godzina 11.00 – mieszkanie
Spałem
zdecydowanie dłużej niż wypada. Budziłem się kilka razy, ale deszcz uderzający
o parapet skutecznie zniechęcał do wstawania.
godzina 13.00
W
akompaniamencie muzyki z musicali piszę kolejne wersy. Bez pośpiechu,
spokojnie. Może to dziwne, ale pisanie daje mi dużo więcej frajdy niż oglądanie
filmów, seriali, granie w gry komputerowe, czy też przeglądanie stron
internetowych. Tworzenie opowieści jest nawet ciekawsze od jej czytania. Wydaje
się, że autor doskonale wie jak będzie przebiegała akcja jego dzieła (a
przynajmniej czegoś, co w jego własnej opinii jest dziełem). Tymczasem postaci
sprawiają wrażenie posiadających wolną wolę. W miarę zbliżania się do końca
powieści stwierdzamy, że właściwie wszystko wygląda inaczej niż planowaliśmy. Chyba
właśnie w tym tkwi urok pisania.
godzina 16.00
– Przestań, chyba nie będziesz się dziś uczyć – mówiła Karolina. – Lepiej
pogadajmy o głupotach. Dziś jest święto, a ty przecież nie jesteś maszyną!
Ostatnimi czasy zdanie „przecież nie jesteśmy
maszynami” stało się naszym sposobem na wytłumaczenie każdego przejawu
lenistwa. Przecież nikt nie może, niczym robot, cały czas pracować.
– Ale na dzisiaj nie mam kompletnie żadnych planów, a
jutro nie wiem ile czasu będę miał na ewentualną naukę. Chociaż myślę, że jak
pogadamy jeszcze godzinę to nic złego się nie wydarzy.
– Na pewno nie – odparła. – Lepiej mi powiedz czemu to
niebo jest takie czarne. Muszę siedzieć z zapaloną lampką.
– No bo zaczął się długi weekend. Słowo weekend
ostatnio znaczy mniej więcej tyle co burza, wiatr, deszcz.
– Coś w tym jest.
– Powiedzieć ci coś śmiesznego? – spytała.
– Pewnie, mów!
– Kiedyś, w dzień równie ładny jak ten, mój kumpel był
w pracy. Siedział na zmianie z koleżanką, która westchnęła i zapytała „A jak
myślisz, jeśli Słońce tak w ogóle nie świeci, to one gdzieś tam jest, czy nie?”,
a jego całkiem zamurowało, bo dziewczyna pytała na poważnie.
– Nie, to nie jest
możliwe, żeby o coś takiego spytać na serio…
– Niestety jest!
– To nie jest śmieszne, to tragiczne.
– Skomentowałam to słowami, że Słońce poszło na pogaduszki
do Księżyca.
– Uch, ja nawet nie wiem jak to skomentować – przyznałem.
godzina 17.30
Kocham
naukę matematycznych definicji. Jestem ciekaw czy istnieje metoda inna, niż
kucie ich na pamięć. Nawet jeśli w miarę rozumiem o co chodzi w danej regułce,
to i tak nie widzę sposobu innego niż wykucie jej niczym wierszyka. Najgorsze
są wzory, w których mały iks i duży iks nie są tym samym, nie wspominając nawet
o iksie z daszkiem, kreską, kropką i sam nie wiem czym jeszcze…
Podsumowanie
dnia: Słońce znowu plotkuj z Księżycem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz