piątek, 5 kwietnia 2013

Dzień 59 – 05.04.2013



godzina 00.20 – klub
            Spędzałem spokojny wieczór w domu. Napisałem esemesa do Radka, a ten odpisał, żebym ruszył się i przyszedł na imprezę do naszego ulubionego klubu. Chciałem też wyciągnąć Kajetana, ale był nieugięty jak stal, chociaż na następny wieczór jestem umówiony z nim w tym samym klubie.
            Może i alkohol to zło, ale jakie cudowne, kojące i poprawiające nastrój zło.
– Jak z Piotrkiem? – spytał Radek gdy siedzieliśmy popijając piwo.
– Olał mnie i spotyka się z Dominikiem – odparłem beznamiętnie.
– Co? Ale, yyy, serio? To okropne – odpowiedział wyraźnie zaskoczony.
– Dowiedziałem się jakoś dzień przed świętami. To nie były udane święta.
– Domyślam się. Wiesz, widziałem Piotrka tylko kilka razy, ale on był jakiś taki dziwny…
– Może. Nie chcę więcej ich widzieć.
– I dobrze. Skasuj numery i niech idą w cholerę.
– Czasem myślę, że chyba lepiej mało wymagać i dużo wybaczać. I tak już obniżam standardy, które kiedyś stworzyłem…
– To źle! Trzeba dużo wymagać! Tylko, że wymagać zarówno od siebie jak i tej drugiej osoby!
– No, może.
– Chociaż ostatnio jakoś chujowo u mnie, u ciebie i Marka. Ja już dwa lata jestem sam, chciałbym kogoś mieć, ale…
– Kogoś normalnego, nie kolejnej popapranej osoby – dokończyłem za niego.

godzina 12.00 – mieszkanie babci
            Siedzę tradycyjnie u babci. Pijemy kawę, rozmawiamy. Dzisiaj jednak babcia mnie zaskoczyła. Opowiadała różne historie rodzinne. Chce, żebym znalazł książkę, którą kiedyś czytała. Było tam o kimś z naszych przodków. Niestety nie pamięta ani autora, ani nawet tytułu. Wydaje jej się, że w tytuł zawierał w sobie „Izabela Czartoryska”, a książka opowiadała o jej życiu. Podobno była tam scena, w której główna bohaterka idzie na wesele przyjaciół. I właśnie ta rodzina przyjaciół miała jakoś być związana z moja rodziną, chociaż trochę pogubiłem się w tym, kto miał potem okazać się czyją prababcią. Wypożyczę jej chyba wszystkie książki, które znajdę na temat Izabeli. Może trafi się ta, której babcia poszukuje.  

godzina 13.00 – biblioteka
            Poszedłem do biblioteki, ale nie w sprawie Izabeli. Tym zajmę się w najbliższym czasie. Dziś byłem odebrać drugą część „Przeminęło z wiatrem”. Tak, są dwie kontynuacje tej powieści, chociaż mało kto o tym wie. Oryginał skończę już niedługo, więc z ciekawości chcę zobaczyć co jest dalej. Podobno następne tomy w ogóle nie umywają się do pierwowzoru. Może dlatego, że napisały je inne osoby? Margaret Mitchell stworzyła jedynie „Przeminęło z wiatrem”, została potrącona na przejściu dla pieszych około trzynaście lat po wydaniu swojego dzieła. Pięćdziesiąt pięć lat później Alexandra Ripley wydała „Scarlett” czyli właśnie pierwszą kontynuację, którą pisała na zamówienie spadkobierców Mitchell. Natomiast w 2007 roku wydano drugą oficjalną kontynuację. Tym razem napisaną przez Donalda McCaig’a i zatytułowaną „Rhett Butler”, która opowiada o burzliwym życiu Rhetta.
            Zaciekawiła mnie ta trylogia napisana przez trzech zupełnie różnych ludzi, mieszkających w różnych miejscach i różnych czasach, więc prawdopodobnie zmierzę się z wszystkimi częściami.  



godzina 20.00 – mieszkanie
            Nienawidzę przedimprezowych przygotowań. Po co to wszystko? Przecież po pół godziny człowiek i tak jest spocony i śmierdzi dymem z papierosów. Ale cóż, taki urok chodzenia do klubów.

Podsumowanie dnia: Być jak Lindsay Lohan.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz