godzina 11.30 – autobus
Tak
rozglądam się dookoła i zastanawiam czemu wszyscy ludzie noszą takie smutne
kolory? Założyłem dziś pomarańczową koszulę i granatowe spodnie, a teraz czuje
się jak idiota, bo wszyscy inni mają na sobie czarne, szare i brązowe ciuchy.
Czy tylko ja lubię wesołe kolory, zwłaszcza jeśli mamy całkiem ładny dzień? Nie
mówię o spodniach we wszystkich kolorach tęczy ani o przesadnie jaskrawych
barwach, ale po prostu o czymś odrobinę weselszym niż szarości.
godzina 11.55 – w pracy u Anity
Gdy
w piątek spotkałem na ulicy Anitę obiecałem, że odwiedzę ją w pracy.
Zobowiązałem się przyjechać przed południem i w gruncie rzeczy jestem dokładnie
na czas. Chociaż równie dobrze można powiedzieć, że jestem na ostatnią chwilę.
W każdym razie nie spóźniłem się.
Wszedłem
na czwarte piętro całkiem ładnego budynku, a następnie skręciłem w stronę
gabinetu Anity. Jak ją poznałem? Była moją opiekunką na praktykach studenckich.
Jest jednym z najsympatyczniejszych ludzi, jakich poznałem. Anita stale gości u
siebie byłych praktykantów i stażystów. Ta kobieta jest jak magnes, który
przyciąga swoją pozytywną energią. Na szczęście kierownik nie ma nic przeciwko
tym odwiedzinom. Świetnie się z nią dogaduję, mimo że Anita ma prawie
czterdziestkę.
– Adrian! Całkiem zapomniałam, że przyjdziesz –
powitała mnie ze swoim promiennym uśmiechem.
– Nic nie szkodzi, ale cię miło widzieć!
– Przepraszam, że tak nie zauważyłam cię na ulicy.
– Okej, jak zawsze zagadana i roześmiana nie widziałaś
świata i ludzi – zażartowałem.
– Przestań, wcale tak nie jest!
– Wcale!
– Och, muszę zacząć zachowywać się stosownie do wieku!
– westchnęła.
– Przestań!
– Muszę być poważniejsza, spokojniejsza i bardziej
opanowana.
– Przestań. Wszyscy cię lubimy za to, że właśnie taka
nie jesteś.
– No dobra, to nie będę taka – zaśmiała się. – Chcesz
herbatę?
– Chętnie.
– Od poniedziałku będę mieć aż dwóch praktykantów i to
osiemnastoletnich – jestem przerażona.
– Czemu? Przecież lubisz praktykantów.
– Tak, ale oni będą tacy młodzi. Wy byliście starsi.
Do tego będzie ich dwóch, nie wiem czy mi nie wejdą na głowę!
– Jak już, to ty im wejdziesz na głowę. Ustawisz ich
sobie jak nas wszystkich.
godzina 13.40 – centrum
Wyszedłem
już od Anity. Pogadaliśmy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałem się, że ostatni
stażysta został przyjęty na stałe, bo akurat zrobiło się wolne miejsce. Potem
Anita opowiedziała o kłopotach z zajściem w ciążę. Już od dawna się z tym
męczy. Mam nadzieję, że w końcu uda się jej i będzie mieć dziecko.
Postanowiłem
skorzystać z okazji, że jestem w centrum i wejść do najbliższej księgarni.
Poszedłem na dział z literaturą polską i szukałem wydawnictw, których jeszcze
nie znam. Zawsze to kolejne miejsca, gdzie mogę przesłać swoją książkę.
godzina
16.00 – mieszkanie
Zapisałem
sobie w komórce nazwy szesnastu wydawnictw. Zacząłem sprawdzać ich strony.
Oczywiście większość wydaje coś całkiem innego niż ja napisałem. Część nie ma
na stronach informacji, czy w ogóle przyjmuje propozycje wydawnicze. Napisałem
do nich maile z zapytaniem na ten temat. Ostatecznie tylko do jednego
wydawnictwa przesłałem moją książkę. Twierdzą, że odpowiadają każdemu, więc
zobaczymy. Najgorsze w szukaniu wydawcy jest to, że większość kompletnie nie
odpisuje. Wysyłasz swoją powieść i jeśli nie są zainteresowani, to odpowiedź po
prostu nie nadchodzi. Tylko niektórzy wysilają się, żeby napisać „Nie,
dziękujemy.”, inni wysilają się nieco bardziej i wysyłają okropnie niemiłe
wiadomości. Mimo wszystko, jeszcze się
nie poddałem. Kiedyś spełnię to marzenie. Nie tak łatwo mnie zniechęcić.
Podsumowanie
dnia: Kolejna próba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz