godzina 14.00 – mieszkanie
Siedzę
nad notatkami. W gruncie rzeczy to nie wydaje się wyjątkowo trudne. Chociaż
ciężko dziś o skupienie. Czasem mam takie dni, gdy czuję totalną pustkę i brak
chęci. Zawsze wtedy zastanawiam się czy inni też tak mają. Odnoszę wrażenie
jakby wyprało moje wszelkie emocje, uczucia, myśli. Kompletnie nic mi się nie
chce i wszystko niemiłosiernie działa na moje nerwy. Prawdopodobnie jutro
wszystko będzie dobrze. Taki stan nie trwa zwykle dłużej niż jedną dobę i
kompletnie nie wiem czym jest wywoływany. Chociaż podejrzewam, że zmiany pogody
mają na to znaczny wpływ.
godzina 18.00
Do
mojego pokoju z subtelnością huraganu wpadła mama, która właśnie wróciła z
jakiejś logopedycznej konferencji trwającej od samego rana.
– Adrian, może pójdziemy na „Straszny film 5”? – spytała. – Widziałam na
mieście reklamy.
– Pewnie, przecież zawsze na te filmy chodzimy razem – odpowiedziałem. Sam
chciałem niedługo wyjść z podobną propozycją. To może wydawać się dziwne.
Większość osób jeśli idzie do kina z rodziną, wybiera jakiś ambitny film lub
przyjemną komedię. Ja z moją mamą chodzę oglądać produkcje przepełnioną żartami
z najniższej półki. Ta tradycja zrodziła się już dawno temu. Nigdy nie miałem
znajomych, którzy lubiliby humor tego rodzaju. Tak się składa, że sprawa wygląda
podobnie jeśli chodzi o przyjaciół mamy. A zarówno mnie jak i ją śmieszy gdy
komuś na głowę spadnie wiadro. Jesteśmy dziwną rodziną.
– Kiedy myślisz, że byłoby dobrze iść do tego kina? – spytała.
– We wtorek. Jest najtaniej, a nie jestem przekonany, że ten film będzie
wart jakiejkolwiek ceny – zaśmiałem się.
– Właściwie to chyba masz rację. Jedźmy we wtorek – zgodziła się. – Tylko
wieczorem, bo długo pracuję!
– Okej, zarezerwuje bilety.
godzina 19.15
Kajetan
chciał, żebyśmy z Radkiem dołączyli do niego i Alicji na imprezie. Napisałem do
Radka co sądzi o tym pomyśle. Byłem z nim umówiony na dzisiaj, więc przecież nie
odwołam nagle spotkania i nie pobiegnę do klubu. Z resztą i tak lepiej, że dzisiaj będę grzeczny – jutro bez problemu siądę do dalszej nauki. Przy okazji Radek napisał,
że widzimy się o dwudziestej pierwszej. Pewnie nigdzie nie znajdziemy wolnych miejsc.
Sobota wieczór to czas, o którym wszędzie spotkać można tłumy ludzi.
godzina 21.45 - w parku
Oczywiście nigdzie nie było wolnych stolików, a do centrum
jest zbyt daleko. Spotkanie z Radkiem i Markiem przyjęło więc formę spaceru po okolicznym, małym parku.
– I jak z dziewczyną z klubu? – spytałem Radka.
– Z Anią?
– Nie wiem jak ma na imię. Wiem, że masz jej numer i spotkaliście się jeden
raz.
– A to spoko. Bardzo miła jest, sympatyczna, wesoła. Nie mieliśmy problemu
z nawiązaniem rozmowy. Mamy gdzieś wyjść w poniedziałek.
– No to super.
– Chciała iść dzisiaj na imprezę, ale przecież nie będę leciał jak tylko
sobie wymyśli – odparł. – Właściwie to może i masz rację – przyznałem.
– Nie będę się na nic nastawiał! Człowiek się nastawi, a potem jest smutny
i zdołowany.
– Trudno zaprzeczyć – wtrącił Marek, który jest dziś wyjątkowo małomówny.
– W ogóle idę na speed dating – zmienił temat Radek.
– Co? – zapytałem zdziwiony.
– No jest piętnastu kolesi i piętnaście lasek. Siada się przy jednym
stoliku, po pięciu minutach przechodzi dalej…
– Wiem czym jest speed dating. Z resztą też widziałem te reklamy na
uczelni. Po prostu się zdziwiłem – przerwałem jego tłumaczenie.
– Namówił mnie Darek. Nie chciałem iść. Potem stwierdziłem, że nie mam nic
do stracenia, więc co mi szkodzi.
Darek to kolega Radka ze studiów. Na pierwszym roku byli w jednej grupie.
– Musisz potem opowiedzieć jak było – dodałem.
Podsumowanie
dnia: Brak energii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz