godzina 07.50 – pociąg
Wsiadłem
do pociągu, usiadłem w pierwszym lepszym miejscu. Chwilę później zauważyłem, że
na kolejnej czwórce siedzi Łukasz ze znajomymi. Mówi wyjątkowo głośno i słyszę mniej
więcej ich dialog, chociaż wcale mi na tym nie zależy. Jakoś nie pasują mi do niego
słowa w stylu „zajebiście”.
godzina 10.00 – uczelnia
Jak
dobrze, że pani magister nie chce się tak bardzo jak nam. Twierdzi, że jest chora,
chociaż wygląda całkiem dobrze. Dzisiejsza pogoda, która bardziej przypomina jesień
działa źle na wszystkich, tak więc zajęcia skończymy już po połowie. Całe szczęście!
godzina 12.30 – kampus
Maciek ma do załatwienia kilka spraw, więc postanowiłem
chwilę z nim pochodzić. W gruncie rzeczy nie spieszę się do domu. Nie mam żadnych
fascynujących planów.
– Myślę, żeby przeprowadzić się gdzieś w twoje strony.
Mam dość swojej miejscowości – mówił Maciek.
– Kiedy? – spytałem.
– Najlepiej to od przyszłego semestru. Brat wyjechał, siostra
też. Nuda w domu.
– A znajomi?
– Połowa kumpli ma dziecko, żonę, jedno i drugie, albo
dwójkę dzieci z różnymi laskami. Nikt nie ma czasu. Dzwonie spytać kto pójdzie na
piwo i słyszę same odmowy! Muszę się prosić o spotkania!
– No tak, to poważny problem!
– Śmiej się, śmiej! Kiedyś zobaczysz!
– Może to ja sobie zrobię dziecko i nie będę miał czasu!
– Głownie to pieniędzy, bo wydasz na alimenty – skomentował.
godzina 19.30 – mieszkanie
Nikt
nie ma dzisiaj czasu, a chciałbym gdziekolwiek wyjść. Umrę z nudy! Nawet pisanie
dzisiaj nie idzie.
godzina 20.00
Kajetan
chce iść na pizze i nawet sam zaproponował, bo akurat do niego nie pisałem! Wspaniale!
Może jednak nie zgniję w domu!
Podsumowanie dnia:
Co za nuda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz