sobota, 25 maja 2013

Dzień 109 – 25.05.2013



godzina 00.30 – centrum
            Czuję się niczym bohater filmów katastroficznych. Jakimś cudem dotarliśmy na końcówkę juwenaliów. Staramy się wrócić w swoje strony, przez co idziemy w dokładnie przeciwnym kierunku niż cała reszta tłumu. To naprawdę dziwne…

godzina 10.00 – mieszkanie
            Dotarłem do domu stanowczo zbyt późno. Spałem dość krótko i jestem okropnie senny. Niestety nie mogę spędzić połowy dnia w łóżku, więc jakoś zmusiłem się do wstania.
– Jak twoi znajomi, którzy lada chwila kończą studia? – spytała mama przy śniadaniu.
– Nie są zbyt zadowoleni. Wszyscy boją się szukania pracy.
– Ciebie czeka to za rok – przypomniała.
– Jestem zdruzgotany. Nie chcę takiego życia.
– Hm, jakiego? – zdziwiła się.
– Nudnej pracy, wkurzającego szefa i całej reszty.
– Takie jest życie.
– W takim razie nie chce takiego życia! Nie jestem taki jak większość ludzi. Mam okropną artystyczną duszę i jedyne czego chcę, to zostania pisarzem.
– Więc próbuj.
– Przecież próbuję od kilku pieprzonych lat! – warknąłem. – Dobrze wiesz jak to wygląda!
– Może w końcu ci się powiedzie.
– Zmień temat – burknąłem.

godzina 11.30 – sklep z meblami
            Mama uznała, że najwyższy czas sprawić mi nową kanapę do pokoju, która po rozłożeniu będzie służyć za łóżko.
– A jaki chciałbyś kolor? – pytała.
– Granatowy, przecież wiesz.
– A może czarny?
– Granatowy.
– Biały? – dalej drążyła temat.
– Nie, granatowy.
– Och, co ty masz z tym granatowym! – westchnęła.
– Sama wiesz, że to kolor dominujący w moim pokoju!
– Zawsze można to zmienić!
– Wcale nie chcę tego zmieniać!
– A może jednak czerwony?
– Mamo!

godzina 13.00
            Zakupy trwały zdecydowanie za długo, ale w końcu udało się je zakończyć. Ostatecznie stanęło na moim i nowa kanapa będzie w jasnym, granatowym odcieniu! Zostanie przywieziona do naszego domu jakoś za cztery tygodnie.

godzina 19.50 – mieszkanie
            Chciałem na chwilkę zamknąć oczy, a spałem ponad dwie godziny. Byłem umówiony z Radkiem i Markiem na 20.00. Napisałem, że się spóźnię. Uch, nie wiem czemu tak kompletnie brakuje mi sił. Może wpadłem na kiego wampira energetycznego? Czas się odrobinę ogarnąć i zbierać. Mecz nie będzie czekał aż się pojawię. Chociaż cytując słowa Maćka „Tu nie chodzi o to, żeby oglądać mecz. To jedynie kolejny powód do spotkania ze znajomymi i wypicia czegoś mocniejszego”.  

Podsumowanie dnia: Kolorowy spór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz