godzina 09.30 – w samochodzie
Ja
i mama jedziemy na wielkie rodzinne spotkanie w towarzystwie jednego z moich
dwóch kuzynów – Franka. Wojtek twierdzi, że nie może z nami jechać, ponieważ ma
dziś zajęcia na uczelni. Nikt do końca w to nie wierzy, ale jego nieobecność
nie jest dla mnie problemem. Nie będzie też babci, która aktualnie wypoczywa w
sanatorium. Pogoda jest świetna, więc liczę, że uda się odrobinę opalić.
– Och, nie chce tam jechać! Tam będzie mąż mojej matki!
– narzekał Franek.
– Czyli twój ojciec – odparła moja mama.
– Tak, ale nie rozmawiam z nim! Na domiar złego będzie
też syn mojej matki z żoną.
– Czyli twój brat.
– Tak, ale z nim też nie rozmawiam! Muszę zapalić,
zarządzam przerwę na papierosa!
– Co do twojego ojca, to chętnie wymieniłbym się. Może
i twój ojciec jest okropnie humorzasty, ale przynajmniej nie ma na ciebie wyjebane.
Mój tata nawet nie wie co ja studiuje. Właściwie nie pamiętam nawet ile mam lat
– odparłem.
Zatrzymaliśmy
się w pierwszy możliwym miejscu. Mama i Franek uraczyli się papierosami.
Okropny nałóg. Franek ze swoim ojcem jest w ciągłej kłótni już od tak dawna, że
sam nie pamiętam kiedy był początek całej tej sytuacji. Ze swoim bratem –
Jackiem nie rozmawia od około roku, chociaż w tym wypadku całkowicie rozumiem
jego zachowanie. Jacek po ślubie i bardzo szybkich awansach w pracy zaczął
gardzić wszystkimi. Liczy się jedynie ze zdaniem swojej żony, która obraziła
się na Franka, tak wiec on zrobił identycznie.
godzina 12.00 – domek w górach
Przemiła
rodzinna atmosfera. Franek zniknął gdzieś w domku, żeby uniknąć swojego ojca i
brata. Jest tu także mój chrzestny ze swoją żoną i córką - Otylią. Nie
widziałem go chyba od dwóch lat i jakoś nie bardzo mam z nim o czym rozmawiać,
więc staram się unikać jego towarzystwa. Zamiast tego bawię się z Zuzią i
Otylią. Małe dzieci są kochane. Wprawdzie kłócą się o zabawki i huśtawkę, ale i
tak lepsze to niż nudne, „dorosłe” rozmowy.
godzina 14.00
Zuzia
nie daje spokoju. Na zmianę bawi się ze mną, Frankiem i moją mamą. Musimy
huśtać Zuzię na huśtawce, uciekać jak nas goni, grać w chowanego lub rzucać
piłką. Gdzieś po ogródku biegają też dwa niewielkie kundelki, które przywiózł
ze sobą mój chrzestny. Zwierzaki co jakiś czas przybiegną z piłką i chcą ją
aportować.
godzina 15.00
– Ojej, ale gorąco! To słońce jest straszne! –
lamentowała ciocia.
– Och, przestańcie! – warknąłem. – Jak pada to źle,
jak świeci słońce to źle. Ile można marudzić?
Czasem zastanawia mnie, czy ludzie w pewnym wieku zaczynają
narzekać na wszystko? Nie potrafią znaleźć w sobie chociaż odrobiny radości?
– No ale taki upał! – odparła wyraźnie urażona.
– I bardzo dobrze!
Jak dla mnie może świecić jeszcze bardziej. Przez pół roku mieliśmy
nieprzerwaną zimę. Słońce jest bardzo miłą odmianą.
– Akurat tutaj zgadzam się z Adrianem – wtrącił wujek.
Zdziwiło
mnie poparcie wujka. Myślałem, że on nigdy nie staje po niczyjej stronie. Jest
jedynym członkiem rodziny, który był pokłócony z wszystkimi innymi członkami
rodziny. Potrafi wywołać awanturę o
każdą głupotę i w każdy możliwy dzień – wigilię, imieniny, urodziny, Wielkanoc.
Kiedyś wujek nie przepadał za mną. Spojrzał na mnie przychylnym okiem kiedy z powodzeniem
studiowałem dwa kierunki. Pewnego dnia babcia panikowała, że nie poradzę sobie z
dwiema sesjami na raz, na co wujek powiedział „Przestań. Akurat Adrian poradzi sobie
z wszystkim co go spotka.” Prawdopodobnie więcej nie doczekam komplementu z jego
ust, więc muszę zapamiętać tamte słowa. Wujek nie lubi rozdawać pochlebstw.
godzina 18.30 – mieszkanie
Jestem
wymęczony przez dzieci – głownie Zuzię, a także wyczerpany po całodziennym
przebywaniu na słońcu. Nie siedziałem w cieniu nawet pięciu minut. Chyba nawet
trochę się opaliłem! Zjadłem stanowczo za dużo grillowanego jedzenia i słodyczy przez co trochę boli mnie brzuch. Jak na rodzinną imprezę i tak nie było źle. Wypad na kilka
godzin do letniego domku cioci i wujka nie jest taki zły. Gorzej jeśli trzeba
spędzić kilka dni, w miejscu, gdzie siedzenie na ganku zalicza się do rozrywki.
Podsumowanie
dnia: Rodzinnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz