godzina 00.30 – mieszkanie
Jestem
już w domu jakiś czas, a wszystkie ubrania dalej są całkowicie mokre. W czasie
naszego grilla rozpoczęła się okropna ulewa. W końcu postanowiliśmy wracać do domu. Miałem parasol, ale po pewnym
czasie stwierdziłem, że w niczym mi nie pomaga. Złożyłem go i poszedłem w
deszczu. Na swój dziwny sposób było to całkiem zabawne i odrobinę przyjemne.
Ciekawe czy skończy się kaszlem i gorączką?
godzina 10.00
–
Co ty spać nie możesz? – spytał zaspany Wojtek wchodząc do mojego pokoju.
– Co? Czemu?
– Jest ósma rano…
– Jest dziesiąta – odpowiedziałem.
– Serio? – spytał zdziwiony.
– Tak.
– Och, yy, to
sorry. Myślałem, że mamy ósmą.
Nie mam pojęcia czemu...
– Zaraz się zbieram, więc nie będę hałasował, jakby
co. Obiecałem mamie iść do tego urzędu.
Tak,
to było absurdalne.
godzina 11.30 – u babci
Czemu
babcia zawsze musi mnie dokarmiać? Przecież nie jestem głodny! Sam nie wiem
czemu, ale te truskawki są okropnie kwaśne. Mam wrażenie, że jem cytrynę.
Oczywiście muszę mówić, że są wspaniałe. Nagle zadzwonił mój telefon, szybko
odebrałem.
– Byłeś w tym urzędzie?! – spytała mama.
– Nie!
– Dlaczego?!
– Bo najpierw poszedłem do babci, jej, daj mi
spokój! Jest dopiero jedenasta!
– A urząd czynny do której?! Do piętnastej! No,
dzisiaj chyba dłużej…
– No i?
– No i nie zdążysz.
– Przecież to dziesięć minut drogi z mieszkania
babci – przypomniałem.
– No jak sobie chcesz! Do usłyszenia – odparła
obrażonym głosem mama i wyłączyła się, żeby nie musieć przyznać mi racji. Czemu
nie może poczekać kilku godzin, tylko już zaczyna stwarzać nerwową atmosferę.
godzina 12.30 – urząd
Jak
zawsze się tu zgubiłem. Nienawidzę tego budynku. Jest ogromny i zawsze
zatłoczony. Szukałem jednego pokoju już z pięć minut. Potem chciałem spytać o
wnioski paszportowe urzędników, ale byłem sześćdziesiąty w kolejce. W końcu
znalazłem jakieś niewielkie druczki na niskim stoliku otoczonym ludźmi. Wziąłem
kilka i natychmiast udałem się do wyjścia.
godzina 14.00 – mieszkanie
Wczorajszego
wieczoru znajomi powiedzieli mi o tym, w jaki sposób mógłbym postarać się
zdobyć fundusze na swoją książkę. Nie słyszałem nigdy o czymś takim. Brzmi
trochę niewiarygodnie, ale podobno ludzie tak robią. Spróbowanie nie będzie nic
kosztować, więc co mi szkodzi? Najpierw jednak muszę napisać do wydawnictwa,
które było zainteresowane moją powieścią. Niestety w tej metodzie będę
potrzebował ich minimalnej pomocy. Oby okazali zrozumienie i dobroduszność!
godzina 14.30
Wysłałem
maila, który miał prawie stronę długości. Mam nadzieję, że odpiszą i że będzie
to pozytywna informacja!
godzina 15.30
Przypomniałem
sobie, że dzisiaj urodziny Radka! Szybko wysłałem mu życzenia. Niestety mam na
komórce praktycznie zero środków, zostały tylko darmowe esemesy. Oj tam,
najważniejsza jest przecież pamięć, a nie forma!
godzina 17.00
Czas
zrobić sprawozdanie z projektu odnośnie wymiennika ciepła. Wysłać i mieć to z głowy.
Ten dzień trochę mnie zmęczył, chociaż głownie rozmyślałem o tej metodzie zyskania
funduszy. Och, byłoby wspaniale, gdyby się udało! Niestety wiem, że nie ma się co
nastawiać. Najpierw najważniejsza jest odpowiedź wydawnictwa.
Podsumowanie dnia:
Nowe pomysły!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz