godzina 08.20 – uczelnia
Co to
się stało, że siostra Łukasza delikatnie uśmiechnęła się do mnie, jak mijaliśmy się na korytarzu? Zawsze uważałem ja za osobę, która zainspirowała Lady Gagę do napisania „Poker
face”, albo kogoś cierpiącego na chorobę, przez którą nie posiada mimiki. Dziwne rzeczy!
godzina 12.00
Senność
ogromna targała mną na ćwiczeniach. Chyba nie tylko mną, bo Maciek zasnął na
chwilę, a Karolina zaczęła czytać książkę. Mimo szczerych chęci odpuściłem
sobie wykład. Raczej bym tam nie wytrzymał, więc po co się męczyć? Karolina uznała,
że jedzie do domu. My z Maćkiem musieliśmy zostać, ponieważ czekało nas jeszcze
popołudniowe laboratorium. Postanowiliśmy przeczekać czas siedząc na ławce i
korzystając ze słońca.
– Byłem w sobotę na imprezie – zaczął Maciek. – Ona też tam była…
– Ha ha i co? – zaśmiałem się.
– No trochę wypiłem, a wiesz jak jest… – westchnął – po alkoholu świat jest
ładniejszy – dodał.
– Niestety.
– W każdym razie całowałem się z nią! – wydusił. – Nie wiem czemu tak
zrobiłem. Wydawało mi się, że jest jakaś Christiną Aguilerą z „Dirrty” albo coś
takiego...
– No wiesz… – chciałem spróbować powiedzieć coś pocieszającego.
– To nie koniec! – przerwał mi. – Ona wczoraj zadzwoniła i poinformowała
mnie, że przyjedzie do mnie i pójdziemy gdzieś!
– I przyjechała?
– Tak. Jestem zdruzgotany.
– Ale mówiłeś, że nie jest aż taka zła.
– No aż tak nie, ale no, ech! Musiałbym jej zdjęcie zrobić. Nie wiem co
zrobić. Chyba już nigdy nie wyjdę z domu!
– Akurat, za tydzień znów tam będziesz!
– Nie! Nigdzie nie pójdę! – zarzekał się. – No chyba, że na wódkę do
kumpla!
godzina 12.50
Poszliśmy do prowadzącego w celu wcześniejszego zrobienia laboratorium. Skoro
ani ja, ani Maciek, ani Rafał, który jest z nami w sekcji, nie poszliśmy na
wykład, to czemu nie wykorzystać tego faktu? Pan Doktor w swej uprzejmości
zgodził się i zaczęliśmy kolejne ćwiczenie polegające na badaniu materiałów
promieniotwórczych. Prowadzący przyszedł, krótko wyjaśnił o co chodzi.
Następnie za pomocą metalowych szczypiec umieścił źródło promieniotwórcze w
przyrządzie badawczym.
– Teraz panowie nacisną przycisk „mode”, ustawią jedną minutę, a potem
przycisk „restet”. Wykona się pomiar. Spiszą panowie wynik i tak dalej! – tłumaczył
bawiąc się szczypcami, które wciąż trzymał w ręce. Potem nieświadomie zaczął nimi
dłubać w ustach…
– Czy on wziął to do buzi? – spytał Maciek.
– Tak, zrobił to – zaśmiał się Rafał. – Nam mówi, że najlepiej w ogóle tego
nie dotykać, a sam oblizuje.
– Ciekawe jak bardzo jest przez to napromieniowany – zastanawiałem się.
– Może już zaczyna świecić nocami – odparł Maciek.
godzina 13.45 – pociąg
Ta okrężna
droga z jednej strony nie jest taka zła, pociąg jedzie około piętnastu do dwudziestu
minut więcej, ale z drugiej drażni niemiłosiernie. Ciężko sobie wyobrazić jak wolno
poruszamy się na dodatkowym odcinku. Tory są chyba w fatalnym stanie i nie można
jechać szybciej niż pięć kilometrów na godzinę…
Podsumowanie dnia:
Uśmiechy, słońce, napromieniowane usta. Ojej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz