godzina 11.00 – mieszkanie
Dzisiaj
wizyta u stomatologa, jestem cały zestresowany. Nic nie przeraża mnie tak
bardzo jak dentysta. Zwłaszcza, że nie mam pojęcia co mnie dzisiaj czeka.
Ostatnim razem usłyszałem „przyjdź w czerwcu”. Skoro kazał to idę.
godzina 12.00
Od
rana chodzi mi po głowie ten pomysł Radka z zadzwonieniem do Łukasza. W gruncie
rzeczy uważam, że to głupie i nie przyniesie żadnego efektu. Z drugiej strony
przecież nie mam nic do stracenia.
godzina 13.00 – gabinet stomatologiczny
–
Musimy zrobić jedną małą plombę – odparł mój przyszywany wujek. – Pewnie chcesz
znieczulenie?
– Tak! Zdecydowanie chcę! – przytaknąłem.
– Okej – odparł. Zaraz potem zrobił mi zastrzyk, a
ja czułem jak lewa strona ust zaczyna być bezwładna. – Znieczulaj się, a ja
zaraz wracam – odparł i wyszedł na chwilę do sąsiedniego pomieszczenia.
godzina 13.15
Zaczęło
się wiercenie. W radiu leci Lana Del Rey, a wujek nuci sobie w rytm „Summertime
sadness” wymieniając co chwilę wiertła. Dziwna sytuacja do podśpiewywania, ale
przynajmniej w ten sposób zostaje rozładowane napięcie. Nie umiem być
niezestresowany na fotelu dentystycznym, nawet jeśli bardzo się staram.
godzina 13.45 – droga do domu
Och,
nie mogę dziś do niego zadzwonić. Pół twarzy jest znieczulone. Dziwnie mówię i jeszcze
dziwniej wyglądam. Całe to dzwonienie jest pomysłem Radka, spytam go kiedy powinienem
zadzwonić. Może jego randkowe porady mówią coś na ten temat? Wątpię… Tak samo jak
wątpię, że to dzwonienie cokolwiek pomoże. Myślę, że a) nie odbierze; b) wymyśli
idiotyczną wymówkę typu. „muszę się uczyć”.
Mimo
wszystko chcę to zrobić. Nigdy nie zaszkodzi spróbować…
godzina 18.30 – centrum
Poszliśmy
z Natalią na piwo. Usiedliśmy w knajpie po czym zobaczyliśmy, że przy stoliku obok
siedzi grupa półżuli. Postanowiliśmy szybko stąd uciekać. Zdecydowanie lepiej pójść
gdzie indziej, nawet jeśli będzie drożej.
– Co u Maćka? Brakuje mi tych głupkowatych rozmów – spytała
Natalia.
– A wszystko dobrze – odpowiedziałem.
– Zmienił się coś?
– Ani trochę, dalej cały czas gada idiotyzmy. To chyba
jego największa zaleta. Nigdy nie jest nudno.
– Powiedz mu, żeby wpadł na imprezę do nas.
– Planujemy już taką imprezę od pół roku, ale ciągle
coś nie wypala. Spróbuję namówić go na odwiedziny tuż po sesji. A może nawet zaraz
po ostatnim egzaminie.
– O pewnie! Byłoby fajnie. Pójść na imprezę takim większym
gronem, Karolina i Paweł pewnie też by poszli.
– Spróbuję poruszyć temat w najbliższym czasie – obiecałem.
Podsumowanie dnia:
Stomatolodzy i Łukasze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz