godzina 08.45 – pociąg
Po
wczorajszym dniu całkowitego lenistwa ledwo zebrałem się dzisiaj z łóżka. Z
domu wyciągnęło mnie jedynie słońce błyszczące za oknem. Niestety gdy wsiadłem
do autobusu całe niebo ściemniało, a gdy przesiadłem się na pociąg zaczął padać
deszcz. Takie gwałtowne zmiany pogody oczywiście wywołują u mnie senność i
rozdrażnienie.
Wchodząc
na dworzec spotkałem znajomą – Olgę. Nie widziałem jej już jakiś czas, więc nawet
się ucieszyłem. Jest typową „znajomą z pociągu”. Widujemy się praktycznie tylko
tutaj, ewentualnie mijamy gdzieś na wydziale. Poznałem ją w zabawny sposób.
Podczas pierwszej sesji jechałem z Dominikiem ucząc się na kolokwium z dość
charakterystycznej książki. Olga siedziała naprzeciwko nas. Po chwili spytała
czy przypadkiem nie mamy dzisiaj kolokwium z chemii, odpowiedzieliśmy
twierdząco. Następnie zapytała czy nie moglibyśmy jej napisać wieczorem jakie
mieliśmy pytania, bo jej kierunek będzie pisał chemię kolejnego dnia.
Zgodziliśmy się i od tego czasu przy każdym spotkaniu potrafiliśmy przegadać
całą drogę.
– Już wiesz kiedy bronisz magistra? – spytałem.
– Za równy tydzień. Umrę ze stresu – westchnęła.
– Będę trzymał kciuki.
– Okej, dziękuje. Teraz nie mogę oblać – zaśmiała się.
godzina 10.50 – uczelnia
Żałuje,
że w ogóle przyjechałem na te zajęcia.
Prowadzący za wszelką cenę próbuje nic nie robić. Wyników poprawy kolokwium
dalej nie ma, ale obiecał sprawdzić wszystkie prace do jutra. Maciek nie
dotarł na uczelnie. Dopisuje mu totalny pech w tym semestrze. Ciągle jest na
coś chory, albo ma jakieś problemy, o których próbuje nie opowiadać. Wiem
tylko, że ostatnio kłopoty często pukają do jego drzwi.
godzina 12.10 – pociąg
Znowu
spotkałem Olgę. Praktycznie jej nie znam, ale nigdy nie mieliśmy problemu ze
znalezieniem wspólnego języka. Co więcej nasze rozmowy nie ograniczają się do
uczelni. Tylko dziś zdążyliśmy wymienić poglądy na temat urządzania domu,
organizowania przyjęć, drażniących sąsiadów, robienia zdjęć do dokumentów…
Trochę
mi smutno. Dopiero teraz zrozumiałem, że ludzie, którzy zaczynali studia razem
ze mną kończą już swoją edukację. Przez drugi kierunek wydłużyłem o rok swój
pobyt na uczelni. Znajomi z mojego rocznika najpóźniej we wrześniu obronią
swoje prace magisterskie i rzucą się w wir dorosłego życia. Większości z nich
prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczę. Całkiem możliwe, że Olgę spotkałem
dzisiaj ostatni raz.
godzina 17.00 – mieszkanie
Czas
na dokończenie zaległego sprawozdania, przeczytanie instrukcji na jutrzejsze
laboratorium, a potem próby stworzenia chociaż kilku zdań „Chłopaka z pociągu”.
Podsumowanie dnia:
Odrobinę sentymentalnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz