godzina 01.05 – mieszkanie
Spędziłem
większość wieczoru, a także kawałek nocy z nosem w „Przeminęło z wiatrem”.
Kilka chwil temu pochłonąłem ostatnią stronę. Dlaczego ta powieść skończyła się
w tak smutny, dołujący i przykry sposób? Czy chociaż jeden wątek nie mógł dawać
odrobiny nadziei? Chociaż podłości, jaką Scarlett prezentowała od samego
początku czytelnik z biegiem czasu zaczynał ją lubić i skrycie jej kibicować.
Tymczasem koniec pogrąża Scarlett.
Naszły
mnie dziwne przemyślenia po skończeniu lektury. Scarlett cały czas kochała się
w Ashley’u, który sam do końca nie wiedział co czuje, ale jednak nigdy nie
chciał być ze Scarlett. Ona podporządkowała całą swoją rzeczywistość, żeby móc
go zdobyć. Właśnie to zniszczyło jej całe życie. Zacząłem się zastanawiać czy
moja irracjonalna, całkowicie nielogiczna, platoniczna miłość do Łukasza nie
doprowadzi do tego samego? Przerażająca perspektywa. Straszne. Zaczynam czuć
lęk.
godzina 11.00
Uzbrojony
w śrubokręt, sprężone powietrze i kilka papierowych ręczników zabrałem się do
czyszczenia komputera od środka. Zauważyłem ostatnio niepokojące objawy zbyt
dużego zabrudzenia, więc coś trzeba było z tym zrobić. Szybko odkręciłem kilka
śrubek i zdjąłem część obudowy. Nie czekając za pomocą sprężonego powietrza
wyczyściłem wszystkie elementy. Pokój wypełnił kurz. Zacząłem kaszleć.
Otworzyłem okno, co spowodowało znaczy spadek temperatury. Dlaczego dalej jest
tak zimno? Okropne zmiany klimatu. I po co ja sprzątałem przed świętami, skoro
właśnie zabrudziłem cały pokój kurzem z komputera?
godzina 11.00
Zabrałem
się za czytanie „Scarlett”. Niestety już od początku czytelnik wyczuwa inny
styl pisania. Dialogi między postaciami, które występowały w „Przeminęło z
wiatrem” są jakieś inne, czasami pozbawione wyrazu. Zobaczę jak będzie dalej.
Może książka będzie przynajmniej średnia, bo na dobrą chyba nie będzie szans,
jeśli porównam ją z oryginałem.
godzina 19.00
Zjadłem
obiad i na chwilę położyłem się na łóżku. Chciałem zamknąć oczy na kilka minut.
Oczywiście przespałem ponad dwie godziny. Planowałem zrobić ten model awarii w elektrowni
jądrowej, za który zabieram się od tygodnia, ale moje chęci odeszły. Zrobię później,
albo jutro… przecież świat się nie zawali.
Podsumowanie dnia:
Nic ciekawego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz