sobota, 18 maja 2013

Dzień 102 – 18.05.2013



godzina 00.15 – rynek
            Odrobinę martwiliśmy się, że prawie nikt nie zjawi się na spotkaniu. Tymczasem było całkiem sporo osób. Ja, Karolina, jej chłopak Paweł w towarzystwie dwóch osób ze swojej pracy, siostra Karoliny i jej kolega. Nasza grupa zaczyna się pomału wykruszać z uwagi na godzinę.
– Dobrze, że tak zlewasz Olę – powiedziała Karolina. – Ona jest taka sama jak Piotrek i Dominik.
– Czy ja wiem, może nie aż tak. Mimo wszystko nie chcę z nią zbyt długo rozmawiać, zacznie gadać o Piotrku, a ja zdecydowanie nie chcę o nim słuchać.
– Próbowałam umówić się z Dominikiem – zmieniła temat. – Wiecznie nie miał czasu, w końcu dałam sobie spokój. A tak bardzo chciałam powiedzieć mu co o nim myślę – westchnęła. – Wiesz, że ta ich znajomość i tak nie przetrwa. Wtedy musisz olać i Dominika i Piotrka. Pamiętaj, za nic nie możesz próbować odnawiać tych znajomości! Oni nie są tego warci!
– Nie martw się, każdemu z nich powiem, żeby poszli do diabła.
– Wkurza mnie, że ciągle ktoś pyta „a co u Dominika?”. Jeszcze raz usłyszę to pytanie i zwariuję! Nie jestem jego pieprzoną niańką!
– Tak, całkowicie rozumiem. Mnie pytają o obu…

godzina 01.30
            – Nie, nigdzie nie jadę! Wracam do domu!
– Przestań marudzić! Jedziesz do nas! – przekonywała Karolina.
– Ale…
– Nie ma żadnego „ale”! Kiedy ostatnio u nas byłeś? – wtrącił Paweł. – Potraktujmy to jako juwenalia!
– Och, no dobra – zgodziłem się. – Nie wygram z waszą dwójką.

godzina 03.00 – mieszkanie Karoliny i Pawła
            Jest miło. Siedzimy, słuchamy muzyki i wygłupiamy się. Oczywiście nasze połączenia muzyczne są cudowne – nie mają żadnego ładu ani składu. Słuchamy po prostu wszystkiego co tylko przyjdzie nam do głowy. Dobrze, że jednak nie wróciłem do domu. Może to i głupie, ale odrobinę cieszy mnie fakt, że Karolina nie potrafiła spotkać się z Dominikiem. Bałbym się, że jeszcze ona przejdzie na jego stronę. To nie tak, że nie ufam Karolinie. Po prostu doceniam podłość jaką dysponuje Dominik. Z perspektywy czasu stwierdzam, że jest jedną z  najbardziej fałszywych osób, jakie poznałem w całym swoim życiu. Gdy przypominam sobie wszystko do czego był zdolny mogę powiedzieć tylko jedno: Dominik jest po prostu zły.

godzina 11.00 – dworzec
            Powrót od Karoliny i Piotrka jest koszmarny. Składa się z jazdy trzema autobusami. Pierwszy kurs obejmuje trasę z osiedla, na którym mieszkają, do dworca w ich mieście. Kolejny autobus zawozi mnie na do mojego miasta, a tam wsiadam w cokolwiek jadącego pod dom.  
            Właśnie wysiadam z pierwszego autobusu. Ależ mam szczęście! Widzę autobus, który jedzie do mojego miasta. Stoi już na przystanku, więc trzeba biec! Jak mi ucieknie będę czekał pół godziny na kolejny!

godzina 11.30 – autobus
            Zdążyłem, usiadłem i wyjąłem „Świat według Garpa”. Zacząłem czytać nie zwracając uwagi na to gdzie jadę. Przecież doskonale wiem, że ten autobus jedzie do mnie. Przynajmniej tak mi się zdawało.
            Spojrzałem za okno i stwierdzam, że coś tutaj nie gra. Na tej trasie nie ma aż tyle zieleni. Kompletnie nie kojarzę tych widoków. Lepiej rzucę okiem na cyfrowy wyświetlacz.
– Kurwa… – wyszeptałem.

godzina 11.45 – całkowicie nieznane miasto
            – Mamo, dzwonię ci tylko powiedzieć, że nie wiem o której będę.
– Coś się stało? – spytała.
– Nic takiego. Wskoczyłem do autobusu patrząc tylko na numer. Okazało się, że numer jest dobry, ale kierunek jazdy nie. Dotarłem na koniec świata. Chce mi się pić i spać, a tutaj nie ma nic prócz jakiejś budki z niezdrowym żarciem – wyjaśniałem. – Umrę tutaj.
– Kup w niej coś do picia Podróżniku – zaśmiała się.
– Będzie kosztować trzy razy więcej niż w sklepie! – odparłem. – A to co mnie spotkało nie jest zabawne! To straszne! Miałem być szybko w domu!
– Oj tam, to nie pierwszy raz. Kiedyś zasnąłeś po pijaku w pociągu i pojechałeś do…
– Nawet mi nie przypominaj! – przerwałem. – Idę kupić coś do picia!
– Do zobaczenia w domu, o ile do niego dotrzesz jeszcze dzisiaj.
– Przestań!
– Normalnie byś tam nie pojechał, a tak będziesz mógł mówić, że byłeś, widziałeś. Taka niespodziewana wycieczka.
            Własna matka mnie wyśmiewa. Pozostali tez mi nie podarują gdy tylko się dowiedzą gdzie dotarłem. Właściwie wcale mnie to nie dziwi. Gdyby ktoś inny tutaj wylądował, to też bym mu dokuczał…        

godzina 13.30 – mieszkanie
            Dotarłem! Nareszcie! Mogę zjeść śniadanie na obiad, albo obiad na śniadanie, a potem położyć się spać! Planuje nie zrobić kompletnie nic ambitnego przez cały dzień! Jutro czeka mnie rodzinna impreza – muszę tam jednak pojechać. Trzeba zbierać siły, chociaż planuje cały dzień spędzić leżąc na słońcu, czytając, bawiąc się z dziećmi i trochę rozmawiać z rodziną.

Podsumowanie dnia: Tyle zwiedzić!

4 komentarze:

  1. To pochwal się w takim razie gdzie dotarłeś ;)?

    Rebekah

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradzę ten wielki sekret :D To były Tarnowskie Góry xd

      Usuń
  2. Cześć. Jestem tutaj nowy, ale przeczytałem sporą część bloga z ciekawości, głównie dlatego, że przyjemnie się czyta część postów. Mam nadzieję, że nie weźmiesz tego co teraz napiszę jako zbytnią krytykę, ale jako moje zdanie po prostu. Większość postów czyta się całkiem przyjemnie, tylko wadą jest to, że poziom jest strasznie nierówny. Ale to w sumie wynika z założenia, że piszesz posta codziennie, a ciężko mieć życie wypełnione codziennie jakimiś ciekawymi wydarzeniami ;) Ja na twoim miejscu w te mniej ciekawe dni próbowałbym się może skupić na jakimś ciekawym temacie, nawet związanym z danym dniem, albo samymi przemyśleniami, które czasem piszesz i wtedy jest o wiele ciekawiej. Tak poza tym, to fajny blog :) A ci piotrek i szczególnie dominik wydają się strasznymi ludźmi z tego co piszesz, chociaż poza tym, że za twoimi plecami zaczęli się spotykać, nie napisałeś zbytnio, dlaczego aż tak bardzo ich nienawidzisz, ale na pewno masz swoje powody :) No i tak jak koleżanka wyżej, jestem ciekaw gdzie cię wyniosło tym autobusem ;)

    pozdrawiam,
    Kamil

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się brać pod uwagę każdą opinię :D Krytyka jest jak najbardziej wskazana, jeśli tylko jest konstruktywna :)
      Co do Dominika to im bardziej go człowiek zna tym mniej lubi. Wiem chyba o nim zbyt dużo, bo przez te nasze 5 lat znajomości opowiadaliśmy sobie praktycznie wszystko - byliśmy nierozłączni. Na blogu raczej nigdy tego wszystkiego nie napiszę, ale jeśli kiedyś uda się wydać "Chłopaka z pociągu" to większość tej opowieści będzie tam można znaleźć :P

      Usuń