godzina 00.15 – klub
– Ta laska jest świetna! Wysoka, zgrabna! – zachwycał się Radek.
– W sam raz dla ciebie, a przynajmniej jeśli chodzi o wzrost – odparłem.
– O kim mówicie? – zapytał Kajetan, który nie zrozumiał chyba naszego
sposobu porozumiewania się. Przez lata znajomości wykształciliśmy sposób
pokazywania sobie ludzi, który nie wymaga dużej ilości słów ani chamskiego
wskazywania palcem. Szybko wyjaśniłem mu, kto jest tematem rozmowy.
– Muszę zdobyć jej numer! To plan na dziś – dodał Radek.
godzina 01.20
Jest
zbyt duszno. Klub nie jest największy. Skończyła się szatnia, ale dalej
przychodzą ludzie. Wpuszczają ich mimo wyraźnego braku miejsc. Wszędzie widać
osoby w kurtkach i płaszczach. Miejsca praktycznie już nie ma, a wejście na
parkiet graniczy z cudem. Najgorszy jest ten brak tlenu. Jesteśmy przecież w czymś
co przypomina piwnicę, tutaj nie ma okien. Chcę już iść, bo zaraz chyba
zemdleję.
godzina 01.35
– Ona
wychodzi – poinformowałem Radka.
– O nie! Co mam zrobić?! Gadałem z nią, ale nie mam numeru!
– Jak gadałeś, to idź, weź numer!
– Serio?
– Idź – wtrącił Kajetan.
– No dobra! Czekajcie! – odparł i zniknął w tłumie.
Radek wrócił po chwili z
kciukami uniesionymi do góry i uśmiechem na całą twarz. Sukces. Numer zdobyty.
– Gratuluje – powiedziałem.
– Dzięki! Muszę do niej zadzwonić.
– Zadzwoń jutro – odpowiedziałem.
– No co ty? Pomyśli, że mi zależy! Wszyscy dzwonią na drugi dzień! Co dziś
mamy?
– Piątek.
– Więc zadzwonię w czwartek!
– Skoro tak uważasz – zaśmiałem się lekko.
godzina 01.55
Stoimy
na przystanku. Tylko ja z niego jadę, ale Radek i Kajetan uparli się, żeby mnie
odprowadzić. Oni mają do domów kilka minut na piechotę, więc i tak zanim dojadę
do siebie, oni będą już leżeć w łóżkach, tudzież pochłaniać całą zawartość
lodówki. Zawsze po imprezie włącza mi się okropny głód, którego nie potrafię
łatwo opanować. Chociaż dziś jakoś nie mam ochoty jeść. Zauważam, że ogólnie mój
humor jest paskudny i nie potrafiłem się dobrze bawić. To nie znaczy, że się nudziłem,
absolutnie nie, jednak w jakiś sposób odczuwałem dziwną obojętność na wszystko dookoła.
Może to wina tych niebieskich kamikadze, które piliśmy przez całą imprezę?
godzina 16.45 – dom kuzyna
Ja,
mama i Wojtek przyjechaliśmy do mojego kuzyna – Michała i jego żony – Joli. Oczywiście
mała Zuzia absorbowała całą uwagę na sobie i każdy po koeli musiał bawić się z nią
w jej pokoju, który dosłownie wypełniają zabawki.
– Adrian, napijesz się whisky z colą? – spytał Michał.
– Poproszę – odpowiedziałem.
Chyba źle ze mną, ostatnimi
czasy praktycznie codziennie pije. Nie upijam się jakoś specjalnie, ale jednak stale
aplikuje sobie mniejsze, bądź większe dawki alkoholu. Nie chcę teraz się tym martwić.
Póki co chyba nie robię nic złego, a nawet jeśli, to kto by się tym martwił? Przed
wyjściem z domu zrobiłem uczelniane sprawozdanie, więc nie olewam obowiązków. Teraz
lepiej pójdę pobawić się z dzieckiem zamiast niepotrzebnie myśleć.
W końcu muszę być perfekcyjnym wujkiem!
W końcu muszę być perfekcyjnym wujkiem!
godzina 19.30 – mieszkanie
Było
bardzo sympatycznie i miło, ale cieszy mnie fakt powrotu do domu. Chcę pobyć sam
w ciszy, spokoju. Trochę poczytać, trochę popisać, trochę pomyśleć. Niektórzy mi
mówią, że za bardzo się wszystkim przejmuje, może coś w tym jest. Och, czasem myślę,
że byłoby lepiej gdybyśmy kompletnie nic nie odczuwali.
Podsumowanie dnia: Procenty, procenty.
Uważaj na literówki!
OdpowiedzUsuńSkąd taki paskudny humor? Dalej ciąży nad Tobą sytuacja z Dominikiem i Piotrem ??
Brooke Davis
xoxo
Niestety jestem dość wrażliwy. Ja przywiązuje się bardzo do ludzi i nie potrafię widzieć ich wad. A właściwie widzę je, ale macham na nie ręką tłumacząc tym, że przecież nikt nie jest idealny. Gdy czasem się zdąży coś, co mnie zaboli to długo trzyma zły nastrój. A teraz zdarzyło się coś, co jest dla mnie tak okropne, że aż niezrozumiałe. W końcu przejdzie, ale kiedy to nie potrafię określić ;x
OdpowiedzUsuń