godzina 10.00 – centrum
– Proszę, twoja książka – powiedziała Ola.
– Bardzo ci dziękuję! Chciałem, żeby jednak do mnie wróciła
– odparłem.
– Rozumiem.
– Jak poszło u promotora? – zmieniłem temat.
– A normalnie, wszystko źle, wszystko do poprawy – zaśmiała
się.
– Tak, to całkowicie normalne przy pisaniu pracy dyplomowej.
– Wszyscy tak mówią. To jak, robimy coś? – spytała.
– Niestety nie dam rady, mam dziś zajęcia. Dosłownie za
kilkanaście minut muszę wsiąść w autobus – opowiedziałem całkowicie szczerze.
– Och, szkoda.
– Umówimy się jakoś – powiedziałem na zakończenie. Bardzo
nie lubię tego uniwersalnego pożegnania wygłaszanego gdy spotykamy dawno nie widzianą
osobę. Ja w każdym razie nie mam zamiaru proponować żadnego spotkania.
godzina 10.50 – autobus
Jadę
zatłoczonym autobusem. Kontrola biletów wywołała kłótnię między pasażerem bez biletu
i kontrolerem. Nie wiem dlaczego, ale dosłownie przed chwilą mój umysł ogarnęła
fala inspiracji. Myślę na temat „Chłopaka z pociągu”. W mojej głowie układa się
zmieniona wersja początku tej opowieści.
godzina 12.30 – uczelnia
Maciek
próbował namówić mnie na wagary. W końcu poszliśmy na kompromis i zjedliśmy coś
paskudnego, po czym wróciliśmy na wykład. Właściwie nie zależało mi na wykładzie,
a na tym, żeby spisać wszystko co przyszło mi do głowy w czasie podróży autobusem.
Gdy prowadzący zaczął swoją paplaninę, ja wyciągnąłem kilka kartek papieru i długopis.
godzina 16.10 – pociąg
Stojąc
na dworcu z Karolem i Rafałem spotkaliśmy jednego z moich kolegów z wydziału matematycznego.
Zwykle nie potrafili specjalnie się dogadać, dzisiaj nie ma tragedii. Chwilę potem
podjechał pociąg, gdy zajęliśmy miejsca trafiła na nas dziewczyna, z którą studiowałem
jeszcze na moim pierwszym kierunku.
– Adrian! Dawno cię nie widziałam!
– Wpadaliśmy na siebie jakoś przed majówką, to nie aż tak
dawno – przypomniałem.
– No tak, ale lubię cię spotykać. Zawsze potrafię z tobą
pogadać o czymś zabawnym. Ty nie potrafisz zamilknąć, ale absolutnie mi to nie przeszkadza!
– Tak, gaduła ze mnie…
Gdy zaczęliśmy
dyskusję na całkowicie nieambitne tematy minął nas Łukasz. Poszedł gdzieś dalej
i zniknął w tłumie. Mam wrażenie, że w tym pociągu są dzisiaj wszyscy. Nie wiem
też dlaczego około ośmiu ludzi jedzie z rowerami. Mamy jakiś Narodowy Dzień
Wożenia Roweru Pociągiem?
godzina 18.00 – mieszkanie
Postanowiłem
szybko przepisać na komputer swoje wypociny stworzone podczas wykładu. Lepiej zrobić
to zanim zgubię kartkę. Nowy początek jest dużo bardziej bezpośredni, a nawet odrobinę
wulgarny. Mimo wszystko myślę, że nada książce odpowiedni wydźwięk.
Podsumowanie dnia:
Autobusowa inspiracja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz