sobota, 4 maja 2013

Dzień 88 – 04.05.2013



  godzina 13.45 – galeria
            Od taka dawna próbuję kupić te buty, najwyższy czas to zrobić. Nie chciałem jednak tłuc się autobusem w taką pogodę, więc spytałem mamy czy nie ma ochoty jechać na zakupy. To jedna z rzeczy, których chyba nigdy nie potrafi sobie odmówić.
            Generalnie planowałem nabyć nowe buty Nike, niestety ani jeden model nie przypadł mi do gustu. Od lat kolekcje są praktycznie identyczne. Ewentualne zmiany dotyczą koloru charakterystycznego znaczka firmy. W Reebok’u nawet najmniejszy rozmiar był na mnie za mały. Ostateczny wybór padł na Wojasa gdzie przynajmniej mają rozmiary. Zmieściłem się nawet w planowanym budżecie! No dobra, prawie zmieściłem! Te trzydzieści złoty różnicy mi nie zrobi!

  godzina 14.00 – kolejna galeria
            – Wiesz jak ja nie lubię tamtej galerii – westchnęła mama. – Tutaj jest dużo lepiej!
– Ale przecież mieliśmy kupić tylko buty, po co tu przyjechaliśmy!
– No ja też chce coś dla siebie!
– O nie! To będzie trwało wieki – marudziłem.
– Oj cicho!
            Jedyne co tutaj jest fajne, to naprawdę duży H&M, w którym są naprawdę niezłe promocje. Niestety dzisiaj nic nie znalazłem. Nawet na dziale dziecięcym nic nie przyciągnęło mojej uwagi. Mając zaledwie metr siedemdziesiąt wzrostu i szczupłą sylwetkę bez problemu można ubierać się na tutejszym dziale dziecięcym. A jaka to oszczędność pieniędzy! Wszystko dużo tańsze niż na dziale męskim, a różnicy praktycznie nie widać. Ach ta moda dwudziestego pierwszego wieku!

  godzina 14.50 – w samochodzie
            Mama kupiła jakąś bluzkę, więc możemy wracać do domu. Tym razem nawet nie zajęło jej to połowy dnia. Wyjechaliśmy już na ulice i jedziemy w swoją stronę. Oczywiście mama cieszy się, jeśli ruszy z piskiem opon, a na światłach ściga z innymi kierowcami. Nigdy nie zrozumiem tej kobiety.
– No jedź ty stara, głupia cipo! – warknęła mama.
– Co ty powiedziałaś?! – zaśmiałem się zaszokowany.
– Och! Zapomniałam, że tu jesteś!
– Jestem zdruzgotany! – drążyłem temat.
– Tak jakbyś nie znał takich słów! Patrz jak ona jedzie!
– Samochód wyzwala w tobie zbyt dużo agresji! 



  godzina 17.15 – mieszkanie
            Na ekranie mojego telefonu komórkowego wyświetliło się, iż dzwoni Natalia. Jesteśmy umówieni na dzisiaj, więc taki telefon nie wróży nic dobrego.
– Słucham?
– Wiesz, nie mogę się dziś spotkać.
– Och, coś ci wypadło?
– Moja ciotka zmarła – odpowiedziała.
Trochę mnie zatkało, nie bardzo potrafię odpowiednio reagować na wieść o śmierci, nawet śmierci kogoś o kim nigdy wcześniej nie słyszałem.
– Rozumiem.
– Może przełożymy to na jutro? – spytała Natalia.
– Pewnie, jeśli chcesz.
– To do jutra.
– Okej, trzymaj się – odparłem i szybko zakończyłem połączenie.
Poczułem dziwny smutek. Nie wiem czy może powinienem jakoś pocieszyć Natalie? Czy lepiej jest zachować dystans?

  godzina 17.20
            Ponownie dzwoni Natalia. Co mogło się stać? Może musi z kimś pogadać?
– Ciotka żyje – ogłosiła. – Możemy się spotkać.
– Co? Jak to?
– Po prostu zemdlała, a moja kuzynka myślała…
– A myślałem, że zmartchwywstania są tylko w Biblii – zaśmiałem się – I w „Modzie na sukces” – dodałem.
– Jak widzisz u mnie w rodzinie też.

  godzina 17.55
            Gdzie są moje wkładki do butów? Jedne są na pewno w tenisówkach, drugie powinny być w adidasach, ale nie ma ich! Nie kupiłem nowych, więc chciałem te z adidasów przełożyć do nowych butów! Czemu ich tam nie ma?!
            Przeszukałem wszystko. W końcu postanowiłem wziąć wkładki z tenisówek. Okazało się, że były w nich dwie pary wkładek. Teraz już wiem, czemu były takie niewygodne, gdy ubrałem je ostatnim razem… jestem idiotą.

  godzina 19.00 – pub
            Razem z Natalią zwykle mamy zwyczaj próbowania piw o dziwnych smakach. Piliśmy już czekoladowe, gruszkowe, jagodowe, wiśniowe. Dzisiaj postanowiliśmy spróbować śliwkowego i grapefruitowego. Drugi sam zdecydowanie wygrał. Generalnie nie przepadam za smakowymi piwami, ale raz na jakiś czas można spróbować czegoś nowego. Przy okazji porozmawialiśmy o zmartchwywstaniach najbliższych i rozwikłaniu zagadki dotyczącej wkładek do butów…

Podsumowanie dnia: Absurd goni absurd!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz