sobota, 27 kwietnia 2013

Dzień 81 – 27.04.2013



godzina 10.00  – mieszkanie
            Nie zdążę, nie zdążę dzisiaj z wszystkim co mam zrobić! Za mało czasu. Radek napisał, że już koło siedemnastej widzimy się. Dlaczego czasem jest tak nudno, a potem wszystko trzeba zrobić w jeden dzień?

godzina 11.00  – autobus
            Ubrałem pierwsze ciuchy, które wyjąłem i pobiegłem na autobus. Obiecałem pomóc dzisiaj babci, która chce iść na cmentarz i posprzątać grób dziadka. Nienawidzę sprzątania grobów. Przecież nikt nie zwraca na to uwagi, jest tyle ważniejszych rzeczy. Ale nie może pójść sama, więc muszę pomóc.

godzina 11.30  – mieszkanie babci
            – Ale się dziś źle czuję – zaczęła babcia gdy tylko przekroczyłem próg jej mieszkania.
– I chcesz iść taki kawał drogi na cmentarz?
– To nie jest tak daleko!
– Tak blisko też nie – odparłem. – Nie pójdziemy, jeśli nie masz sił.
– Zaraz mi przejdzie! A ten grób już jest taki zaniedbany!
Tak, pewnie nie był myty z dwa tygodnie. Babcia ciągle tam chodzi, tylko nie mówi o tym nikomu z rodziny, żebyśmy nie wściekali się na to, że znowu nie dba o siebie.
– Babciu, pomyśl o żywych. Martw się o swoje córki, wnuków i prawnuczkę, a nie o tych co nie żyją. Przecież i tak nic im już nie pomoże.
– No wiesz?! Jak możesz tak mówić!
– To prawda – westchnąłem.

godzina 11.50
            Uzgodniliśmy, że pójdziemy na ten okropny cmentarz we wtorek, skoro dzisiaj babcia jest zbyt słaba. Tymczasem odkurzałem jej mieszkanie, chociaż jak dla mnie wcale nie było tak brudno.
 – Jak ten twój kolega? Piotrek mu było?
– Nie wiem – warknąłem. Dlaczego ciągle ktoś mnie o niego pyta?
– Nie rozmawiacie z sobą?
– Jakoś nie bardzo – odparłem, niech jeszcze tylko spyta o Dominika, żeby moje wkurzenie osiągnęło wyższy poziom. Wprawdzie robi to nieświadomie, ale nie ukrywam, że drażnią mnie takie pytania.
– A jak ten kolega, z którym kiedyś byłeś u mnie? Dominik chyba ma na imię – spytała po chwili. Wiedziałem, że tak będzie.
– Babciu! Przestań mnie wypytywać! – burknąłem. – Jutro będziesz u nas na obiedzie, tak? – zmieniłem temat.
– Tak, zaprosiła mnie twoja mama.

godzina 12.45 – w drodze do domu
            Może jednak zdążę na czas z wszystkim. Szybkim krokiem zmierzam w stronę przystanku autobusowego. Musiałem po drodze pijanej kobiecie żul wyjaśnić, że nie mam przy sobie żadnych drobnych, co wcale nie było takie proste. Dzisiaj wszystko jest przeciwko mnie!

godzina 14.00 – mieszkanie
            Właśnie grzebie w szafie szukając czegoś odpowiedniego na dzisiejszy wieczór. Zawsze należy ubrać się stosownie do miejsca, sytuacji i ludzi, jacy będą nas otaczać. Dzisiaj mam męski wypad z Markiem, Radkiem, Darkiem (kolegą Radka ze studiów), oraz Witkiem, który na przestrzeni lat, zaczynając od gimnazjum, w mniejszym lub większym stopniu przyjaźni się z Radkiem. Nasz dzisiejszy męski wieczór nie polega na wypadzie do klubu, licytowaniu się kto zdobędzie więcej numerów i upiciu do granic wytrzymałości. Tym razem wybieramy się na galę MMA do Spodka w Katowicach.
            Prawdopodobnie na widowni będą same koksy, no i my. Ubiorę najzwyklejsze jeansy, równie zwykłą koszulkę, wezmę szarą bluzę, jakby zrobiło się chłodno. Dzisiaj żadnych wyszukanych strojów.
            Jeszcze muszę zjeść jakiś obiad i mogę wychodzić z domu! Och, strasznie nie lubię gdy mam tak mało czasu!



godzina 17.40 – przed Spodkiem
            Tłum ludzi czeka przed wejściem. Próbowano nam nawet sprzedać bilety, ale mamy swoje i to w pierwszym rzędzie. Tuż za miejscami VIP. Może pokażą nas w telewizji? Właściwie nie ma tu aż tylu koksów, więc tak bardzo nie odbiegamy od ogólnego wyglądu widzów. Dziwi mnie jak dużo rodzin złożonych z mamy, taty i syna przyjechało tutaj wspólnie spędzić wieczór.
– Jak tam było na tym speed dating’u? – spytałem Radka.
– Nieciekawie. Te dziewczyny takie nijakie. Niby wziąłem numery od dwóch, ale jakoś nie widzi mi się dzwonić do nich.
– Może chociaż z Anią idzie dobrze?
– No nawet. Wczoraj poszliśmy do klubu. Spotkałem tam Kajetana z kumplami, którzy obijali się o ściany, ale było całkiem fajnie. Zostaliśmy do trzeciej rano. Mam nadzieję, że dziś nie zasnę w czasie walk.

godzina 19.00 – w Spodku
            Siedzenie w pierwszym rzędzie ma kilka wad, ale i kilka zalet. Wadą jest fakt, iż miejsca VIP zasłaniają nam odrobinę oktagon, przez to musimy w wielu momentach patrzeć na ekrany, zamiast na ring. Zaletą jest to, że niedaleko nas jest ścieżka, którą po walkach schodzą zawodnicy. Możemy podbiegać i przybijać sobie piątkę, albo żółwika. 

godzina 19.45
– Ile może trwać przerwa? – spytał Darek.
– Pewnie czekamy aż przyjedzie telewizja. Chyba jakoś dopiero teraz będzie emisja – odpowiedział Witek.
– Czyli tych wcześniejszych walk nie pokazywali nigdzie? – upewniłem się.
– Nie. Tylko te główne walki wieczoru można obejrzeć.
            Przynajmniej zobaczę więcej, niż gdybym usiadł przed telewizorem z paczką chipsów i butelką piwa. Ponad to tutaj czuć tą atmosferę, której niestety nie da się w żaden sposób odczuć na domowej kanapie w dużym pokoju. Na żywo człowiek uczestniczy w tych wszystkich krzykach widowni, słyszy bardzo głośną muzykę i podziwia grę kolorowych świateł. Nie żałuję wydanych pieniędzy, a najważniejsze walki jeszcze przed nami!

Podsumowanie dnia: Testosteron.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz