godzina 09.15 – uczelnia
Szaleństwo,
prawdziwe szaleństwo! Załatwiłem kartę obiegową i to tylko cztery miesiące po obronie
dyplomowej… Wprawdzie musiałem trochę pościemniać w bibliotece, ale w końcu dostałem
ten okropny podpis, którego z niewiadomych powodów nie potrafiłem otrzymać. Może
udało się dlatego, że dzisiaj w bibliotece miała zmianę inna osoba niż zwykle?
godzina 10.30
Wczorajsza
matematyka zdana. Może i na trzy plus, ale najważniejsze, że jest zaliczona! Rozochocony
tym sukcesem postanowiłem zmierzyć się z prowadzącym matematyczne projekty. Muszę
go przekonać, że mój projekt wcale nie jest taki zły, jak mu się wydaje. W każdym
razie nie mogę całkowicie przyznać się do błędu.
– Dzień dobry, można panie doktorze? – spytałem wchodząc
do jego gabinetu.
– Pan Kraft, tak? – upewnił się.
– Tak.
– Proszę.
– Co jest źle w tym projekcie? – spytałem od razu. – Wynik
z metody analitycznej jest taki sam jak wynik z solvera, a dodatkowo zgadza się
z założeniami początkowymi – dodałem.
– Generalnie liczył pan zadanie na dwóch równaniach, a
tutaj powinno się użyć trzech równań – odpowiedział.
– Panie doktorze, ale czy przypadkiem nie było mówione,
że sekcje jednoosobowe liczą zadania z dwoma równaniami, a dwuosobowe z trzema?
– Istotnie tak było… – przyznał trochę zmieszany.
– A ja jestem sekcją jednoosobową, dlatego nawet nie próbowałem
liczyć na trzech.
– Rozumiem, ale jednak wynik przez to nie jest dobry. Właściwy
wynik to osiem godzin i jedenaście godzin.
– U mnie wyszło osiem i pół godziny, a także dziesięć i
pół. To przecież prawie żadna różnica…
– No cóż. Powiedzmy, że mogę dać panu trzy, no dobrze,
nawet trzy i pół za ten projekt. Za projekt pierwszy ma pan cztery i pół. Natomiast
w trzecim jest mały błąd.
– Jaki? – westchnąłem pytająco.
– Właściwie to wszystko jest dobrze, ale w pewnym miejscu
projektu można zastosować kilka różnych metod. Akurat pana metoda, chociaż obliczona
poprawnie, nie jest najlepsza w tym wypadku. Jeśli ją pan zmieni, dam panu cztery
na koniec. Co pan na to?
– Do jutra wyślę poprawioną wersję – zgodziłem się.
godzina 12.00
Razem
z Maćkiem, Karoliną i Patrykiem idziemy w stronę auli, gdzie odbędzie się wykład.
– Ja nie chce tam iść! – mruknął Maciek. – Chodźmy lepiej
na kawę, albo hamburgera do Mcdonald’a.
– Mnie przekonałeś – odparł Patryk.
– Mnie też – dodała Karolina.
Wszyscy spojrzeli na mnie. Właściwie to nic się nie stanie,
jeśli sobie odpuścimy.
– No dobra, niech wam będzie! – powiedziałem.
godzina 18.00 – mieszkanie
Poprawiłem
ten okropny projekt. A teraz muszę zabrać się do nauki. Los potrafi być niezwykle
złośliwy. Akurat w ten weekend nie będzie mnie w domu i nie będę miał czasu na naukę,
tak więc w przyszłym tygodniu mam cztery kolokwia. Dodatkowym utrudnieniem jest
fakt, że odbędą się w poniedziałek i wtorek. Cóż za ironia.
Podsumowanie dnia:
Uczelniana babranina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz