godzina 09.00 – biblioteka
Oddałem
książkę „Rhett Butler” bez jej kończenia. Wolałem nie psuć sobie pozytywnego wspomnienia
na temat „Przeminęło z wiatrem”, a także drugiego tomu z tego cyklu. Zamiast tego
wypożyczyłem „Wichrowe wzgórza”. Ktoś z osób czytających bloga w jednym z komentarzy
polecił mi tą powieść, więc czemu miałbym nie spróbować?
godzina 13.50 – uczelnia
Dzisiejszego
dnia zdążyłem Łukasza i jego siostrę „spotkać” na uczelni chyba już z cztery
razy. Ustanowię jakiś rekord tego semestru albo i roku. Jakoś dzisiaj jest mi
to obojętne ile razy jeszcze na siebie trafimy. Może w końcu zaczyna mi
przechodzić. Wyszłoby mi to tylko na dobre, więc raczej nie mam nic przeciwko. Przecież nic nie poradzę na to, że on nawet nie chce mnie poznać.
godzina 14.10
Udało
się zastać prowadzącą z energetyki jądrowej. Oddałem projekt, który wczoraj
robiłem. Zadała mi kilka pytań sprawdzających czy właściwie wiem co zrobiłem.
– Dałabym panu piątkę, ale no nie mogę. Będzie cztery
i pół. Czemu pan tak długo zwlekał z tym?
– Jeśli mam być szczery, to po prostu nie umiałem się
zmobilizować. Wie pani jak to jest na studiach…
– Jeszcze nie zapomniałam – zaśmiała się.
– A cztery i pół jest jak najbardziej
satysfakcjonujące – dodałem.
– Skoro tak. Tylko oddam panu pendriva - powiedziała. – Jejku, gdzie jest to
bezpieczne usuwanie sprzętu – mruknęła.
– Oj tam, niech pani nie usuwa go bezpiecznie. Jak to
mówią życie jest za krótkie, żeby bezpiecznie usuwać sprzęt.
– Wie pan, to można dwojako rozumieć – zachichotała.
– To już tylko zależy od wyobraźni – opowiedziałem.
– A my jako inżynierowie mamy przecież bardzo dobrą
wyobraźnię.
– Haha, podobno tak o nas mówią – przyznałem.
Wyszedłem
z gabinetu prowadzącej. Ciekawe czy to jeszcze była głupkowata, zabawna rozmowa
czy już flirt. Ach, co za różnica.
godzina 16.00 – dworzec
Stoję
z Karolem, Maćkiem i moimi kolegami studiującymi matematyczne kierunki. Po drugiej
stronie peronu widzę Łukasza. Dziś naprawdę mam do niego szczęście. Jestem zmęczony
po dzisiejszym dniu i nie mam najmniejszej ochoty rozmyślać na jego temat. Teraz
chciałbym tylko wrócić do domu, powtórzyć cokolwiek na zbliżającą się poprawę
ostatniego kolokwium, a potem napisać chociaż kilka linijek "Chłopaka z pociągu". Niestety znowu jest opóźnienie.
Podsumowanie dnia:
Och, ile można?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz