niedziela, 23 czerwca 2013

Dzień 138 – 23.06.2013



godzina 00.15 – mieszkanie
            – Są wyniki z egzaminu! Zdaliśmy! Na trzy, ale co tam! – poinformowałem Karolinę.
– Super! Niech mi wpisze cokolwiek do indeksu i da spokój – ucieszyła się.
– Ogólnie chyba wyniki nie są z tego najlepsze.
– Co się dziwić, to był nienormalny egzamin.
– Byłem przekonany, że obleje, to miła niespodzianka – przyznałem.
– Swoją drogą czemu oni wszyscy wysyłają wyniki o takich dziwnych godzinach?
– Nie mam pojęcia, może nie śpią nocami? – odpowiedziałem.
– Nie śpię, sprawdzam egzamin?
– Coś w tym stylu.
            Maciek nie zdał, więc będzie wkurzony i prawdopodobnie zacznie odrobinę marudzić, wypytywać z czego się uczyłem. Będzie podejrzewał, że mam jakieś tajne źródło informacji na temat rozpadów promieniotwórczych, a po prostu miałem odrobinę więcej szczęścia lub nieznacznie więcej wiedzy.

godzina 11.00
            Tak sobie myślę, że jeśli zdam jutrzejszy egzamin to właściwie mam koniec sesji. Zostaną do dokończenia dwa projekty i dwa sprawozdania, ale to nie sesja! Przez pojęcie sesji rozumiem zbiór kolokwiów i egzaminów kończących każdy przedmiot. Mam nadzieję, że jutro ładnie odpowiem na pytania i będzie po wszystkim!

godzina 11.30
            – Powinienem wysłać tacie esemesa? – spytałem mamy przypominając sobie, że dzisiaj mamy dzień ojca.
– Tak! To mimo wszystko twój ojciec, innego nie będziesz mieć – odpowiedziała.
– Czuję jakbym nie miał żadnego – mruknąłem.

godzina 11.35
            Postanowiłem napisać tego esemesa, chociaż swojego ojca nie widziałem… sam nie wiem ile. W każdym razie minęło sporo czasu. Właściwie od kiedy się od nas wyprowadził – co nastąpiło na samym początku liceum – to nie widziałem go dłużej niż pięć minut za jednym razem. Telefonicznie też z sobą nie rozmawiamy, jedynie na święta składając życzenia. Nie lubię tych rozmów, wychodzą okropnie. Kompletnie nie mamy o czym sobą rozmawiać, nie potrafimy znaleźć wspólnego tematu. Zawsze drażni mnie, że ojciec nawet nie pamięta co studiuję, chociaż jestem już na czwartym roku.
            Wziąłem w dłoń komórkę i napisałem kilka słów.
– Wszystkiego najlepszego z okazji dnia taty – przeczytałem, po czym wysłałem wiadomość.
– Dzięki Adrian. Pozdrawiam! – odczytałem odpowiedź kilka minut później i to tyle, jeśli chodzi o celebrowanie dnia ojca.

godzina 17.00
            Cały dzień mija na siedzeniu z głową w notatkach, następnie robieniu chwili przerwy i tak w kółko. Och, nie lubię dnia ojca. Zawsze jest mi przykro, że wszyscy spędzają chociaż chwile ze swoim tatą. W gruncie rzeczy też mógłbym do niego pojechać, gdybym oczywiście wiedział gdzie mieszka. Tyle, że takie spotkanie byłoby okropne. Myślę, że raczej nigdy nie będziemy mieć z sobą dobrego kontaktu. Jesteśmy jak obcy ludzie i byliśmy tacy nawet mieszkając razem. Wtedy nienawidziłem go, teraz po wielu latach jest mi obojętny. Ojciec specjalnie się mną nie interesował. Zawsze odnosiłem wrażenie, że nie jestem takim synem, jakiego chciałby mieć. Zwykle potrafił tylko krytykować. Właściwie do dziś, nawet podczas tych krótkich świątecznych rozmów, w jakiś sposób  zawsze skrytykuje mnie. Gdyby chociaż on sam w jakikolwiek sposób mógł być wzorem albo przykładem do naśladowania. No cóż, staram się go ignorować i być miłym. Wybucham tylko czasami. Przykładowo, gdy składa mi życzenia z okazji pełnoletniości, w dniu moich dwudziestych urodzin…

Podsumowanie dnia: Ten dzień nigdy nie jest udany.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz