poniedziałek, 6 maja 2013

Dzień 90 – 06.05.2013



  godzina 09.20 – pociąg
            No nie! Zaczęło się! Pierwszy dzień po majówce i już koleje utrudniają dotarcie na uczelnie, a tym samym demotywują. Właściwie to na zajęcia już na pewno się spóźnię, ale jeśli nie ruszymy w ciągu najbliższych dziesięciu minut, to wysiadam na następnej stacji i wracam do domu, bo nie będzie sensu, żebym w ogóle jechał na zajęcia…

  godzina 10.30 – uczelnia
            Dotarłem i jestem tylko piętnaście minut spóźniony. Myślałem, że będzie gorzej. Prowadzący w gruncie rzeczy jeszcze nie zaczął ćwiczeń. Omawia wyniki kolokwium. Właściwie nie bardzo jest co omawiać, bo praktycznie wszyscy oblali. Na całą grupę zdało tyle osób, że można je wyliczyć na palcach jednej ręki. Jestem zawiedziony postępowaniem Patryka! Nie po to ufam w jego wiedzę i próbuję spisać to czego nie potrafię policzyć, żeby potem dostać dwóję. Jutro powiem mu co o tym myślę! Powiedziałbym już teraz, ale nie przyjechał na zajęcia! Nie dość, że się nie uczy, to jeszcze wagaruje!

  godzina 11.50
            Całe zajęcia praktycznie nic nie robiliśmy. Jedno marne zadanie. Jakbym wiedział, to w ogóle by mnie tu dzisiaj nie było. Przecież to strata czasu, zwłaszcza, że to zadanie dało się policzyć w ciągu dziesięciu minut.
– Mam dla państwa niespodziankę! – ogłosił prowadzący. – Dzisiaj nie będą mieli państwo wykładu!
– Też mi coś, i tak bym go nie miał – mruknął Maciek.
– Ja pewnie też – zaśmiałem się.
– Liczyłem, że niespodzianką jest wpisanie trójki wszystkim w grupie.
– No wiesz, nawet nie pisałeś tego kolokwium!
– Nie moja wina, że o nim zapomniałem! – odpowiedział Maciek. – No dobra, może moja, ale i tak powinienem dostać tą trójkę! Zobacz jak ambitnie chodzę na ćwiczenia.
– Widzę, zupełnie niczym ja.
– Dobrze, że to koniec na dziś. Człowiek jest wykończony po takim natłoku zajęć.
– Rzeczywiście, bardzo ich dużo – zaśmiałem się.
– Nie kpij sobie! Dzisiaj było pół ćwiczeń, jutro są jedne, środa wolna bo dzień sportu, potem czwartek i piątek będą wypełnione zajęciami!
– Okej, zwracam honor. Nie wiem jak to wytrzymamy.

  godzina 17.00 – mieszkanie
            Pociągi także w czasie powrotu do domu zawiodły mnie. Ostatecznie musiałem jechać autobusem. Jeszcze trochę i chyba zrezygnuję z usług kolei. Karolina napisała na facebook’u post na temat jutrzejszego powrotu do domu. Z nikomu nie wiadomych powodów pod postem powstał ogromny spam. Jak to napisał Maciek „miło czasem zrobić komuś taki spam na tablicy”. Nie wiem czemu, ale to całkiem zabawne w tak zwyczajny sposób.

godzina 18.00
            Pisanie wciąż idzie dobrze! Dobrze, że wena póki co wciąż jest ze mną.

Podsumowanie dnia: Ambicja jest, ale motywacji brak.  

2 komentarze:

  1. Motywacji czasem daleko szukać nie trzeba. Heh, no i czegóż tu oczekiwać od polskich kolei? ;_;
    Wgl to świetny pomysł na bloga, no i gratuluję systematyczności w jego prowadzeniu. Poza tym bardzo ciekawie piszesz.
    Pozdrawiam.
    Zapraszam w wolnej chwili: http://konie-filmy-ksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polskie koleje to przygoda każdego dnia :D Nigdy człowiek nie wie co go spotka :D Na bloga zajrzę i poczytam, chociaż kompletnie nie znam się na koniach xd Ale warto czasem dowiedzieć się czegoś nowego :D

      Usuń