czwartek, 23 maja 2013

Dzień 107 – 23.05.2013



godzina 10.00 – centrum
            – Proszę, twoja książka – powiedziała Ola.
– Bardzo ci dziękuję! Chciałem, żeby jednak do mnie wróciła – odparłem.
– Rozumiem.
– Jak poszło u promotora? – zmieniłem temat.
– A normalnie, wszystko źle, wszystko do poprawy – zaśmiała się.
– Tak, to całkowicie normalne przy pisaniu pracy dyplomowej.
– Wszyscy tak mówią. To jak, robimy coś? – spytała.
– Niestety nie dam rady, mam dziś zajęcia. Dosłownie za kilkanaście minut muszę wsiąść w autobus – opowiedziałem całkowicie szczerze.
– Och, szkoda.
– Umówimy się jakoś – powiedziałem na zakończenie. Bardzo nie lubię tego uniwersalnego pożegnania wygłaszanego gdy spotykamy dawno nie widzianą osobę. Ja w każdym razie nie mam zamiaru proponować żadnego spotkania.

godzina 10.50 – autobus
            Jadę zatłoczonym autobusem. Kontrola biletów wywołała kłótnię między pasażerem bez biletu i kontrolerem. Nie wiem dlaczego, ale dosłownie przed chwilą mój umysł ogarnęła fala inspiracji. Myślę na temat „Chłopaka z pociągu”. W mojej głowie układa się zmieniona wersja początku tej opowieści.  

godzina 12.30 – uczelnia
            Maciek próbował namówić mnie na wagary. W końcu poszliśmy na kompromis i zjedliśmy coś paskudnego, po czym wróciliśmy na wykład. Właściwie nie zależało mi na wykładzie, a na tym, żeby spisać wszystko co przyszło mi do głowy w czasie podróży autobusem. Gdy prowadzący zaczął swoją paplaninę, ja wyciągnąłem kilka kartek papieru i długopis.

godzina 16.10 – pociąg
            Stojąc na dworcu z Karolem i Rafałem spotkaliśmy jednego z moich kolegów z wydziału matematycznego. Zwykle nie potrafili specjalnie się dogadać, dzisiaj nie ma tragedii. Chwilę potem podjechał pociąg, gdy zajęliśmy miejsca trafiła na nas dziewczyna, z którą studiowałem jeszcze na moim pierwszym kierunku.
– Adrian! Dawno cię nie widziałam!
– Wpadaliśmy na siebie jakoś przed majówką, to nie aż tak dawno – przypomniałem.
– No tak, ale lubię cię spotykać. Zawsze potrafię z tobą pogadać o czymś zabawnym. Ty nie potrafisz zamilknąć, ale absolutnie mi to nie przeszkadza!
– Tak, gaduła ze mnie…
            Gdy zaczęliśmy dyskusję na całkowicie nieambitne tematy minął nas Łukasz. Poszedł gdzieś dalej i zniknął w tłumie. Mam wrażenie, że w tym pociągu są dzisiaj wszyscy. Nie wiem też dlaczego około ośmiu ludzi jedzie z rowerami. Mamy jakiś Narodowy Dzień Wożenia Roweru Pociągiem?

godzina 18.00 – mieszkanie
            Postanowiłem szybko przepisać na komputer swoje wypociny stworzone podczas wykładu. Lepiej zrobić to zanim zgubię kartkę. Nowy początek jest dużo bardziej bezpośredni, a nawet odrobinę wulgarny. Mimo wszystko myślę, że nada książce odpowiedni wydźwięk.

Podsumowanie dnia:  Autobusowa inspiracja.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz