piątek, 12 kwietnia 2013

Dzień 66 – 12.04.2013


godzina 11.30
            Nie ma szans, nie wyrobię się na autobus! Wszystko przez nagłe pojawienie się wiosny. Całkowicie mnie zaskoczyła. Patrzę na termometr, a tam piętnaście stopni, szaleństwo. Muszę wyjąć wiosenne buty, wyczyścić je, potem  odszukać w szafie wiosenną kurtkę! Och, czemu nie pomyślałem o tym wcześniej?

godzina 12.45 – u babci
            Pada deszcz, ale mimo wszystko jest całkiem ciepło i w miarę przyjemnie. Mam nadzieję, że już nie zobaczę śniegu w tym sezonie. Właśnie dotarłem do domu babci po drodze zahaczając o bibliotekę. Tydzień temu obiecałem jej znaleźć jakąś książkę na temat Izabeli Czartoryskiej. W bibliotece znalazłem trzy różne i wypożyczyłem wszystkie.
– To chyba ta, którą chciałam! – ucieszyła się babcia patrząc na okładkę jednej z nich.
– Cieszę się w takim razie.
– Ja też. Muszę przeczytać to jeszcze raz.
– Pamiętam, wspominałaś o tym weselu, które jest tu opisane.
– Właśnie tak – przyznała mi rację.

godzina 15.30 – w drodze do domu
            Minąłem dziś na ulicy znajomego, którego dawno nie widziałem. Nie wiem co się z nim stało, ale starzeje się w wyjątkowo szybki i nieładny sposób. Jest niewiele młodszy niż ja, a już zaczął tracić włosy, a te które ma pomału tracą kolor. Jeszcze przed rokiem wyglądał dużo lepiej i młodziej. W takich chwilach cieszę się, że wyglądam młodo i czasem zdarza się, że spytają mnie o dowód osobisty.



godzina 19.15 – centrum      
            Razem z Natalią już od czterdziestu minut szukamy jakiegoś pubu. Wprawdzie jest ich pełno, ale chcemy czegoś nowego. Czegoś, gdzie nas jeszcze nie widzieli. Dobrze, że jest ładna pogoda i nasz spacer jest całkiem przyjemny.
– Co to się stało, że Dominik tak się nagle przyjaźni z Piotrkiem? – spytała Natalia.
– Och, nie mam pojęcia – odparłem.
– Myślałam, że Dominik ma już wszystkich gdzieś.
– Najwyraźniej nie, ale wiesz co? Niech się jebie.
– Wiesz co? Masz rację – zaśmiała się.
– Nie lubię go od kiedy się zmienił.
– Niestety, to inny człowiek. Nie sądziłam, że można się aż tak zmienić.
– Ja też nie.
– Ostatnio jak go spotkałam, co było dość dawno temu, powiedziałam mu wprost, że stał się dupkiem, który ma wszystkich prócz siebie gdzieś. Odpowiedział, że doskonale o tym wie, ale wcale mu to nie przeszkadza…
– Kiedyś jeszcze będzie żałował – odparłem.

godzina 20.30 – pub
            Jest drogo, ale jak się miło siedzi, jaki ładny wystrój. Tak, udało się! Znaleźliśmy pub, w którym nigdy nie byliśmy. Obeszliśmy połowę centrum i w końcu trafiliśmy do nowego miejsca. Korzystaliśmy z telefonu do przyjaciela, ale ważny jest efekt! Dawno nie mieliśmy okazji, żeby na spokojnie porozmawiać, pośmiać się i pożartować.

Podsumowanie dnia: Przymusowy spacer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz