poniedziałek, 3 czerwca 2013

Dzień 118 – 03.06.2013



godzina 00.10  – mieszkanie
            Zwykle nikt do mnie nie dzwoni o takiej godzinie, więc gdy mój telefon zaczął wibrować poczułem niepokój. Wyświetlacz pokazał, że dzwoni Maciek.
– Coś się stało? – spytałem odbierając połączenie.
– Nie, no co ty.
– Zwykle nie dzwonisz po północy. Trochę mnie zaskoczyłeś.
– A bo chciałem spytać czy jutro idziesz na poprawę?
– Nie, mam cztery i pół. Nie napiszę na pięć. Jutro w ogóle tam nie jadę – przyznałem.
– A to spoko. Ja też w sumie nie jadę. Jestem znowu chory – warknął. – A Ty czemu odpuszczasz?
– Postanowiłem, że pójdę do fryzjera.
– Cóż, masz dość prozaiczny powód – zaśmiał się. – No ale skoro taką masz hierarchę wartości!
– Haha, znalazł się ten porządny!

godzina 11.00 – w centrum
            Idąc przez miasto dostałem esemesa od Karoliny, która twierdziła, że dobrze zrobiłem dopuszczając sobie zajęcia. Pierwsza połowa minęła na ustalaniu terminów kolejnego kolokwium. Następnie zrobili dwa krótkie zadania.

godzina 12.15 – u fryzjera
            Nie jestem przekonany do tego co powstało na mojej głowie, ale sam do końca nie wiem czemu. Może po prostu włosy są dużo krótsze i dziwnie się w nich czuję.
– Może chce pan kupić tą pastę do włosów? Jest bardzo wydajna, ładnie pachnie, wspaniale modeluje włosy! Sam pan widzi, właśnie jej użyłam! – kusiła fryzjerka.
– A ile kosztuje?
– Sześćdziesiąt złotych, ale jest taka wydajna!
– Wie pani, zobaczę jak się będzie sprawować fryzura na dworze. W razie czego wpadnę jutro po tą pastę – próbowałem kulturalnie odmówić.
Sześćdziesiąt złotych za pastę? Chyba zwariowała. Przecież to więcej niż kosztowała cała dzisiejsza wizyta.

godzina 14.00 – mieszkanie
            Spytałem Mikołaja o jakąś pastę do włosów w normalnej cenie. Podobno właśnie kończy szkołę fryzjerską. Wprawdzie uważa, że nie był to dobry wybór, ale chyba jednak wie coś na ten temat. Mikołaj całkowicie nie pasuje do stereotypu fryzjera. Rzeczywiście raczej nie jest to jego powołaniem. Aktualnie planuje składać papiery na jakieś uczelnie, ale sam do końca nie wie na co. Ma dość luźne podejście do całego życia i niespecjalnie martwi się czymkolwiek. Właściwie nic mi nie doradził w sprawie past do włosów. Stwierdziłem, że przy najbliższym spotkaniu zaciągnę go do jakiegoś sklepu i tam wybierze coś za mnie.

godzina 16.00
            Czas na naukę.

godzina 18.00
            Szanowny panie bla bla bla – czytałem maila, którego przesłał mi prowadzący z matematyki – Nie otrzymałem od pana pierwszego sprawozdania, proszę o dosłanie – dokończyłem czytanie.
– No kurwa! Burdel masz i tyle! – warknąłem.
Przeszukałem wiadomości wysłane. Oczywiście znalazłem maila, którego podobno nie napisałem. Szybko stworzyłem odpowiedź na dzisiejszą wiadomość. Podałem datę, a nawet godzinę przesłania zaginionego maila. Mimo wszystko dodałem do załącznika pliki, o które upominał się prowadzący. Pójdę do niego wyjaśnić to nieporozumienie, żeby potem nie próbował mi wmówić, że nie wysłałem sprawozdania na czas…

Podsumowanie dnia: Pasty do włosów i sprawozdania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz