poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Dzień 83 – 29.04.2013



godzina 11.30 – autobus
            Tak rozglądam się dookoła i zastanawiam czemu wszyscy ludzie noszą takie smutne kolory? Założyłem dziś pomarańczową koszulę i granatowe spodnie, a teraz czuje się jak idiota, bo wszyscy inni mają na sobie czarne, szare i brązowe ciuchy. Czy tylko ja lubię wesołe kolory, zwłaszcza jeśli mamy całkiem ładny dzień? Nie mówię o spodniach we wszystkich kolorach tęczy ani o przesadnie jaskrawych barwach, ale po prostu o czymś odrobinę weselszym niż szarości.

godzina 11.55 – w pracy u Anity
            Gdy w piątek spotkałem na ulicy Anitę obiecałem, że odwiedzę ją w pracy. Zobowiązałem się przyjechać przed południem i w gruncie rzeczy jestem dokładnie na czas. Chociaż równie dobrze można powiedzieć, że jestem na ostatnią chwilę. W każdym razie nie spóźniłem się.
            Wszedłem na czwarte piętro całkiem ładnego budynku, a następnie skręciłem w stronę gabinetu Anity. Jak ją poznałem? Była moją opiekunką na praktykach studenckich. Jest jednym z najsympatyczniejszych ludzi, jakich poznałem. Anita stale gości u siebie byłych praktykantów i stażystów. Ta kobieta jest jak magnes, który przyciąga swoją pozytywną energią. Na szczęście kierownik nie ma nic przeciwko tym odwiedzinom. Świetnie się z nią dogaduję, mimo że Anita ma prawie czterdziestkę.
– Adrian! Całkiem zapomniałam, że przyjdziesz – powitała mnie ze swoim promiennym uśmiechem.
– Nic nie szkodzi, ale cię miło widzieć!
– Przepraszam, że tak nie zauważyłam cię na ulicy.
– Okej, jak zawsze zagadana i roześmiana nie widziałaś świata i ludzi – zażartowałem.
– Przestań, wcale tak nie jest!
– Wcale!
– Och, muszę zacząć zachowywać się stosownie do wieku! – westchnęła.
– Przestań!
– Muszę być poważniejsza, spokojniejsza i bardziej opanowana.
– Przestań. Wszyscy cię lubimy za to, że właśnie taka nie jesteś.
– No dobra, to nie będę taka – zaśmiała się. – Chcesz herbatę?
– Chętnie.
– Od poniedziałku będę mieć aż dwóch praktykantów i to osiemnastoletnich – jestem przerażona.
– Czemu? Przecież lubisz praktykantów.
– Tak, ale oni będą tacy młodzi. Wy byliście starsi. Do tego będzie ich dwóch, nie wiem czy mi nie wejdą na głowę!
– Jak już, to ty im wejdziesz na głowę. Ustawisz ich sobie jak nas wszystkich.

godzina 13.40 – centrum
            Wyszedłem już od Anity. Pogadaliśmy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałem się, że ostatni stażysta został przyjęty na stałe, bo akurat zrobiło się wolne miejsce. Potem Anita opowiedziała o kłopotach z zajściem w ciążę. Już od dawna się z tym męczy. Mam nadzieję, że w końcu uda się jej i będzie mieć dziecko.
            Postanowiłem skorzystać z okazji, że jestem w centrum i wejść do najbliższej księgarni. Poszedłem na dział z literaturą polską i szukałem wydawnictw, których jeszcze nie znam. Zawsze to kolejne miejsca, gdzie mogę przesłać swoją książkę.

 godzina 16.00 – mieszkanie
            Zapisałem sobie w komórce nazwy szesnastu wydawnictw. Zacząłem sprawdzać ich strony. Oczywiście większość wydaje coś całkiem innego niż ja napisałem. Część nie ma na stronach informacji, czy w ogóle przyjmuje propozycje wydawnicze. Napisałem do nich maile z zapytaniem na ten temat. Ostatecznie tylko do jednego wydawnictwa przesłałem moją książkę. Twierdzą, że odpowiadają każdemu, więc zobaczymy. Najgorsze w szukaniu wydawcy jest to, że większość kompletnie nie odpisuje. Wysyłasz swoją powieść i jeśli nie są zainteresowani, to odpowiedź po prostu nie nadchodzi. Tylko niektórzy wysilają się, żeby napisać „Nie, dziękujemy.”, inni wysilają się nieco bardziej i wysyłają okropnie niemiłe wiadomości.  Mimo wszystko, jeszcze się nie poddałem. Kiedyś spełnię to marzenie. Nie tak łatwo mnie zniechęcić.

Podsumowanie dnia: Kolejna próba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz