godzina 00.45 – Ergo Arena
– Czuje się jakbyśmy odkrywali jakąś piramidę – powiedziałem świecąc sobie
komórką, żeby chociaż odrobinę rozświetlić nieprzeniknioną ciemność.
– Nie pomyślałem, że w tych krzakach będzie tak ciemno
– przyznał Radek.
Świecąc po ścianie tuż obok szukamy napisu, niedaleko
którego schowaliśmy nasze skarby.
– O jest! – krzyknął Darek. – Jest wszystko! – dodał.
– Moja woda! – ucieszyłem się. – Zaraz umrę z
pragnienia!
W czasie całej gali wypiliśmy tylko zdecydowanie zbyt
drogi sok.
– Okej, miałeś rację. Chcę łyka tej wody – przyznał
Darek.
– Wiedziałem, że tak będzie! – odparłem podając mu
butelkę. – Chyba i tak wywalę resztkę tych tostów, jakoś się ich brzydzę po tym
przechowywaniu w krzakach…
godzina 01.15 – KFC
Kolejka
w KFC jest wprost niewyobrażalna. Chyba w ciągu ostatniej godziny mieli większy
utarg, niż przez cały dzień. Wszyscy po wyjściu z Ergo Areny przyszli tu na
przekąszenie czegoś ciepłego.
godzina 01.45 – na mieście
–
Wiecie, że jestem dzisiaj pierwszy raz nad polskim morzem? – spytał retorycznie
Darek. – To dziwne…
– Serio? – zdziwił się Radek.
– Tak, zawsze jeździłem za granicę.
– W takim razie musimy iść na plażę! Jeśli jesteś tu
pierwszy raz, to musisz zobaczyć Bałtyk! – dodał Radek.
– Możemy spróbować, włączę GPS, ale to chyba dość
daleko.
– Mamy czas do szóstej rano – przypomniałem. – Idziemy
na plażę!
godzina 02.15 – plaża
Droga
była trudniejsza niż przypuszczaliśmy. Ciągle trafialiśmy w ślepe uliczki albo
na zamknięte bramy. W końcu jednak zobaczyliśmy piasek i morze.
– Udało się! – krzyknął Radek. – Myślałem, że tu nie
dotrzemy!
Odpowiedzieliśmy grupowym okrzykiem radości, po czym
pobiegliśmy w stronę plaży. Zobaczyliśmy bliżej nieokreśloną kamienną płytę
niedaleko brzegu. Usiedliśmy na niej i wyciągnęliśmy piwa z plecaków i toreb.
– Za naszą
wycieczkę! – wznieśliśmy toast.
– Tam widać
molo? – upewniał się Darek.
– Tak –
potwierdził Marek.
– Jeej, nie
sądziłem, że zobaczę dzisiaj morze.
– Zupełnie jak w tych amerykańskich filmach, gdzie
grupka przyjaciół za wszelką cenę chce odwiedzić jakieś miejsce, a gdy już mają
się poddać to docierają do celu – odparłem.
– Chociaż tyle z filmów spełnia się w życiu, bo
miłości jak z ekranu kina chyba nigdy nie doświadczę – mruknął Darek. – Ale
teraz cieszmy się chwilą! Kiedyś będę o tym opowiadał dzieciom. Jak tata
pierwszy raz widział polskie morze: w środku nocy razem z trójką przyjaciół,
chociaż wcale miał nie odwiedzać plaży.
– Skoro już tutaj jestem, to chociaż dotknę sobie
wody. Wykąpać się nie mogę, ale zawsze coś – wtrąciłem i pobiegłem nad brzeg.
Marek i Radek robili nieopodal zdjęcia przy rybackim kutrze.
– To zabawne – jutro mam kolokwium, a teraz stoję na
plaży i wdycham jod – zaśmiał się Marek.
– Ja mam jutro dwa kolosy, pewnie nie zdam ani jednego,
ale warto było.
– W życiu piękne są tylko chwile! Kolosa można napisać
kolejny raz, a to jest jednorazowym przeżyciem – podsumował Radek.
godzina 05.00 – na mieście
Od
trzeciej w nocy jesteśmy w nieustannym spacerze w stronę dworca. Nie czuję już
nóg, ale dzielnie się trzymam. Radek i Marek nie ukrywają swojego
niezadowolenia i pretensji do Darka, który prowadzi nas GPS’em.
– Od godziny, cały czas jesteśmy czterdzieści minut od
celu! – narzekał Radek.
– Wcale nie, wydaje ci się – warknął Darek.
– W końcu dotrzemy – uspokajałem. – Taki spacer ma
swój urok.
– Chyba postradałeś zmysły – odpowiedział mi Marek.
– Będzie co
wspominać – dodałem.
godzina
07.00 – autokar
Wracamy
do domu. Śpię jak niemowlę. Jestem wykończony, budzę się tylko w czasie autokarowych
ogłoszeń. Chcę już być w domu, wziąć prysznic i zjeść jakiś porządny obiad.
godzina 17.00 – mieszkanie
Po
ogarnięciu się zacząłem naukę wymieszaną z rozmową z Karoliną. Jestem wdzięczny
Karolinie i Patrykowi, którzy opracowali pytania na wtorkowe kolokwium
przesłali je na mojego maila. Nie zdążyłbym tego zrobić za żadne skarby świata.
godzina 18.00
Projekt z matematyki znowu jest źle, chociaż poprawiłem
tak jak tego chciał! Napisał, że nie da mi czwórki i będę musiał pisać kolokwium.
Jeśli myśli, że tak łatwo dam sobie dowalić dodatkową naukę, to się bardzo myli.
Pójdę do niego kolejny raz, a jeśli to nic nie da, to pójdę do profesora odpowiedzialnego
za ten przedmiot. Nie zgadzam się z tą oceną, uważam, że wynika jedynie z jego niechęci
do mojej osoby.
Podsumowanie dnia:
Pozytywne urwanie głowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz