wtorek, 14 maja 2013

Dzień 98– 14.05.2013



godzina 11.50 – dworzec
            Kurcze, uciekł mi pociąg! Na szczęście równie dobrze mogę jechać kolejnym. Postanowiłem sprawdzić w głównej hali dworca, czy aby na pewno za dwadzieścia minut ruszy następny pociąg. Zobaczyłem Kajetana, który wczoraj wieczorem wysłał mi całą masę okropnych filmików – głównie strasznych piosenek. Gdy położyłem się spać to słyszałem je w myślach i nie mogłem zasnąć. Okropne, tak zniszczyć mi mózg! Kajetan siedział skupiając się na zeszycie leżącym na jego kolanach.
– Co tam? – spytałem siadając obok niego. Tak bardzo pochłonięty był swoimi notatkami, że nawet nie zauważył jak szedłem w jego stronę.
– Ach, cześć! Ty chyba serio ciągle kogoś spotykasz.
– Ostatnio dość często – przyznałem. – Całeczki widzę – zmieniłem temat spoglądając do jego zeszytu.
– Niedługo będzie egzamin, trzeba to zrozumieć. Nie pamiętasz tego?
– Kompletnie nie pamiętam. Praktycznie w ogóle nie używa się tego na kolejnych latach studiów – odpowiedziałem.
– Myślę, że może zmienię kierunek…
– Czemu?
– Nie wiem czy to dla mnie. Nie jestem w tym najlepszy.
– To czy sobie poradzisz zależy od tego jak bardzo się przyłożysz. Studia nie są dla najbystrzejszych, a dla najbardziej wytrwałych – odparłem. – Ale zrób tak jak uważasz.  

godzina 12.30 – pociąg
            Pociąg ruszył punktualnie, co ostatnio nie zdarza się często. Kajetan nie jechał na uczelnie, więc tylko chwilę porozmawiałem z nim na dworcu. Nigdy nie wiem co odpowiedzieć, gdy ktoś mówi, że nie daje sobie rady na studiach. Osobiście akurat z nauką nigdy nie miałem problemów. Przestałem jednak myśleć na ten temat i zgłębiłem się w lekturze „Wichrowych wzgórz”. Niewiele zostało do końca.

godzina 14.30 – uczelnia
            Połowa grupy nie przyszła na zajęcia z niemieckiego. Prowadząca podyktowała tylko kilka słów i po trzydziestu minutach puściła nas do domu. Dłużej jechałem na uczelnie, niż siedziałem na zajęciach…
           
godzina 15.40 – pociąg.
            Zbliżamy się do stacji, na której będę wysiadał. W czasie podróży skończyłem czytanie „Wichrowych wzgórz”. Właściwie nie uważam, że ta książka opowiada o miłości. Jak dla mnie była to historia nienawiści i pragnienia zemsty. Powieść jest przepełniona emocjami, jednak tak negatywnymi, że w czasie czytania mamy ochotę odrzucić książkę na bok. Nie ma tutaj dobrych postaci. Jedynie dwójka narratorów budzi w czytelniku jakiekolwiek pozytywne odczucia. Cała reszta bohaterów to źli i patologiczni ludzie. Autorka pokazuje, że nie potrzeba duchów ani straszliwych potworów, żeby stworzyć naprawdę przerażającą opowieść.

godzina 18.00 – mieszkanie
            Czas popisać odrobinę mojej własnej książki, a także znaleźć coś nowego do czytania. Długie dojazdy na uczelnie sprzyjają pochłanianiu kolejnych lektur. Właściwie nie ma nic ciekawszego w czasie drogi, o ile nie spotka się kogoś znajomego.

Podsumowanie dnia: Nawet nie wiem kiedy minął ten dzień.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz