piątek, 19 kwietnia 2013

Dzień 73 – 19.04.2013



godzina 00.10 – park
            Trwa spotkanie z Karoliną, jej chłopakiem Pawłem i Patrykiem z naszej grupy, który jest tutaj pierwszy raz. Park jest ogromny, bardzo zadbany i wypełniony atrakcjami. Naprawdę warto go odwiedzić. Patryk mieszka dość daleko w bardzo małej miejscowości, jednak dzisiaj ma nocować u Karoliny i Pawła, żeby jutro bez problemów razem z Karoliną dotarli na zajęcia.
– I jak ci się podoba? – spytałem Patryka.
– Jest ogródek piwny, jest spoko – odpowiedział.
– Ha ha, nie masz dużych wymagań – zaśmiałem się.
– Spierdalaj! – odburknął.
Cały Patryk. Z wszystkich moich znajomych chyba właśnie on najbardziej wyzywa ludzi, których lubi. Ma dziwny sposób na wyrażanie sympatii. Dziwny i przepełniony wulgaryzmami, ale taki jego urok. Jest mimo wszystko bardzo miłym i pomocnym człowiekiem z dużym dystansem do siebie. On, Karolina i Maciek to najbliżsi znajomi z uczelni.
            Kajetan miał także do nas dołączyć, jednak ostatecznie nie przyjechał. Jego pociąg nie zjawił się na dworcu. Może Kajetan zapomniał, że była ostatnio zmiana rozkładu? Za to spotkała nas miła niespodzianka i przyszedł do nas Daniel, który nie odzywał się od dnia strzelenia focha. Wciąż nie wiemy co było tego przyczyną, ale teraz zachowuje się całkowicie normalnie. Żartuje, śmieje się i rozbawia nas do łez.
– Daniel, powinieneś występować w jakimś kabarecie – pochwaliłem go.
– A tam – odburknął.
Nie wiem czemu nie traktuje poważnie takich słów. To szczera prawda. Daniel ma ogromny talent komediowy. Potrafi rozśmieszyć chyba każdego i robi to w całkowicie naturalny, niewymuszony sposób. Chłopak marnuje swoje zdolności!

godzina 00.40
            Zrobiło się zbyt chłodno, czas opuścić park. Wsiedliśmy do samochodu. Paweł jest kierowcą. Cały wieczór nic nie pił, żeby móc prowadzić.
– Adrian odwieść cię do domu, czy może chcesz do nas jechać? – spytał.
– Przecież wy musicie iść spać. Karolina i Patryk mają jutro zajęcia.
– Adrian idioto, przecież to żaden powód do pójścia spać – wtrącił Patryk.
– Właśnie, z resztą ja dziś nic nie piłem! Masz trzydzieści sekund, żeby się zastanowić! Zaraz dojedziemy do skrzyżowania.
– Och! No dobra, jadę do was – zadecydowałem.

godzina 08.30 – mieszkanie Karoliny i Pawła
            – Wyłącz ten pieprzony telefon – warknął półprzytomny Paweł do Karoliny śpiącej obok niego.
– To pewnie dzwoni Bogdan. Miał przecież przyjechać po ciebie i Patryka przed zajęciami – dodałem wstając z fotela, na którym przyszło mi spędzić noc.
– Nigdzie nie jadę – odparła Karolina. – Poszliśmy spać koło czwartej, umrę tam!
– Ha ha, szczyt leserstwa – zaśmiałem się.
– No, niestety. Powiemy jej, że nie przyjechał nam autobus, albo coś.
– I dlatego nie dotarliście na czterogodzinne zajęcia?
– Och, daj spokój! Zaraz napiszę Bogdanowi esemesa, niech jedzie sam.
  
godzina 18.30 – mieszkanie
            Dobrze, że nie jestem aż tak skacowany, a jedynie zmęczony. Zdecydowanie za krótko spaliśmy i zdecydowanie za długo trwa powrót od Karoliny. Muszę jechać trzema autobusami. Nawet nie pojechałem dziś do babci, zrobię to jutro. Powiedziałem, że nie chcę jechać z uwagi na deszcz. Obecnie siedzę z nosem w notatkach. W poniedziałek kolokwium, więc niestety trzeba się pouczyć. Te zadania są takie dziwne. Niby je rozumiem, ale jest kilka rzeczy, które stanowią zagadkę. Jak jutro nie wpadnę na ich wyjaśnienie, to spytam kogoś czy wie o co chodzi.

Podsumowanie dnia: Spontaniczność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz