środa, 26 czerwca 2013

Dzień 141 – 26.06.2013



godzina 12.45 – urząd
            Nie wiem czy to się dzieje naprawdę, ale jestem tu dopiero około trzydziestu minut, a mój numerek właśnie został wyświetlony. Cud! Chyba ktoś, tam na górze mnie lubi i nie chce, żebym połowę dnia przesiedział w kolejce!
– Dzień dobry! – przywitałem się z urzędniczką. Zrobiłem to chyba zbyt radośnie.
– Witam Pana! – odpowiedziała równie wesołym tonem.
– Chciałem złożyć wniosek o paszport – wyjaśniłem podając potrzebne dokumenty.
– Proszę też o legitymacje studencką.
– Już, chwileczkę – odpowiedziałem szybko wyjmując legitymację z portfela i podając urzędniczce.
– Uch, na tej uczelni jest tak ciężko jak się mówi? – spytała spoglądając na legitymacje.
– Czasami, można przywyknąć. Trzeba po prostu lubić lub chociaż tolerować dużo wzorów, wykresów i definicji, których chyba nie rozumie nikt.
– To się nazywa umysłem ścisłym. Ścisłowiec z pana?
– Nie do końca, ale nigdy nie miałem problemu z matematyką, fizyką, chemią. Właściwie ogólnie z nauką. Nie lubiłem jedynie historii i wosu…
– Historia. Hm, też nigdy nie przepadałam za wkuwaniem tysiąca niepotrzebnych dat, nazwisk i miejsc.
– Rozumiem – odpowiedziałem zastanawiają się czy przyszedłem do urzędu czy na pogawędki. Spojrzałem na mamę, która była obsługiwana kilka stanowisk dalej.
– Ładnie się pan nazywa – zmieniła temat wklepując dane w komputer. – Takie zwykłe imiona są najlepsze. Pasują do każdej epoki, każdego kraju i miejsca.
– Też nawet lubię swoje imię – dałem się wciągnąć w kolejną rozmowę.

godzina 13.15 – urząd
            – Czemu to tak długo trwało? – spytała zniecierpliwiona mama czekająca przy drzwiach wejściowych.
– Pani urzędniczka miała ochotę sobie porozmawiać o głupotach, a potem były problemy z odciskami palców.
– Jak to?
– Nie chciały się pobrać ze wskazujących. W końcu pobrała ze środkowych…
– A o czym tak dyskutowała z tobą?
– O uczelni, o imionach, o pracy w urzędzie, o kolejkach w urzędzie. O wszystkim i niczym. Obcy ludzie lubią sobie ze mną porozmawiać – zaśmiałem się.

godzina 13.45 – galeria
            W międzyczasie dostałem wiadomość, że moje buty, które reklamowałem, są już do odbioru. Byliśmy niedaleko, więc od razu pojechaliśmy po nie. Zostały naprawione. Skleili je w miejscach gdzie zaczynały się rozpadać… Ciekawe ile to wytrzyma zanim będę reklamował je kolejny raz?

godzina 13.55
            Znalazłem spodnie całkowicie w moim rozmiarze! Do tego kosztowały jedynie czterdzieści złotych. Pobiegłem je przymierzyć i posmutniałem. Nie wiem czy kiedykolwiek miałem na sobie coś tak bardzo obcisłego. Chyba nawet nie mógłbym w nich usiąść bez zagrożenia kastracji mechanicznej. Zawiedziony odwiesiłem spodnie. Dlaczego jak pierwszy raz w życiu znalazłem jeansy, do których nie potrzebowałbym paska to były tak chorobliwie obcisłe? Równie dobrze mógłbym zacząć nosić legginsy.

godzina 17.00 – mieszkanie
            Zacznę robić kolejny projekt, chcę go mieć jak najszybciej za sobą! Och, cóż za ambicja!

godzina 19.00
            Został tylko jeden pieprzony punkt do zrobienia! Nie umiem znaleźć nic na ten temat, niech to szlag! Wyślę projekt Maćkowi, jesteśmy razem w sekcji, niech też coś poszuka!

godzina 20.00
            Dopadła mnie jakaś dziwna senność. Zupełnie, jakby w jednej chwili wyparowała cała moja energia. Nie wiem o co chodzi, ale nie mam sił na nic…

Podsumowanie dnia: Pogawędki zawsze spoko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz