godzina 12.00 – uczelnia
Czuję
się jak wariat. Siedzimy z Maćkiem na ławce i gadamy totalne głupoty.
Dotarliśmy do tego momentu, w którym każdy z nas zaczyna śmiać się jak opętany,
jest czerwony na twarzy i nie potrafi wydawać z siebie żadnych zrozumiałych
dźwięków. Minęła nas jedna z doktorantek. Także zaczęła się śmiać, gdy
próbowaliśmy powiedzieć „dzień dobry”. Ludzie na nas patrzą…
godzina 12.30 – McDonald’s
Postanowiliśmy
szybką ewakuację z wydziału w celu ratowania naszej reputacji. Tak się składa,
że mamy zniżki do McDonald’s, więc za piątka z hakiem każdy z nas dostał dużą
porcję frytek i kanapkę. Usiedliśmy przy stoliku. Dokładnie w tym momencie
zauważyłem siostrę Łukasza siedzącą z koleżanką tuż za Maćkiem. No nie! Czemu
ostatnio ciągle na nią trafiam?
Razem
z Maćkiem niewiele zmieniliśmy. Nasza głupkowata rozmowa trwa nadal. Została
jednak przeniesiona z uczelni na inne miejsce. Chwała nam za to, że nie
śmiejemy się już tak głośno.
– I ona mi mówi, że siostra ją pytała, czy po tylu randkach wypada już
pójść z chłopakiem do łóżka – opowiadał Maciek o spotkaniu ze znajomą.
– A ona co jej odpowiedziała?
– Zabroniła jej. Twierdzi, że siedemnaście lat to za mało na utratę
dziewictwa.
– Troszczy się o siostrę – podsumowałem.
– Wiesz, chciałem znaleźć jakieś eleganckie wybrnięcie z przedstawionej
sytuacji. W końcu chłopak nie będzie czekał wieczność.
– I co wymyśliłeś?
– Żeby zrobili to oralnie. Ona będzie dalej dziewicą, jemu będzie dobrze.
Wszyscy szczęśliwi!
– Haha, podsunąłeś swój pomysł? – zapytałem śmiejąc się.
– Nie, no co ty!
– Powinieneś. Zaimponowałbyś swoją bystrością – odparłem.
godzina 16.30 – w drodze do domu
Jak
to miło, że Rafał z mojej grupy jedzie dziś samochodem prawie na moje osiedle. Musi
odwiedzić kogoś tam w szpitalu, a ja dzięki temu zdążę coś zjeść przed rodzinną
wyprawą do kina. Czasem jednak mam odrobinę szczęścia.
godzina 20.15 – kino
„Straszny
film 5” jest jak najbardziej udany, przynajmniej jeśli ktoś lubi ten rodzaj humoru.
Może odrobinę za dużo żartów polegało na tym, że bohater uderzał się w głowę, ale
mimo wszystko seans mijał szybko z dużą dawką śmiechu.
– Normalne rodziny nie chodzą na takie filmy – podsumowała mama.
– Nie jesteśmy normalną rodziną.
– Możliwe, za to popłakałam się na jednej scenie.
– Tak, ja też. Dawno nie widziałem tak durnej komedii.
– A jak ci się podoba jazda nowym samochodem? – zmieniła temat.
– Wspaniale, w ogóle nie czuć jazdy! – odpowiedziałem, chociaż jak dla mnie
jeździ się dokładnie tak samo jak każdym innym autem. Mama uśmiechnęła się. Chwaląc
jej samochód, chwaliło się ją. Przecież sama go znalazła w Internecie, sama negocjowała
cenę, a ostatecznie kupiła i nawet wprosiła się na ciasto do sprzedawców…
Podsumowanie dnia: Śmiechowo.
Hmm.. Ciekawy sposób na prowadzenie Bloga. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńgevoelig
Dziękuje bardzo za opinię :)
Usuń