czwartek, 13 czerwca 2013

Dzień 128– 13.06.2013



godzina 07.00 – mieszkanie
            Kolejne kolokwium pisane w tym tygodniu zdane! Naprawdę mam więcej szczęścia niż rozumu, to wspaniałe! Chociaż i tak pójdę na poniedziałkową poprawę, bo jeśli dostałbym piątkę, to zostałbym zwolniony z okropnego egzaminu. Co mi szkodzi spróbować? Przeszkodą jest impreza na zakończenie studiów, którą Radek organizuje w akademiku. Najbliższa sobota nie jest dobrym dniem na zabawę. Muszę tam wpaść, ale przecież nie muszę zostawać do rana. Wrócę jakimś pociągiem na pograniczu wieczoru i nocy, dzięki czemu nie spędzę niedzieli na leczeniu kaca mordercy.
godzina 10.45 – uczelnia
            Prawie całą grupą przyszliśmy do sali komputerowej. Każdy chce skończyć projekt wymiennika ciepła. Nie wiem co jest nie tak z moim plikiem. Wszystko wygląda dobrze, a po wprowadzeniu jednej, niewielkiej zmiany obliczenia nie chcą się włączyć. Maciek, a także Karolina i Patryk zaraz skończą, a ja utknąłem w jednym miejscu.

godzina 11.45
            Maciek postanowił wesprzeć mnie swoim projektem. Zmieniliśmy wszystkie parametry na moje i próbujemy dokończyć zadanie. Wszystko zmierzało ku dobremu, gdy nagle wyskoczył błąd z licencją programu. Och, nie jest mi dane dzisiaj tego zakończyć.

godzina 11.45
            – Jesteś pewien, że chcesz tam iść? – pytał Maciek.
– Tak! Chodźmy i oddajmy ten referat.
– A jak będzie nas pytał. Wiesz, to jest mój projekt inżynierski, nie pamiętam tam już wszystkiego.
– Przecież to był mój promotor, nie będzie o nic pytał, zobaczysz!
– No dobra, jak chcesz – poddał się Maciek, a ja zapukałem do drzwi.

godzina 12.00
            Pan profesor, który chciał żeby na zaliczenie przedmiotu związanego z prawem zrobić referaty na temat poszczególnych fragmentów omawianej ustawy, przeglądał kolejne slajdy wypełnione wzorami.
 – Wspaniała prezentacja! Musieli panowie włożyć w nią dużo pracy!
Spojrzeliśmy z Maćkiem na siebie. To dziwne, że był recenzentem tej pracy inżynierskiej i nie zauważa, że już to gdzieś widział. Cóż, lepiej dla nas.
– Chcieliśmy zrobić całość z przykładem opartym o rzeczywisty zakład przemysłowy – odparłem. – Pan profesor sugerował, że takie prezentacje są mile widziane.
– W rzeczy samej! Panowie dostaną pięć! Może i nie widywałem panów zbyt często na wykładach, ale taka prezentacja musi być nagrodzona!
– Dziękujemy – odparliśmy równocześnie.
– Panie profesorze, przy okazji chciałem spytać, czy może istnieje opcja pisania pracy magisterskiej u pana? – zmieniłem temat.
– Panie Adrianie, a chciałby pan dalej brnąć w temat poruszony w pracy inżynierskiej?
– Myślę, że tak – odparłem.
– Wymyślę coś, ale proszę mi się przypominać. Chciałbym coś ambitnego, coś co będziemy mogli wydać jako artykuł po skończeniu przez pana studiów, a w przyszłości chciałbym wykorzystać owy artykuł w swojej publikacji.
– Rozumiem, będę się przypominał.

godzina 15.30 – pociąg
            Zadzwoniła do mnie Natalia, która była dziś na uczelni. Pospacerowaliśmy chwilę po mieście, po czym poszliśmy na dworzec. Spotkaliśmy kilka znajomych osób i teraz jedziemy pociągiem trochę wspominając pierwsze lata studiów, a trochę rozmawiając o teraźniejszości. Tuż przed odjazdem z peronu zobaczyłem Łukasza, który na ostatnią chwilę wbiegł do pociągu. To dziwne, bo kiedy ja jadę sam to otaczają go znajomi i na odwrót. A może gdybyśmy trafili na siebie sam na sam, zdecydowałbym się odezwać.

Podsumowanie dnia: Tyle na głowie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz