godzina 05.30 – mieszkanie
Spałem
dość długo, czyli około sześciu godzin, a dalej czuję się jak na lekkim haju.
Wczorajszy dzień całkowicie pozbawił mnie sił.
godzina 07.50 – pociąg
Poranny
pociąg, który ku zaskoczeniu wszystkich przyjechał zgodnie z rozkładem. Dość
szybko mknął przed siebie. Jedynym mankamentem podróży był fakt, iż maszyna
przewyższa mnie wiekiem. Pojazdy tego typu bardzo rzadko jeżdżą na tej trasie.
Tutaj podróżni siedzą w ośmioosobowych przedziałach. Moimi towarzyszami były
dwie młode dziewczyny, chłopak niewiele starszy ode mnie, a także kobieta w
średnim wieku. Nadszedł czas kontroli biletów.
– Czy mogłabym kupić bilet? – spytała jedna z młodych
dziewczyn, gdy do przedziału weszła konduktorka.
– A gdzie pani wsiadała? – odparła z miną, która
mogłaby przestraszyć małe dziecko. Dziewczyna grzecznie odpowiedziała na
pytanie.
– Z tego co mi wiadomo, na tej stacji jest czynna kasa
biletowa.
– Nikogo nie było w kasie – powiedziała dziewczyna.
– Nie była pani w kasie?
– Byłam w kasie – westchnęła nieznajoma. – W kasie nie
było żadnego pracownika.
Konduktorka otworzyła małą torbę przewieszoną przez
ramię i pogrzebała w niej chwilę. Wyjęła jakaś książeczkę. Wertowała kolejne
strony.
– Według moich informacji kasa jest tam czynna od
szóstej rano do siedemnastej, bez ani jednej przerwy – dalej toczyła swoje
prywatne śledztwo Pani Sherlock Holmes.
– Och, nie wiem. Może kasjerka wyszła do toalety.
Nikogo tam nie było, a podjechał pociąg. Nie mogłam dłużej czekać, więc
postanowiłam kupić bilet tutaj.
– Czyli nie poszła pani do kasy.
– Tłumaczę, że nikogo tam nie było. Kasjerka widocznie
wyszła gdzieś na chwilę.
– Dobrze! – parsknęła pani Holmes. – Wypiszę pani
bilet bez dopłaty, ale zadzwonię zaraz do kasjerki i wszystkiego się dowiem! –
odgrażała się.
Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz – pomyślałem.
Miałem serdecznie dość tego idiotycznego dochodzenia. Gdyby chociaż była to
jakaś ważna sprawa.
Konduktorka sprzedała dziewczynie bilet, po czym
wyszła z przedziału. Wyjęła telefon i zadzwoniła, a myślałem, że tylko
próbowała brzmieć groźnie. W ostentacyjny sposób zaczęła rozmowę.
– PEWNA pani twierdzi, że w kasie nikogo nie było –
krzyknęła do słuchawki akcentując słowo „pewna” i spoglądając przez oszklone
drzwi na dziewczynę.
– O co tutaj tak właściwie chodzi? – spytała kobieta w
średnik wieku siedząca naprzeciwko mnie.
– O doliczenie czterech złotych – odparł towarzyszący
nam chłopak.
– Mój boże. Ta kobieta zachowuje się, jakby co
najmniej chodziło o jej pieniądze.
– Kasjerka twierdzi, że nigdzie nie wychodziła! –
otworzyła drzwi konduktorka podnosząc głos. Następnie trzasnęła nimi i odeszła.
Dziewczyna zaczerwieniła się ze wstydu.
godzina 08.00
Zacząłem się zastanawiać po co właściwie była cała
ta awantura. Nie wiem czy dziewczyna mówiła prawdę, ale czemu miała by kłamać?
Konduktorka prawdopodobnie wychodziła z założenia, że nieznajoma nie kupiła
biletu, licząc na darmowy przejazd. Jednak każdy, kto raz na jakiś czas
podróżuje kolejami, wie że tutaj prawie zawsze sprawdzane są bilety. Myślę, że
kasa rzeczywiście była przez chwilę opuszczona. Kasjerka twierdzi inaczej, ale
przecież nie przyzna się do opuszczenia stanowiska pracy.
Najbardziej
nie rozumiem zachowania konduktorki. Skąd w niej tyle złości, frustracji? Może
cierpi na bardzo popularną przypadłość naszych czasów? Mianowicie na
niespełnianie swoich marzeń. Wielu ludzi wciąż opowiada o swoich fantazjach, o
tym czego by chcieli. Niestety zdecydowana większość nie próbuje w żaden sposób
realizować tych marzeń. Obwiniają cały świat za swój brak samozaparcia lub
odwagi. Stają się zgorzkniali, znudzeni. Wolą nie spróbować, niż ponieść
porażkę.
godzina 09.30 – uczelnia
Zajęcia
dawno nie były tak zabawne. Praktycznie popłakałem się ze śmiechu. Absurd gonił
absurd, a najzabawniejsze było, iż nawet prowadzący nie potrafił nam pomóc. Projektowaliśmy
wymiennik ciepła. Każdy pracował na osobnym komputerze mając swoje indywidualne
dane. Po narysowaniu omawianego urządzenia, zaprojektowaniu siatki numerycznej i
w końcu włączeniu obliczeń otrzymaliśmy wyniki – całkowicie pozbawione sensu.
– Mój wykres bardziej przypomina szkic azteckich piramid,
niż jakikolwiek wykres – skomentowałem.
– Mój jest taki sam – odparł Maciek siedzący niedaleko.
– Wiecie, że tylko inżynierowie mogą się tak śmiać w czasie
oglądania wykresów? – spytał retorycznie ktoś z grupy. – My nie jesteśmy normalni.
W końcu zaczęliśmy śmiać się z tego co nam powychodziło.
Prowadzący żartował razem z nami. Bo po co się denerwować, jeśli to i tak nic nie
da?
godzina 19.45 – mieszkanie
Powstało
kilka kolejnych linijek mojej książki. Najważniejsze, żeby prawie codziennie napisać
chociaż odrobinę.
Podsumowanie dnia:
Frustracja poziom hard.
Tak sobie czytam i czytam co ciekawsze fragmenty (to znaczy te, które sa komentowane) i widzę, że jedyne co interesuje twoich czytelników to fakt, że zostałeś zdradzony przez dwóch takich co ci ukradli księżyc. Nie frustruje cie ze najciekawsze co sie w twoim zyciu dzieje to zdrada? ? Moze czas zawalczyć o swoje i pokazać ile jesteś wart?
OdpowiedzUsuńSwoją droga, czy ty chociaz wyjasniles sobie z nimi co jest nie tak? Czy wiedzą ze cie zranili? Wiedzą ze ich obsmarowujesz na ogolno dostepnym blogu?
MalaMi
Hej, już się staram odpowiedzieć :)
UsuńNie frustruje mnie coś takiego. Właściwie to całkiem normalne, że ludzi najbardziej interesuje coś nieprzyjemnego. Na zasadzie złych wydarzeń opiera się chyba każda możliwa książka, film, opowieść, a nawet wszelkie plotkarskie portale internetowe. Zdaje sobie sprawę, że gdyby działo się coś jeszcze gorszego, to blog byłby ciekawszy, ale jednak wolę, żeby było nudniej niż gorzej :P Większość ciekawych rzeczy, które dzieje się w życiu jest po prostu złe.
Z Dominikiem rozmawiałem na ten temat swojego czasu, jednak rozmowa nie przyniosła żadnego skutku.
Co do obsmarowywania, to nie uważam, że kogokolwiek oczerniał. Piszę jak to wygląda z mojej perspektywy. To moje życie i mogę je "sprzedawać" komu chcę i jak chcę. Oni mogą zrobić to samo jeśli mają taką ochotę. A bloga nie pokazywałem praktycznie nikomu znajomemu.