czwartek, 20 czerwca 2013

Dzień 135 – 20.06.2013



godzina 06.00 – mieszkanie
            Ubrałem swoje najnowsze spodnie w piaskowym odcieniu. Dzisiejszy dzień ma być wyjątkowo upalny, a z wszystkich par moich jeansów, te mają najjaśniejszy kolor. Wyjąłem z szafy białą koszulę, w bardzo delikatną szarą krateczkę. Narzuciłem na siebie, zapiąłem guziki i podwinąłem rękawy. Udałem się do kuchni gdzie spotkałem mamę.
– A ty nie masz dziś egzaminu? – spytała patrząc na mój strój.
– Mam, a co? Nie widać? – zaśmiałem się.
– Powiedziałabym, że zostałeś zaproszony na plaża party w rytmie piosenek Jennifer Lopez i Pitbulla, a nie na egzamin – odparła.
– Zdecydowanie powinnaś przestać oglądać teledyski – powiedziałem. – I nie mów o Jennifer Lopez, bo znowu będzie mi się śniło, że zrobiła doktorat i zaczęła pracować na mojej uczelni…
– Takie sny nie są normalne.
– Tobie się kiedyś śniło, że jesteś francuskim szpiegiem ściganym przez Hitlera, czy tam innego dyktatora – przypomniałem.
– Rzeczywiście, w takim razie dziwne sny są u nas rodzinne.

godzina 09.15 – uczelnia
            Mama oczywiście przesadzała. Wszyscy ubrali się równie elegancko jak ja. Jest już ponad dwadzieścia pięć stopni, a nie ma nawet południa. Tak wysoka temperatura nie sprzyja noszeniu krawatów i garniturów.

godzina 09.45
            Ach to uczucie, gdy dostajesz kartkę z egzaminem i już wiesz, że raczej nie zdasz. Nie planuję poddawać się bez walki, ale moje szanse oceniam bardzo nisko. Nie wiem skąd wzięły się te pytania, ale na pewno nie z wykładów.

godzina 11.30 – autobus
            Podróż autobusem to jakiś koszmar. Na domiar złego nie spotkałem nikogo znajomego. Miałem szczerą nadzieję, że Karol i Rafał będą wracać po egzaminie autobusem, ale woleli czekać godzinę na pociąg. Potem miałem nadzieję, że spotkam mojego nowego kolegę, mijaliśmy się dzisiaj na wydziale, ale chyba skończył swój egzamin szybciej niż ja. Ostatecznie jestem sam pośród gangu emerytów moralizatorów. Stoją na straży etyki i kłócą się z każdym. Ja siedzę spokojnie czytając „Nostalgię anioła” i póki co nie zostałem przez nich zaczepiony.
– Jak można tak wulgarnie siedzieć! – najbardziej zrzędliwy emeryt upomniał chłopaka siedzącego niedaleko mnie. – Nie wiem co tak panią bawi! – warknął do jego koleżanki.
Oszaleję tutaj. Niech tylko zwróci mi uwagę, to jestem pewien, że nie wytrzymam i będę się kłócić.
– A pani stoi w nieprzepisowym miejscu! – krzyknął do innej moralizatorki. Pokłócili się już z wszystkim i teraz zaczynają wszczynać awantury między sobą. Cudownie.
  Co też pan opowiada?!
  Nie stoimy przy drzwiach!
Czy w pewnym wieku wszyscy stają się tak okropnie czepialscy i marudni? Czy oni jadą tym autobusem tylko w celu wywołania kilku małych kłótni? Mam tylko nadzieję, że na stare lata nie będę taki okropny.

godzina  13.00 – las
            Postanowiłem wyjść z autobusu jadącego pod dom i zrobić sobie spacer przez las.
W międzyczasie kupiłem loda na gałkę. Idzie się całkiem przyjemnie. Czuje jakbym miał wakacje.

godzina  16.00 – mieszkanie
            Wróciłem do domu, wziąłem zimny prysznic i upojony słońcem zasnąłem na kanapie. Obudziłem się, zjadłem porcję truskawek i zrobiłem sobie mrożoną kawę. Czas skorzystać z chwili wolnego od nauki i wrócić do pisania „Chłopaka z pociągu”. Od początku sesji nie dopisałem tam nawet jednego zdania…

Podsumowanie dnia: Żar!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz