godzina 00.10
– mieszkanie
Zwykle
nikt do mnie nie dzwoni o takiej godzinie, więc gdy mój telefon zaczął wibrować
poczułem niepokój. Wyświetlacz pokazał, że dzwoni Maciek.
– Coś się stało? – spytałem odbierając połączenie.
– Nie, no co ty.
– Zwykle nie dzwonisz po północy. Trochę mnie
zaskoczyłeś.
– A bo chciałem spytać czy jutro idziesz na poprawę?
– Nie, mam cztery i pół. Nie napiszę na pięć. Jutro w
ogóle tam nie jadę – przyznałem.
– A to spoko. Ja też w sumie nie jadę. Jestem znowu
chory – warknął. – A Ty czemu odpuszczasz?
– Postanowiłem, że pójdę do fryzjera.
– Cóż, masz dość prozaiczny powód – zaśmiał się. – No
ale skoro taką masz hierarchę wartości!
– Haha, znalazł się ten porządny!
godzina 11.00 – w centrum
Idąc
przez miasto dostałem esemesa od Karoliny, która twierdziła, że dobrze zrobiłem
dopuszczając sobie zajęcia. Pierwsza połowa minęła na ustalaniu terminów
kolejnego kolokwium. Następnie zrobili dwa krótkie zadania.
godzina 12.15 – u fryzjera
Nie
jestem przekonany do tego co powstało na mojej głowie, ale sam do końca nie
wiem czemu. Może po prostu włosy są dużo krótsze i dziwnie się w nich czuję.
– Może chce pan kupić tą pastę do włosów? Jest bardzo
wydajna, ładnie pachnie, wspaniale modeluje włosy! Sam pan widzi, właśnie jej
użyłam! – kusiła fryzjerka.
– A ile kosztuje?
– Sześćdziesiąt złotych, ale jest taka wydajna!
– Wie pani, zobaczę jak się będzie sprawować fryzura
na dworze. W razie czego wpadnę jutro po tą pastę – próbowałem kulturalnie
odmówić.
Sześćdziesiąt złotych za pastę? Chyba zwariowała.
Przecież to więcej niż kosztowała cała dzisiejsza wizyta.
godzina 14.00 – mieszkanie
Spytałem
Mikołaja o jakąś pastę do włosów w normalnej cenie. Podobno właśnie kończy
szkołę fryzjerską. Wprawdzie uważa, że nie był to dobry wybór, ale chyba jednak
wie coś na ten temat. Mikołaj całkowicie nie pasuje do stereotypu fryzjera.
Rzeczywiście raczej nie jest to jego powołaniem. Aktualnie planuje składać papiery
na jakieś uczelnie, ale sam do końca nie wie na co. Ma dość luźne podejście do całego
życia i niespecjalnie martwi się czymkolwiek. Właściwie nic mi nie doradził w sprawie
past do włosów. Stwierdziłem, że przy najbliższym spotkaniu zaciągnę go do jakiegoś
sklepu i tam wybierze coś za mnie.
godzina 16.00
Czas
na naukę.
godzina 18.00
– Szanowny panie
bla bla bla – czytałem maila, którego przesłał mi prowadzący z matematyki – Nie
otrzymałem od pana pierwszego sprawozdania, proszę o dosłanie – dokończyłem
czytanie.
– No kurwa! Burdel masz i tyle! – warknąłem.
Przeszukałem wiadomości wysłane. Oczywiście znalazłem
maila, którego podobno nie napisałem. Szybko stworzyłem odpowiedź na dzisiejszą
wiadomość. Podałem datę, a nawet godzinę przesłania zaginionego maila. Mimo
wszystko dodałem do załącznika pliki, o które upominał się prowadzący. Pójdę do
niego wyjaśnić to nieporozumienie, żeby potem nie próbował mi wmówić, że nie
wysłałem sprawozdania na czas…
Podsumowanie
dnia: Pasty do włosów i sprawozdania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz