godzina 00.15 – mieszkanie
–
Są wyniki z egzaminu! Zdaliśmy! Na trzy, ale co tam! – poinformowałem Karolinę.
– Super! Niech mi wpisze cokolwiek do indeksu i da
spokój – ucieszyła się.
– Ogólnie chyba wyniki nie są z tego najlepsze.
– Co się dziwić, to był nienormalny egzamin.
– Byłem przekonany, że obleje, to miła niespodzianka
– przyznałem.
– Swoją drogą czemu oni wszyscy wysyłają wyniki o
takich dziwnych godzinach?
– Nie mam pojęcia, może nie śpią nocami? –
odpowiedziałem.
– Nie śpię, sprawdzam egzamin?
– Coś w tym stylu.
Maciek
nie zdał, więc będzie wkurzony i prawdopodobnie zacznie odrobinę marudzić,
wypytywać z czego się uczyłem. Będzie podejrzewał, że mam jakieś tajne źródło informacji
na temat rozpadów promieniotwórczych, a po prostu miałem odrobinę więcej
szczęścia lub nieznacznie więcej wiedzy.
godzina 11.00
Tak
sobie myślę, że jeśli zdam jutrzejszy egzamin to właściwie mam koniec sesji.
Zostaną do dokończenia dwa projekty i dwa sprawozdania, ale to nie sesja! Przez
pojęcie sesji rozumiem zbiór kolokwiów i egzaminów kończących każdy przedmiot.
Mam nadzieję, że jutro ładnie odpowiem na pytania i będzie po wszystkim!
godzina 11.30
–
Powinienem wysłać tacie esemesa? – spytałem mamy przypominając sobie, że
dzisiaj mamy dzień ojca.
– Tak! To mimo wszystko twój ojciec, innego nie
będziesz mieć – odpowiedziała.
– Czuję jakbym nie miał żadnego – mruknąłem.
godzina 11.35
Postanowiłem
napisać tego esemesa, chociaż swojego ojca nie widziałem… sam nie wiem ile. W
każdym razie minęło sporo czasu. Właściwie od kiedy się od nas wyprowadził – co
nastąpiło na samym początku liceum – to nie widziałem go dłużej niż pięć minut
za jednym razem. Telefonicznie też z sobą nie rozmawiamy, jedynie na święta
składając życzenia. Nie lubię tych rozmów, wychodzą okropnie. Kompletnie nie
mamy o czym sobą rozmawiać, nie potrafimy znaleźć wspólnego tematu. Zawsze
drażni mnie, że ojciec nawet nie pamięta co studiuję, chociaż jestem już na
czwartym roku.
Wziąłem
w dłoń komórkę i napisałem kilka słów.
– Wszystkiego najlepszego z okazji dnia taty –
przeczytałem, po czym wysłałem wiadomość.
– Dzięki Adrian. Pozdrawiam! – odczytałem odpowiedź
kilka minut później i to tyle, jeśli chodzi o celebrowanie dnia ojca.
godzina 17.00
Cały
dzień mija na siedzeniu z głową w notatkach, następnie robieniu chwili przerwy
i tak w kółko. Och, nie lubię dnia ojca. Zawsze jest mi przykro, że wszyscy
spędzają chociaż chwile ze swoim tatą. W gruncie rzeczy też mógłbym do niego
pojechać, gdybym oczywiście wiedział gdzie mieszka. Tyle, że takie spotkanie
byłoby okropne. Myślę, że raczej nigdy nie będziemy mieć z sobą dobrego
kontaktu. Jesteśmy jak obcy ludzie i byliśmy tacy nawet mieszkając razem. Wtedy
nienawidziłem go, teraz po wielu latach jest mi obojętny. Ojciec specjalnie się
mną nie interesował. Zawsze odnosiłem wrażenie, że nie jestem takim synem,
jakiego chciałby mieć. Zwykle potrafił tylko krytykować. Właściwie do dziś,
nawet podczas tych krótkich świątecznych rozmów, w jakiś sposób zawsze skrytykuje mnie. Gdyby chociaż on sam w
jakikolwiek sposób mógł być wzorem albo przykładem do naśladowania. No cóż, staram
się go ignorować i być miłym. Wybucham tylko czasami. Przykładowo, gdy składa mi
życzenia z okazji pełnoletniości, w dniu moich dwudziestych urodzin…
Podsumowanie dnia: Ten dzień nigdy nie jest udany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz