niedziela, 19 maja 2013

Dzień 103 – 19.05.2013



godzina 09.30 – w samochodzie
            Ja i mama jedziemy na wielkie rodzinne spotkanie w towarzystwie jednego z moich dwóch kuzynów – Franka. Wojtek twierdzi, że nie może z nami jechać, ponieważ ma dziś zajęcia na uczelni. Nikt do końca w to nie wierzy, ale jego nieobecność nie jest dla mnie problemem. Nie będzie też babci, która aktualnie wypoczywa w sanatorium. Pogoda jest świetna, więc liczę, że uda się odrobinę opalić.
– Och, nie chce tam jechać! Tam będzie mąż mojej matki! – narzekał Franek.
– Czyli twój ojciec – odparła moja mama.
– Tak, ale nie rozmawiam z nim! Na domiar złego będzie też syn mojej matki z żoną.
– Czyli twój brat.
– Tak, ale z nim też nie rozmawiam! Muszę zapalić, zarządzam przerwę na papierosa!
– Co do twojego ojca, to chętnie wymieniłbym się. Może i twój ojciec jest okropnie humorzasty, ale przynajmniej nie ma na ciebie wyjebane. Mój tata nawet nie wie co ja studiuje. Właściwie nie pamiętam nawet ile mam lat – odparłem.
            Zatrzymaliśmy się w pierwszy możliwym miejscu. Mama i Franek uraczyli się papierosami. Okropny nałóg. Franek ze swoim ojcem jest w ciągłej kłótni już od tak dawna, że sam nie pamiętam kiedy był początek całej tej sytuacji. Ze swoim bratem – Jackiem nie rozmawia od około roku, chociaż w tym wypadku całkowicie rozumiem jego zachowanie. Jacek po ślubie i bardzo szybkich awansach w pracy zaczął gardzić wszystkimi. Liczy się jedynie ze zdaniem swojej żony, która obraziła się na Franka, tak wiec on zrobił identycznie.

godzina 12.00 – domek w górach
            Przemiła rodzinna atmosfera. Franek zniknął gdzieś w domku, żeby uniknąć swojego ojca i brata. Jest tu także mój chrzestny ze swoją żoną i córką - Otylią. Nie widziałem go chyba od dwóch lat i jakoś nie bardzo mam z nim o czym rozmawiać, więc staram się unikać jego towarzystwa. Zamiast tego bawię się z Zuzią i Otylią. Małe dzieci są kochane. Wprawdzie kłócą się o zabawki i huśtawkę, ale i tak lepsze to niż nudne, „dorosłe” rozmowy.

godzina 14.00
            Zuzia nie daje spokoju. Na zmianę bawi się ze mną, Frankiem i moją mamą. Musimy huśtać Zuzię na huśtawce, uciekać jak nas goni, grać w chowanego lub rzucać piłką. Gdzieś po ogródku biegają też dwa niewielkie kundelki, które przywiózł ze sobą mój chrzestny. Zwierzaki co jakiś czas przybiegną z piłką i chcą ją aportować.

godzina 15.00
            – Ojej, ale gorąco! To słońce jest straszne! – lamentowała ciocia.
– Och, przestańcie! – warknąłem. – Jak pada to źle, jak świeci słońce to źle. Ile można marudzić?
Czasem zastanawia mnie, czy ludzie w pewnym wieku zaczynają narzekać na wszystko? Nie potrafią znaleźć w sobie chociaż odrobiny radości?
– No ale taki upał! – odparła wyraźnie urażona.
– I bardzo dobrze!  Jak dla mnie może świecić jeszcze bardziej. Przez pół roku mieliśmy nieprzerwaną zimę. Słońce jest bardzo miłą odmianą.
– Akurat tutaj zgadzam się z Adrianem – wtrącił wujek.
            Zdziwiło mnie poparcie wujka. Myślałem, że on nigdy nie staje po niczyjej stronie. Jest jedynym członkiem rodziny, który był pokłócony z wszystkimi innymi członkami rodziny. Potrafi  wywołać awanturę o każdą głupotę i w każdy możliwy dzień – wigilię, imieniny, urodziny, Wielkanoc. Kiedyś wujek nie przepadał za mną. Spojrzał na mnie przychylnym okiem kiedy z powodzeniem studiowałem dwa kierunki. Pewnego dnia babcia panikowała, że nie poradzę sobie z dwiema sesjami na raz, na co wujek powiedział „Przestań. Akurat Adrian poradzi sobie z wszystkim co go spotka.” Prawdopodobnie więcej nie doczekam komplementu z jego ust, więc muszę zapamiętać tamte słowa. Wujek nie lubi rozdawać pochlebstw.

godzina 18.30 – mieszkanie
            Jestem wymęczony przez dzieci – głownie Zuzię, a także wyczerpany po całodziennym przebywaniu na słońcu. Nie siedziałem w cieniu nawet pięciu minut. Chyba nawet trochę się opaliłem! Zjadłem stanowczo za dużo grillowanego jedzenia i słodyczy przez co trochę boli mnie brzuch. Jak na rodzinną imprezę i tak nie było źle. Wypad na kilka godzin do letniego domku cioci i wujka nie jest taki zły. Gorzej jeśli trzeba spędzić kilka dni, w miejscu, gdzie siedzenie na ganku zalicza się do rozrywki.

Podsumowanie dnia: Rodzinnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz