poniedziałek, 20 maja 2013

Dzień 104 – 20.05.2013



godzina 08.45 – pociąg
            Po wczorajszym dniu całkowitego lenistwa ledwo zebrałem się dzisiaj z łóżka. Z domu wyciągnęło mnie jedynie słońce błyszczące za oknem. Niestety gdy wsiadłem do autobusu całe niebo ściemniało, a gdy przesiadłem się na pociąg zaczął padać deszcz. Takie gwałtowne zmiany pogody oczywiście wywołują u mnie senność i rozdrażnienie.
            Wchodząc na dworzec spotkałem znajomą Olgę. Nie widziałem jej już jakiś czas, więc nawet się ucieszyłem. Jest typową „znajomą z pociągu”. Widujemy się praktycznie tylko tutaj, ewentualnie mijamy gdzieś na wydziale. Poznałem ją w zabawny sposób. Podczas pierwszej sesji jechałem z Dominikiem ucząc się na kolokwium z dość charakterystycznej książki. Olga siedziała naprzeciwko nas. Po chwili spytała czy przypadkiem nie mamy dzisiaj kolokwium z chemii, odpowiedzieliśmy twierdząco. Następnie zapytała czy nie moglibyśmy jej napisać wieczorem jakie mieliśmy pytania, bo jej kierunek będzie pisał chemię kolejnego dnia. Zgodziliśmy się i od tego czasu przy każdym spotkaniu potrafiliśmy przegadać całą drogę.
 – Już wiesz kiedy bronisz magistra? – spytałem.
– Za równy tydzień. Umrę ze stresu – westchnęła.
– Będę trzymał kciuki.
– Okej, dziękuje. Teraz nie mogę oblać – zaśmiała się.

godzina 10.50 – uczelnia
            Żałuje, że w ogóle przyjechałem na te zajęcia. Prowadzący za wszelką cenę próbuje nic nie robić. Wyników poprawy kolokwium dalej nie ma, ale obiecał sprawdzić wszystkie prace do jutra. Maciek nie dotarł na uczelnie. Dopisuje mu totalny pech w tym semestrze. Ciągle jest na coś chory, albo ma jakieś problemy, o których próbuje nie opowiadać. Wiem tylko, że ostatnio kłopoty często pukają do jego drzwi.

godzina 12.10 – pociąg
            Znowu spotkałem Olgę. Praktycznie jej nie znam, ale nigdy nie mieliśmy problemu ze znalezieniem wspólnego języka. Co więcej nasze rozmowy nie ograniczają się do uczelni. Tylko dziś zdążyliśmy wymienić poglądy na temat urządzania domu, organizowania przyjęć, drażniących sąsiadów, robienia zdjęć do dokumentów…
            Trochę mi smutno. Dopiero teraz zrozumiałem, że ludzie, którzy zaczynali studia razem ze mną kończą już swoją edukację. Przez drugi kierunek wydłużyłem o rok swój pobyt na uczelni. Znajomi z mojego rocznika najpóźniej we wrześniu obronią swoje prace magisterskie i rzucą się w wir dorosłego życia. Większości z nich prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczę. Całkiem możliwe, że Olgę spotkałem dzisiaj ostatni raz.

godzina 17.00 – mieszkanie
            Czas na dokończenie zaległego sprawozdania, przeczytanie instrukcji na jutrzejsze laboratorium, a potem próby stworzenia chociaż kilku zdań „Chłopaka z pociągu”.

Podsumowanie dnia: Odrobinę sentymentalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz