środa, 17 kwietnia 2013

Dzień 71 – 17.04.2013



godzina 00.15 – mieszkanie
            Hm, przeczytałem na facebook’u, że Piotrek zaczął pracować tam gdzie od jakiegoś czasu pracuje Dominik. Stwierdzam, że właściwie wcale mnie to nie obchodzi. Nie dręczy mnie to okropne uczucie co przy ich pierwszym wspólnym zdjęciu. Nareszcie!

godzina 10.00 – uczelnia
            Tak, wiem! Tydzień temu twierdziłem, że tym razem na pewno pójdę na wykład! Niestety znowu mi nie wyszło. Ale co ja poradzę na to, że mamy dokładnie ten sam przedmiot co rok temu? Prowadzi go dokładnie ta sama osoba i wykłady są identyczne. Już raz tego słuchałem, już raz to zdałem. Po co mam znowu tam siedzieć?
– Maciek, idziesz na wykład? – spytałem.
– Nie, nie, nie! – zanucił Maciek w sposób przypominający „Rehab” Amy Winehouse. – A ty?
– Och, no chciałem ale sam wiesz jak jest – odparłem. – Karolina, a ty idziesz na wykład?
– Chciałam! Bardzo chciałam, ale niestety.
– To tak jak my! Co za zbieg okoliczności – zaśmiałem się.
– Ciekawe czy kiedykolwiek tam dotrzemy – odpowiedziała.
– Ja planuję pójść! – wtrącił Maciek. – Oczywiście nie dzisiaj, a w bliżej nieokreślonej przyszłości.

godzina 11.15 – pociąg
            Przygody w pociągu nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać. Tym razem problemem nie jest opóźnienie, a towarzystwo z jakim przyszło mi podróżować. Niedaleko mnie siedzi grupa menelopodobnych osobników. Ponieważ jest już prawie południe, a oni zapewne są prawie dżentelmenami zaczęli już pić wódkę…
– O jak to ładnie pachnie! Powąchajcie jak pachnę! – chwalił się jeden z nich trzymając w dłoni buteleczkę zielonych perfum. Następnie wziął srogi łyk płynu – A jak smakuje! – dodał.
No dobra zaczęli też pić perfumy. Pewnie jest to alternatywa dla drinków. Paskudne! Nie wierzę własnym oczom.

godzina 11.35
            Impreza trwa w najlepsze kolejne buteleczki perfum idą w ruch, a każda przechodząca osoba jest raczona pytaniem „przepraszam, ładnie pachnę?”. Jest coraz głośniej. W końcu konduktor musiał interweniować.
– Co panowie robią? – zapytał.
– Spokojnie szefie! Spokojnie!
– Proszę mnie nie uspokajać!
– A może łyczek dla rozładowania napięcia? – zaproponował jeden z imprezowiczów machając buteleczką perfum przed oczami konduktora.
Nie wierzę w to co widzę…

 godzina 13.00 – mieszkanie
            – Jadę do babci, urzędu, a potem na zakupy! – zakomunikowała mama.
– A czym jedziesz? Nowym samochodem? – spytałem przebiegle.
– Och nie! Jeszcze lepiej nie…
– Kupiłaś to auto, żeby stało i ładnie wyglądało?
– Nie, ale wiesz, no! Ach! – próbowała odpowiedzieć mama. – Wojtek ty prowadzisz! – ogłosiła po chwili podnosząc z przedpokojowego stolika kluczyki do swojego nowego nabytku.

godzina 15.00
            Rozmawiam z Karoliną, która dopiero zauważyła wpis Piotrka na facebook’u. Chyba sama do końca nie wiedziała co o tym myśleć. Podobnie jak ja.
– Myślisz, że pracę załatwił mu nowy przyjaciel? – spytała.
– Na pewno, ale szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Mam wrażenie, że pomału mi przechodzi.
– To dobrze. Ja w sumie zaczynam się z tego śmiać.
– I tak oboje wiemy jak to się zakończy – odparłem.
– Dokładnie! – potwierdziła Karolina.

godzina 17.00
            Wróciła mama z Wojtkiem. Jestem zasypywany gradem słów na temat nowego samochodu. Jak przyjemnie się nim jeździ, jak łatwo skręca, jak szybko rozpędza, jak wygodnie siedzi. Dobrze, że są zadowoleni z zakupu, w przeciwnym razie w domu panowałaby półroczna awantura.

Podsumowanie dnia: Mówią, że mam iść na wykład, ale ja mówię: Nie! Nie! Nie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz