godzina 00.15 – mieszkanie
Hm,
przeczytałem na facebook’u, że Piotrek zaczął pracować tam gdzie od
jakiegoś czasu pracuje Dominik. Stwierdzam, że właściwie wcale mnie to nie
obchodzi. Nie dręczy mnie to okropne uczucie co przy ich pierwszym wspólnym
zdjęciu. Nareszcie!
godzina 10.00 – uczelnia
Tak,
wiem! Tydzień temu twierdziłem, że tym razem na pewno pójdę na wykład! Niestety
znowu mi nie wyszło. Ale co ja poradzę na to, że mamy dokładnie ten sam
przedmiot co rok temu? Prowadzi go dokładnie ta sama osoba i wykłady są
identyczne. Już raz tego słuchałem, już raz to zdałem. Po co mam znowu tam
siedzieć?
– Maciek, idziesz na wykład? – spytałem.
– Nie, nie, nie! – zanucił Maciek w sposób przypominający „Rehab” Amy
Winehouse. – A ty?
– Och, no chciałem ale sam wiesz jak jest – odparłem. – Karolina, a ty
idziesz na wykład?
– Chciałam! Bardzo chciałam, ale niestety.
– To tak jak my! Co za zbieg okoliczności – zaśmiałem się.
– Ciekawe czy kiedykolwiek tam dotrzemy – odpowiedziała.
– Ja planuję pójść! – wtrącił Maciek. – Oczywiście nie dzisiaj, a w bliżej
nieokreślonej przyszłości.
godzina 11.15 – pociąg
Przygody
w pociągu nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. Tym razem problemem nie jest
opóźnienie, a towarzystwo z jakim przyszło mi podróżować. Niedaleko mnie siedzi
grupa menelopodobnych osobników. Ponieważ jest już prawie południe, a oni
zapewne są prawie dżentelmenami zaczęli już pić wódkę…
– O jak to ładnie pachnie! Powąchajcie jak pachnę! – chwalił się jeden z
nich trzymając w dłoni buteleczkę zielonych perfum. Następnie wziął srogi łyk
płynu – A jak smakuje! – dodał.
No dobra zaczęli też pić perfumy. Pewnie jest to alternatywa dla drinków.
Paskudne! Nie wierzę własnym oczom.
godzina 11.35
Impreza
trwa w najlepsze kolejne buteleczki perfum idą w ruch, a każda przechodząca
osoba jest raczona pytaniem „przepraszam, ładnie pachnę?”. Jest coraz głośniej.
W końcu konduktor musiał interweniować.
– Co panowie robią? – zapytał.
– Spokojnie szefie! Spokojnie!
– Proszę mnie nie uspokajać!
– A może łyczek dla rozładowania napięcia? – zaproponował jeden z
imprezowiczów machając buteleczką perfum przed oczami konduktora.
Nie wierzę w to co widzę…
godzina
13.00 – mieszkanie
– Jadę do babci, urzędu, a potem na zakupy! – zakomunikowała mama.
– A czym jedziesz? Nowym samochodem? – spytałem przebiegle.
– Och nie! Jeszcze lepiej nie…
– Kupiłaś to auto, żeby stało i ładnie wyglądało?
– Nie, ale wiesz, no! Ach! – próbowała odpowiedzieć mama. – Wojtek ty
prowadzisz! – ogłosiła po chwili podnosząc z przedpokojowego stolika kluczyki
do swojego nowego nabytku.
godzina 15.00
Rozmawiam z Karoliną, która dopiero zauważyła wpis Piotrka na facebook’u. Chyba
sama do końca nie wiedziała co o tym myśleć. Podobnie jak ja.
– Myślisz, że pracę załatwił mu nowy przyjaciel? – spytała.
– Na pewno, ale szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Mam wrażenie, że
pomału mi przechodzi.
– To dobrze. Ja w sumie zaczynam się z tego śmiać.
– I tak oboje wiemy jak to się zakończy – odparłem.
– Dokładnie! – potwierdziła Karolina.
godzina 17.00
Wróciła mama z Wojtkiem. Jestem zasypywany gradem
słów na temat nowego samochodu. Jak przyjemnie się nim jeździ, jak łatwo skręca,
jak szybko rozpędza, jak wygodnie siedzi. Dobrze, że są zadowoleni z zakupu, w przeciwnym
razie w domu panowałaby półroczna awantura.
Podsumowanie dnia: Mówią, że mam iść na wykład, ale ja mówię: Nie! Nie!
Nie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz